[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— I stawiałbym raczej na inną kobietę — ciągnął Bristow — skoro piękna wdowa nie wyszła powtórnie za mąż.Nienawidzę kobiet — dodał beznamiętnie.Pan Satterthwaite uśmiechnął się lekko.Frank Bristow dostrzegł ten uśmiech i naskoczył na niego.— Może się pan uśmiechać — rzucił — ale naprawdę ich nienawidzę.Wszystko niszczą.Wtrącają się.Stają między człowiekiem i jego pracą.One… Tylko raz spotkałem kobietę, która była… interesująca.— Tak myślałem: że musiała jakaś być — stwierdził pan Satterthwaite.— Nie w sensie, o którym pan myśli.Ja… spotkałem ją przypadkiem.Mówiąc dokładnie, w pociągu.W końcu można przecież spotkać się w pociągu — rzucił prowokacyjnie.— Oczywiście, oczywiście — łagodził pan Satterthwaite.— Pociąg jest równie dobrym miejscem jak każde inne.— Wracałem z północy.Mieliśmy cały wagon dla siebie.Nie wiem, dlaczego, ale zaczęliśmy rozmawiać.Nie znam jej nazwiska i pewnie nigdy więcej jej nie spotkam.Nie wiem nawet, czy chciałbym tego.Mógłbym… żałować.— Umilkł, szukając właściwych słów.— Widzicie, ona nie była realna.Jak cień.Jak postać schodząca ze wzgórz w celtyckich baśniach.Pan Satterthwaite pokiwał łagodnie głową.Łatwo mógł sobie wyobrazić całą scenę.Pozytywista i realista Bristow i srebrzysta, zjawiskowa postać — cień, jak młody człowiek powiedział.— Można się stać kimś takim, jeśli przeżyło się coś okropnego, coś tak przerażającego, że niemal nie sposób tego znieść.Można wtedy uciec przed rzeczywistością do własnego, wymyślonego świata, a po pewnym czasie, oczywiście, nie sposób już wrócić.— Czy to właśnie się jej przytrafiło? — zapytał z zaciekawieniem pan Satterthwaite.— Nie wiem.Nic mi nie powiedziała.Tylko zgaduję.Trzeba zgadywać, jeśli chce się cokolwiek osiągnąć.— Tak — przyznał wolno pan Satterthwaite.— Trzeba zgadywać.Otworzono drzwi.Pan Satterthwaite spojrzał z oczekiwaniem, lecz lokaj rozczarował go.— Jakaś dama chce się z panem widzieć w nie cierpiącej zwłoki sprawie.Panna Aspasia Glen.Pan Satterthwaite podniósł się, dość zaskoczony.Znał to nazwisko.Kto w Londynie go nie znał? Opisywano ją jako Kobietę z Szalem — dała kilka przedpołudniowych przedstawień, które szturmem zdobyły Londyn.Za pomocą szala błyskawicznie wcielała się w różne postacie.Szal stawał się kornetem zakonnicy, chustą młynarki, czepkiem chłopki i setką innych rzeczy, a w każdym wcieleniu Aspasia Glen była zupełnie inna.Pan Satterthwaite myślał o niej z uznaniem jako o artystce.Tak się złożyło, że nigdy jej nie spotkał osobiście.Ogromnie zaintrygowała go jej wizyta o tak niezwykłej porze.Rzucając kilka słów przeprosin, wyszedł z pokoju i przeszedł przez hol do salonu.Panna Glen siedziała pośrodku dużej sofy obitej złotym brokatem.Przybrana poza pozwalała jej zająć dominującą pozycję w pokoju.Pan Satterthwaite natychmiast zrozumiał, że chce w ten sposób zapanować również nad sytuacją.O dziwo, jego pierwszym odczuciem była niechęć.Szczerze podziwiał artyzm Aspasii Glen.Na scenie wyglądała na osobę sympatyczną i miłą; zachowywała się sugestywnie i delikatnie, a nie władczo.Teraz jednak, stojąc z nią twarzą w twarz, odniósł zupełnie inne wrażenie.Było w niej coś twardego, zuchwałego, gwałtownego.Miała jakieś trzydzieści pięć lat, ciemne włosy, była wysoka — zdecydowanie atrakcyjna, i na pewno to wykorzystywała.— Musi mi pan wybaczyć tę niezwykłą wizytę, panie Satterthwaite — zaczęła.Mówiła pełnym, dźwięcznym, uwodzicielskim głosem.— Nie powiem, że od dawna chciałam pana poznać, ale cieszę się, że teraz mam pretekst.Jeśli chodzi o dzisiejsze najście — zaśmiała się — cóż, kiedy czegoś chcę, nie potrafię czekać.Kiedy czegoś zapragnę, po prostu muszę to dostać.— Każdy pretekst, który sprowadza do mnie tak czarującego gościa, przyjmę z radością — Powiedział ze staroświecką galanterią pan Satterthwaite.— Jaki pan miły — stwierdziła Aspasia Glen.— Droga pani, czy mogę teraz podziękować za przyjemne chwile, jakie tak często mi pani ofiarowywała, kiedy siedziałem w teatrze?Obdarzyła go zachwycającym uśmiechem.— Przejdę do rzeczy.Byłam dziś w galerii Harchester.Widziałam tam obraz, bez którego wprost nie potrafię żyć.Chciałam go kupić, ale nie mogłam, ponieważ pan go kupił wcześniej.Tak więc… — urwała na chwilę.— Tak bardzo go pragnę.Drogi panie Satterthwaite, po prostu muszę go mieć.Przyniosłam ze sobą czek.— Spojrzała na niego z nadzieją.— Wszyscy mówili mi, jaki z pana miły człowiek.Widzi pan, dla mnie wszyscy są mili.To niezbyt dobre dla mnie, ale tak to już jest.Więc takimi metodami posługiwała się Aspasia Glen.W duchu pan Satterthwaite chłodno skrytykował tę przesadną pozę rozpieszczonej kobiety–dziecka.Przypuszczała, że powinno to na niego zadziałać, ale wcale się tak nie stało.Aspasia Glen popełniła błąd.Uznała go za starzejącego się głupca, któremu ładna kobieta łatwo się przypochlebi.Lecz za galanterią pana Satterthwaite’a krył się bystry, krytyczny umysł.Świetnie odgadywał prawdziwy charakter ludzi, a nie to, co chcieli mu pokazać.Teraz widział przed sobą nie czarującą kobietę, proszącą o przysługę, lecz bezwzględną egoistkę, zdecydowaną postawić na swoim z powodów, które pozostawały dla niego niejasne.I był pewien, że tym razem Aspasia Glen nie postawi na swoim.Nie zamierzał oddać jej obrazu z martwym arlekinem.Błyskawicznie wymyślił sposób pozbycia się jej bez otwarcie okazanej nieuprzejmości.— Na pewno — zaczął — wszyscy ustępują pani, jeśli tylko mogą, i czynią to z zachwytem.— Więc odda mi pan ten obraz?Pan Satterthwaite pokręcił głową powoli, z żalem.— Obawiam się, że to niemożliwe.Widzi pani… — urwał.— Kupiłem go… dla pewnej damy.To prezent.— Och! Ale przecież…Telefon stojący na stoliku zadzwonił ostro.Mrucząc słowa przeprosin, pan Satterthwaite podniósł słuchawkę.Usłyszał cichy, zimny głos, który zdawał się mówić z bardzo daleka.— Czy mogę prosić pana Satterthwaite’a?— Tu Satterthwaite.— Jestem lady Charnley, Alix Charnley.Na pewno pan mnie nie pamięta, od naszego spotkania minęło wiele lat.— Droga Alix, oczywiście, że panią pamiętam.— Chciałabym pana o coś poprosić.Byłam dziś na wystawie w galerii Harchester.Wisi tam obraz zatytułowany Martwy arlekin.Może rozpoznał pan na nim Pokój z Tarasem w Charnley [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl