[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.%7ładnych oficjalnych oskarżeń.Ani słowa osamej zbrodni.Jedynie żądanie Departamentu Armii, by Ry-lander podał się do dymisji.%7ładnej daty.Główny inspektor byłkompletnie oszołomiony.Kiedy Slaight wyjął z metalowej teczki dokumenty i zacząłspokojnie, na zimno, relacjonować zdarzenia ostatnich sześciumiesięcy, główny inspektor siedział w milczeniu i uważnie słu-chał.Dopiero teraz cała historia zaczęła dla niego nabieraćsensu.Ten sukinsyn Hedges nieustannie kopał pod nim dołki,a on, ślepy, stary głupiec, nie widział, co dzieje się za jego ple-cami.Sprawa morderstwa dokonanego na kadecie była skom-plikowana i paskudna.Główny inspektor słuchał Slaighta zponurą fascynacją. Tak to się w dzisiejszych czasach odbywa - myślał generał.- Oszukuje się samego siebie i nagradza medalami za wyimagi-nowane męstwo na wyimaginowanej wojnie.Jeśli człowiek jestzdolny do jednego świństwa, zdolny jest do wszystkiego.I tobyło to: wojna w Wietnamie przeniesiona do domu na barkachtoczących ją żołnierzy.Była to mała prywatna wojna Hedgesa.A główny inspektor został w tyle, w chmurach kurzu wzbijane-go przez ludzi pokroju komendanta, myślących jedynie o swejkarierze w wojsku.Kiedy Slaight skończył relację o zabójstwie Davida Handa idrobiazgowym zatuszowaniu afery, Rylander wstał od biurka iskinął na kadeta.Minęli sekretariat, wyszli na korytarz, poczym zaczęli piąć się coraz bardziej zwężającymi się schodami.Główny inspektor pchnął drzwi i wyszli na dach wieży górują-cej nad kwaterą główną akademii.416- Zawsze tu przychodzę, kiedy chcę coś przemyśleć - zwie-rzył się Rylander.- Podoba się panu to miejsce?Slaight rozejrzał się.Z góry rozciągał się rozległy widok naHudson, aż do mostu Bear Mountain i Cold Spring, na koszarykadetów, kaplicę, Równinę.- Dobrze pan zrobił, Slaight - odezwał się główny inspek-tor.- Nie musi już pan martwić się radą do spraw postawyżołnierskiej.Zanim odejdę, zajmę się wszystkim osobiście.- Zanim pan odejdzie, sir? Po tym, co panu powiedziałem,bez trudu poradzi pan sobie z Hedgesem!- Nie chodzi o Hedgesa.Mają już młodego kandydata namoje miejsce.Przyjdzie w przyszłym miesiącu.Wiem o tym odpewnego czasu.To wielki bohater z Wietnamu - największy,jak dotychczas.Dowodzi czymś, co nazywa się AmerykańskąDywizją.Zasłużony żołnierz.Przysyłają go tu, byście wy, kade-ci, mogli obejrzeć sobie z bliska prawdziwego bohatera.Kiedypojawi się tu, by objąć moje stanowisko, w zielonym bereciebędzie wyglądać jak Chrystus.- Nic o tym nie wiedziałem, sir.- Najwyrazniej Hedges również, gdyż w przeciwnym razienie wszczynałby tej głupiej intrygi z zacieraniem śladów mor-derstwa tylko po to, by mnie obciążyć.Hedges.On jest czujny.I ambitny.- Nie zamierza pan go zniszczyć, sir? Za to, co zrobił? Z te-go, co wiem, w kryminalny sposób pogwałcił co najmniej trzyparagrafy prawa wojskowego.- Zniszczyć Hedgesa? On już piastuje wysokie stanowiskow Biurze Sztabu Antykryzysowego.Gdybym próbował się doniego dobrać, włączyłby się Biały Dom i cała afera nabrałabyrozgłosu.Nie możemy do tego dopuścić.Miałoby to fatalneskutki dla akademii.Slaight stał na dachu i spoglądał na Hudson.Główny in-spektor zachowa milczenie ze względu na dobro akademii.Niepozwoli obrzucać jej błotem.Akademia.Jezu!- Jakie masz plany, synu? - zapytał główny inspektor, prze-nosząc wzrok na Slaighta.Zimne podmuchy listopadowegowiatru targały klapami jego mundurowej marynarki.- Armia417potrzebuje takich ludzi jak ty, Slaight.To, co zrobiłeś.świad-czy o odwadze.Potrzebujemy oficerów takich jak ty.- To, co zrobiłem, nie miało nic wspólnego z odwagą.Główny inspektor nie spuszczał z kadeta wzroku.Oczy chło-paka wypełnione były nienawiścią i lękiem.Poszedł za daleko,za szybko.I zapłacił za to.Inspektor widział już w życiu po-dobny wyraz twarzy u innych ludzi.- Jakie mam plany, sir? Chcę opuścić West Point.Mam do-syć.Akademia już nigdy nie będzie taka jak dotąd, sir.Nie potym, co się wydarzyło.Robi pan wszystko, by uratować dobreimię West Point, sir, ale ja nie jestem przekonany, czy akade-mia jest tego warta.Główny inspektor odwrócił się do Slaighta plecami i zapa-trzył w płynącą w dole rzekę.- Ale nie pójdziesz z tym materiałem do prasy? Jeśli podaszte informacje do gazet, wykorzystają je przeciwko nam.Niezostawią na nas suchej nitki.Dosyć mamy kłopotów z demon-strantami i wojną.Wszyscy są przeciwko nam.Nie dawaj imdodatkowej broni do ręki.Slaight myślał szybko.Wykuł lekcję na blachę.Spłacił we-ksle.Teraz przyszła kolej, by dobić targu.Miał w ręku wszyst-kie karty.- Nie ujawnię materiałów na temat Hedgesa, Beatty'ego,Thompsona i Davida Handa pod warunkiem, że pozwoli mipan odejść z akademii, sir.Chcę zostać zwolniony ze służby.Nie zależy mi na dyplomie West Point.Nie chcę być oficerem.Inie chcę tego wszystkiego załatwiać na drodze urzędowej.Mu-siałbym odsłużyć cztery lata, sir, a wtedy dopiero by mnie do-padli.Sam pan o tym najlepiej wie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]