[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Czy kontaktował się z tobą Uriel?Tane zdusił zniecierpliwienie.Czuł, że Laylah jest naprawdęzatroskana.Nie znała matki, były sobie zupełnie obce, jednak mimo tobardzo pragnęła ją uratować.- Ostatnio? Nie.Ale nie martw się, Uriel się nie podda, aż odnajdzietwoją matkę i sprowadzi ją do ciebie.On jest.Wampir zamilkł nagle, a Laylah zmarszczyła czoło.- O co chodzi?- Nie jestem pewien - wyznał.- Poznałem go kilka wieków temu i jużwtedy miał wielką moc, jednak bez porównania mniejszą niż obecnie.- Czy to coś złego?- To niesłychane.Laylah popatrzyła na partnera z konsternacją.- Jak to?- Moc i umiejętności wampira rozwijają się w krótkim okresie zarazpo przemianie.Pózniej, gdy już proces dojrzewania ustanie, nie mogą siędalej rozwijać.- Ale w przypadku Uriela jest inaczej?- Właśnie.Ach.Nic dziwnego, że Tane jest zaskoczony.- Ciekawa zagadka - mruknęła.Tane ułożył się wygodniej między jej nogami, wciskając nabrzmiałąmęskość w jej łono.- Nie rozwikłamy jej dzisiejszej nocy.319- Racja.- Laylah objęia nogami jego biodra, znacząc paznokciamiszlak na jego plecach.- Ale musimy znalezć sobie coś innego dla zabiciaczasu.Tane zadrżał, zalewając Laylah strużką mocy.- Jestem więcej niż przekonany, że będę potrafił czymś cię zabawić.O Jezu.Laylah pod wpływem przyjemności wygięła się w łuk, prawieosiągając orgazm, nim jeszcze zaczęli.- Zarozumialec - wydyszała.Tane zachichotał, po czym uśmiechając się łobuzerko, zajął się jejnabrzmiałymi sutkami.- Przeciwnie, jestem twoim oddanym niewolnikiem.- Mmm.- Ugryzła go lekko w ucho, ocierając się pożądliwie o jegoerekcję, lecz po chwili głośno sapnęła i znieruchomiała.- Oh, zaczekaj.Tane stęknął i oparł głowę na jej ramieniu, próbując się uspokoić.- Umyślnie się nade mną znęcasz?- Nie powiedziałeś, co się stało z Levetem.Uniósł głowę i obrzuciłLaylah srogim spojrzeniem.- Laylah, kocham cię i podziwiam, ale nie będę rozmawiał o tymirytującym kawale kamienia, gdy jesteśmy w łóżku.- Ale.Przycisnął palec do jej ust i zmrużył oczy.- Pamiętasz dzień naszego spotkania?Laylah uśmiechnęła się lekko.Ten dzień miała wyryty w pamięci nawieczność.- Co nieco.Czemu pytasz?- Przyrzekłem ci wtedy, że doprowadzę do tego, że kiedyś będzieszmnie błagała, bym cię pieścił.- Czyżby?- Tak było.Laylah spojrzała w płonące bursztynowe oczy i przelała się przez niąfala obezwładniającej miłości, roztapiającej wszystkie troski izmartwienia.Nie czas się nimi teraz martwić.Teraz powinna cieszyć się bliskościąpartnera.320Zrobiła więc niewinną minę i przesuwając dłońmi po ple cach Tane'a,z rozmysłem oblizała wargi.- Wiem, że potrafisz dużo gadać, ale czy potrafisz wpro wadzić swojeobiecanki w czyn? - rzuciła wyzywająco.Okazało się, że potrafi.321
[ Pobierz całość w formacie PDF ]