[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cay ten sprzt osobliwy,Zdobyty (jak wieS niesie) w boju podhajeckimNa jakimS bardzo znacznym szlachcicu tureckim,Przyjm, Asesorze, w dowód mojego szacunku.348A na to rzek Asesor, weso z podarunku: Ja niegdyS darowane od ksicia SanguszkiStawiem w zakad moje przeSliczne obróki,Jaszczurem wykadane, z kolcami ze zota,I utkan z jedwabiu smycz, której robotaRównie droga jak kamie, co si na niej Swieci.Chciaem sprzt ten zostawi w dziedzictwie dla dzieci;Dzieci pewnie mie bd, wiesz, e si dziS eni;Ale ten sprzt, Rejencie, prosz unienie,Bdx askaw przyj w zamian za twój rzd bogatyI na pamitk sporu, co dugiemi latyToczy si i nareszcie zakoczy zaszczytnieDla nas obu.- Niech zgoda midzy nami kwitnie!Wic wracali do domu oznajmi za stoem,e si skoczy spór midzy Kusym i Sokoem.Bya wieS, e zajca tego Wojski w domuWyhodowa i w ogród puSci po kryjomu,Aeby szczwaczów zgodzi zbyt atw zdobycz.Staruszek tak sw sztuk zrobi tajemniczo,e oszuka zupenie cae Soplicowo.Kuchcik w lat kilka póxniej szepn o tem sowo,Chcc Asesora skóci z Rejentem na nowo;Ale próno krzywdzce chartów wieSci szerzy:Wojski zaprzeczy i nikt kuchcie nie uwierzy.Ju goScie, zgromadzeni w wielkiej zamku sali,Czekajc uczty, wkoo stou rozmawiali,349Gdy pan Sdzia w mundurze wojewódzkim wchodziI pana Tadeusza z Zofij przywodzi.Tadeusz, lew doni dotykajc gowy,Pozdrowi swych dowódców przez ukon wojskowy.Zofija z opuszczonem ku ziemi wejrzeniem,Zaponiwszy si, goSci witaa dygnieniem(Od Telimeny piknie dyga wyuczona).Miaa wianek na gowie jako narzeczona,Zreszt ubior ten samy, w jakim dziS w kaplicySkadaa snop wiosenny dla Boga Rodzicy.Ua znów dla goSci nowy snopek ziela;Jedn rk ze kwiaty i trawy rozdziela,Drug swój sierp byszczcy poprawia na gowie.Brali zióka, caujc jej rce, wodzowie.Zosia znowu dygaa w kolej, zaponiona.Wtem jenera Kniaziewicz wzi j za ramionaI zoywszy ojcowski caus na jej czole,Podnios w gór dziewczyn, postawi na stole,A wszyscy, klaszczc w donie zawoali: Brawo! -Zachwyceni dziewczyny urod, postaw,A szczególniej jej strojem litewskim prostaczym;Bo dla tych wodzów, którzy w swem yciu tuaczmTak dugo bkali si w obcych stronach Swiata,Dziwne miaa powaby narodowa szata,Która im wspominaa i mode ich lata,I dawne ich miostki; wic ze zami prawieSkupili si do stou, patrzyli ciekawie.Ci prosz, aby Zosia wzniosa nieco czoo350I oczy pokazaa; ci, aeby wkooRaczya si obróci; dziewczyna wstydliwaObraca si, lecz oczy rkami zakrywa.Tadeusz patrzy weso i zaciera rce.Czy ktoS Zosi poradzi wyjS w takiej sukience,Czy instynktem wiedziaa (bo dziewczyna zgadnieZawsze instynktem, co jej do twarzy przypadnie),Dosy, e Zosia pierwszy raz w yciu dziS z ranaBya od Telimeny za upor ajana,Nie chcc modnego stroju, a wymoga paczem,e j tak zostawiono, w ubraniu prostaczem.Spodniczk miaa dug, bia; sukni krótkZ zielonego kamlotu, z róow obwódk;Gorset take zielony, róowemi wstgiOd ona a do szyi sznurowany w prgi;Pod nim pierS jako pczek pod listkiem si tuli.Od ramion Swiec biae rkawy koszuli,Jako skrzyda motyle do lotu wydte,U doni skarbowane i wstk opite;Szyja take koszulk obciSniona wsk,Konierzyk zadzierzgniony róow zawizk;Zauszniczki wyrznite sztucznie z pestek wiszni,Których si wyrobieniem Sak Dobrzyski pyszni(Byy tam dwa serduszka z grotem i pomykiem,Dane dla Zosi, gdy Sak by jej zalotnikiem);Na konierzyku wisz dwa sznurki bursztynu,Na skroniach zielonego wianek rozmarynu.351Wstki warkoczów Zosia rzucia na barki,A na czoo woya zwyczajem niwiarkiSierp krzywy, Swieem ciem traw oszlifowany,Jasny jak nów miesiczny nad czoem Dyjany.Wszyscy chwal, klaskaj.Jeden z oficerówDoby z kieszeni portefeuille z plikami papierów,Rozoy je, oówek przyci, w ustach zmoczy,Patrzy w Zosi, rysuje.Ledwie Sdzia zoczyPapiery i oówki, pozna rysownika,Cho go bardzo odmieni mundur pukownika,Bogate szlify, mina prawdziwie uaskaI wsik poczerniony, i bródka hiszpaska.Sdzia pozna: Jak si masz, mój JaSnie WielmonyHrabio? I w adownicy masz twój sprzt podrónyDo malarstwa! - W istocie by to Hrabia mody,Niedawny onierz, lecz e wielkie mia dochodyI swoim kosztem cay puk jazdy wystawi,I w pierwszej zaraz bitwie wybornie si sprawi,Cesarz go pókownikiem dziS waSnie mianowa:Wic Sdzia wita Hrabi i rangi winszowa,Ale Hrabia nie sucha, a pilnie rysowa.Tymczasem wesza druga para narzeczona:Asesor, niegdyS cara, dziS NapoleonaWierny suga; andarmów oddzia mia w komendzie,A cho ledwie dwadzieScia godzin by w urzdzie,Ju woy mundur siny z polskiemi wyogiI cign krzyw szabl, i dzwoni w ostrogi.352Obok powanym krokiem sza jego kochanka,Ubrana bardzo strojnie, Tekla Hreczeszanka;Bo Asesor ju dawno Telimen rzuciI aby t kokietk tym mocniej zasmuci,Ku Wojszczance afekty serdeczne obróci.Panna nie nadto moda, ju pono pówieczna,Lecz gospodyni dobra, osoba statecznaI posana, bo oprócz swej dziedzicznej wioskiSumk z daru Sdziego powikszaa wnioski.Trzeciej pary daremnie czekaj czas dugi.Sdzia niecierpliwi si i wysya sugi;Wracaj: powiadaj, e trzeci maonek,Pan Rejent, szczujc kota, zgubi swój pierScionekRlubny, szuka na ce; a Rejenta damaJeszcze u gotowalni, cho Spieszy si samaI cho jej pomagaj suebne kobiety,Nie moga w aden sposób skoczy toalety;Ledwie bdzie gotowa na godzin czwart.353KSIGA DWUNASTAKOCHAJMY SITreS:Ostatnia uczta staropolska - Arcyserwis - ObjaSnienie jego figur - Jegoruchy - Dbrowski udarowany - Jeszcze o Scyzoryku.- Kniaziewiczudarowany.- Pierwszy akt urzdowy Tadeusza przy objciu dziedzictwa -Uwagi Gerwazego - Koncert nad koncertami - Polonez - Kochajmy si!354Na koniec z trzaskiem sali drzwi na wSci otwarto.Wchodzi pan Wojski w czapce i z gow zadart,Nie wita si i miejsca za stoem nie bierze,Bo Wojski wystpuje w nowym charakterze,Marszaka dworu; lask ma na znak urzduI t lask z kolei, jako mistrz obrzdu,Wskazuje wszystkim miejsca i goSci usadza.Naprzód, jako najpierwsza województwa wadza,Podkomorzy-Marszaek wzi miejsce zaszczytne:Ze soniowym porczem krzeso aksamitne;Obok na prawej stronie jenera Dbrowski,Na lewej siad Kniaziewicz, Pac i Maachowski
[ Pobierz całość w formacie PDF ]