[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mamy spore zaległości.Jak wyjaśni siostrze, co się ostatnio zdarzyło? Sama miała zamęt w głowie.- Przecież.- zaczęła Megan.Zach postanowił wtrącić swoje trzy grosze.- Nie decyduj pochopnie.Musisz najpierw pogadać z Susan.Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że jest trochę nadopiekuńcza i musi wszystko wiedzieć, ale bardzo się troszczy o ciebie i Paula.- Trafiłeś w dziesiątkę! Nie ma na świecie lepszej siostry.Jeszcze za życia mamy się nami opiekowała.Była wyjątkowo troskliwa, dbała o nasze potrzeby.Gdy zostaliśmy sierotami, siała się dla nas r matką, i siostrą.Próbowała nawet spłacić rodzinne długi.- Megan westchnęła.- Szczerze mówiąc, z naszej mamy było niezłe ziółko i do dziś.- Mniejsza z tym - przerwała jej Susan.- Chodźmy na górę.- Ruszyła w stronę drzwi.Miała nadzieję, że siostra przestanie gadać bez sensu i natychmiast pospieszy za nią.Megan dodała na odchodnym:- Dziękuję.Od razu poczułam się tu jak w domu.Pete Lowery wysłał chłopców do Rosy.Paul miał ją zapytać, czy Manuel może zjeść kolację z rodziną kolegi.Polecił im także, by pomogli Hester.Zach domyślił się, że dziadek chce z nim rozmawiać w cztery oczy.Po chwili zostali sami.- Nie sądzisz, że nadeszła pora, abyś mi powiedział całą prawdę o Susan? - mruknął Pete.- Co masz na myśli? - Zach był poważnie zaniepokojony, ale nadrabiał miną.Dziadek wsunął pod głowę kolejną poduszkę, usiadł wygodniej i oznajmił:- Ty i twoja ślicznotka kłamiecie jak z nut.Jeśli nie będziecie uważać, wasza intryga rozpadnie się jak domek z kart.- Dziadku, my przecież.Pete uniósł dłoń, nakazując Zachowi milczenie.- Początkowo naprawdę wierzyłem, że jesteście parą.Dziękuję, że tak się staraliście, ale nie o tym chciałem mówić.Ta dziewczyna to prawdziwy skarb.Moim zdaniem nie mogłeś trafić lepiej.Boję się tylko, że pokpisz sprawę, jeśli nie zdobędziesz się na odwagę, by postawić sprawę jasno.Zach uznał, że pora dać za wygraną.Westchnął ciężko, przysunął sobie krzesło i usiadł obok łóżka.- Jak się czujesz, dziadku? Tylko spokojnie, bo to ci może zaszkodzić.- Nie mogę spokojnie patrzeć, jak robisz głupstwo! - odparł z irytacją Pete.- Ta dziewczyna powinna zostać twoją żoną, nim przyjdzie jej do głowy, żeby stąd zwiać.- Przecież się z nią ożeniłem!- Aha! W takim razie, dlaczego gapisz się na nią jak głodny wilk na dorodną sarnę? Chłopcze, nie jestem durniem i wiem, o co chodzi.- Dobrze, pobraliśmy się, ale jeszcze nie doszło miedzy nami.Jesteśmy małżeństwem jedynie z nazwy.- Tak sądziłem - burknął Pete.- Cholera jasna! Dziadku, zrozum! Byłem w sytuacji bez wyjścia.Dałem ci do zrozumienia, że mam narzeczoną.Kiedy się wydawało, że twoje dni są policzone, zapragnąłeś ją poznać.W takiej chwili nie mogłem wyznać, że cię oszukiwałem.Takie wyznanie mogło być dla ciebie prawdziwym gwoździem do trumny.- Jak poznałeś Susan?- W jadłodajni.Po raz pierwszy zobaczyłem ją tego samego dnia, w którym przywiozłem cię do szpitala.- Czemu się zgodziła udawać twoją narzeczoną?- Dostała za to pieniądze.- Zach niechętnie o tym mówił.Obawiał się, że dziadek straci o Susan dobre mniemanie, ale uznał, że powinien być z nim całkowicie szczery.- Wyciąga od ciebie forsę? - Pete zmrużył oczy, a Zach mimo woli zachichotał.- Nie.Jest w trudnej sytuacji finansowej, ale chciała mi oddać połowę otrzymanej sumy.Ciągle powtarzała, że wszystko, co dla nas zrobiła, to drobiazg, więc nie zasługuje na dodatkowe wynagrodzenie.Odrzuca moje prezenty.Musiałem użyć podstępu, by przyjęła obrączkę, bransoletkę i samochód.Nadal zapewnia, że to moja własność, którą wzięła chwilowo w użytkowanie.- A nie mówiłem? Złota dziewczyna!- Tak - odparł cicho, uśmiechając się z rozmarzeniem.- Jesteś w niej zakochany.- Co? Niemożliwe! Ja.- żachnął się i podskoczył, jakby ktoś go uderzył.Umilkł i spojrzał niepewnie na dziadka.- Tak - wyznał cicho.- Masz rację.Jestem w niej zakochany.Chcę się nią opiekować, być zawsze przy niej, chronić ją i kochać, póki śmierć nas nie rozłączy.Nim doszło do rozmowy z dziadkiem, Zach był świadomy, że zmienił zdanie na temat Susan.Zdawał sobie sprawę, że jest nią oczarowany, że jej pragnie, ale uwaga Pete’a otworzyła mu oczy i dlatego powiedział:- Masz rację, dziadku.Kocham Susan.- I Bogu dzięki! - mruknął staruszek i chrząknął, jakby chciał ukryć, że wzruszenie ściska mu gardło.- Już się obawiałem, mój chłopcze, że jesteś cynikiem, który nie potrafi kochać.- Po chwili dodał niecierpliwie: - I co będzie dalej? Jak zamierzasz postąpić?- Słucham? - Zach spojrzał na niego z roztargnieniem.- Jak chcesz ją przy sobie zatrzymać? Przecież nie chcesz, żeby odeszła, co?- Oczywiście, ale złożyłem obietnicę.- Jaką?- Przyrzekłem jej, że nie będę jej niczego narzucać.To ona decyduje, jak ma wyglądać nasze małżeństwo.- Jak rozumiem, obiecałeś, że nie będziesz sypiać z własną żoną - obruszył się Pete.- Póki sama mnie o to nie poprosi - dodał Zach i uśmiechnął się niepewnie do dziadka.- Do jasnej cholery! Czyś ty na głowę upadł, mój chłopcze? Tylko kompletny dureń składa takie obietnice!- Uznałem, że sytuacja tego wymaga.Poprosiłem Susan, by za mnie wyszła w dzień po naszym pierwszym spotkaniu.Poza tym nie przewidziałem, że się w niej zakocham.- Trzeba coś wymyślić, by sprawy ułożyły się po naszej myśli.Nie możemy pozwolić, żeby Susan odeszła.Należy do rodziny.- Święte słowa - przytaknął ochoczo Zach.- Nie mamy czasu do stracenia.Przecież wiesz, że marzę o wnukach.Nie mogę się doczekać, kiedy przyjdą na świat - stwierdził Pete, energicznie zacierając ręce.- Siostrzyczko - pisnęła uradowana Megan, gdy wbiegła za Susan na schody.- Spełniły się twoje marzenia! Zach jest zabójczo przystojny, bardzo miły.no i bogaty! Jesteś szczęściarą, ale to ci się należy!Weszły do małżeńskiej sypialni i Megan zaczęła się zachwycać pięknie urządzonym wnętrzem.- Przestań! - zawołała w końcu Susan ze łzami w oczach.- O co ci chodzi? Nadeszła w końcu dobra passa.Chciałabym.Susan, co ci jest? Czemu płaczesz? - wypytywała Megan, gdy jej siostra usiadła na brzegu łóżka.- Sytuacja wcale nie wygląda tak różowo - odparła Susan, wzdychając rozpaczliwie.- To jedynie pozory szczęścia.- Opadła na posłanie i ukryła twarz w dłoniach.- Co on ci zrobił? - Megan nabrała podejrzeń i dodała z pasją: - Czyżby śmiał podnieść na ciebie rękę? Rozerwę go na strzępy, jeśli.- Nie! - zawołała pospiesznie Susan, starając się powstrzymać łzy.- Nic z tych rzeczy.Jego zachowanie jest nienaganne.- W takim razie, czemu narzekasz? Moim zdaniem jest ci tu jak w niebie!- Szczerze mówiąc, czuję się tak, jakbym była od niego oddzielona szklaną ścianą - wyznała, ocierając łzy.- Szklaną ścianą? Nie rozumiem - odparła Megan, pochylając się nad siostrą.- To fikcja.Oboje mieliśmy dobre intencje, ale sprawy wymknęły się spod kontroli.- Susan szybko wyjaśniła, jak poznała Zacha i czemu go poślubiła.Osłupiała, gdy Megan wybuchnęła śmiechem i dodała urażona: - Cieszę się, że tak cię rozbawiłam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]