[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Idę do kuchni zobaczyć, czy ovaltina jest już gotowa.Philip lubi napić się wieczorem, przed snem.Kirsten właśnie zaniosła mu kawę.On woli kawę niż herbatę.Mówi, że herbata powoduje u niego niestrawność.- Dlaczego traktujesz go jak inwalidę, Mary? - spytała Tina.- On nie jest naprawdę inwalidą.W oczach Mary pojawił się zimny gniew.- Kiedy będziesz miała własnego męża, będziesz wiedziała lepiej, jak mężowie lubią być traktowani.- Przepraszam - powiedziała grzecznie Tina.- Gdybyśmy tylko mogli opuścić ten dom.Pobyt tutaj źle działa na Philipa.I Hester wraca dzisiaj.- Hester? - zdziwiła się Tina.- Po co?- Skąd można wiedzieć? Zadzwoniła wczoraj wieczór i zawiadomiła nas.Nie wiadomo, którym pociągiem przyjedzie.Pewnie ekspresem, jak zwykle.Ktoś musi pojechać po nią do Drymouth.Mary znikła w korytarzu prowadzącym do kuchni.Tina zawahawszy się chwilę poszła schodami na górę.Na podeście otworzyły się pierwsze drzwi po prawej i ukazała się Hester.Wydawała się zaskoczona widokiem Tiny.- Hester! Słyszałam, że wracasz, ale nie miałam pojęcia, że już przybyłaś.- Przywiózł mnie doktor Calgary.Poszłam prosto do mego pokoju.Pewnie nikt nie wie, że przyjechałam.- Doktor Calgary też jest tutaj?- Nie.Podrzucił mnie i pojechał do Drymouth.Chciał się tam z kimś spotkać.- Mary nie wie, że przyjechałaś.- Mary nie wie nic.Ona i Philip odizolowali się.Przypuszczam, że ojciec i Gwenda są w bibliotece.Wszystko jest tak jak zwykle.- Czemu nie miałoby być?- Nie wiem - odparła Hester mgliście.- Miałam wrażenie, że powinno być zupełnie inaczej.Ruszyła za Tina i dalej w dół schodami.Tina minęła bibliotekę i skierowała się korytarzem do mieszkania na końcu, zajmowanego przez Durrantów.Kirsten Lindstrom, stojąca przy drzwiach z tacą w ręku, odwróciła gwałtownie głowę.- Ależ mnie przestraszyłaś, Tino.Właśnie niosę Philipowi kawę i biszkopty - podniosła rękę, żeby zapukać.Zapukawszy, Kirsten otworzyła drzwi i weszła.Była nieco wyższa od Tiny i jej wysoka, kanciasta sylwetka zasłoniła dziewczynie widok, niemniej słychać było gwałtowne zaczerpnięcie powietrza.Ramiona Kirsten opadły, taca runęła na podłogę, filiżanka i talerzyki rozbiły się o kratę przed kominkiem.- Och, nie! - krzyknęła Kirsten.- Och, nie! Tina spytała:- Philip?Minęła tamtą i podeszła do fotela Philipa, przysuniętego do biurka.Przypuszczalnie coś pisał.Obok jego prawej ręki leżał długopis, ale głowa, która opadła na biurko, leżała w dziwnej pozycji.Na potylicy zobaczyła coś, co wyglądało jak jaskrawo czerwone tabletki, plamiące biel jego kołnierzyka.- Został zabity - powiedziała Kirsten.- Zasztyletowany.Tutaj, u nasady czaszki.Jedno małe pchnięcie i koniec.Dodała podnosząc głos:- Ostrzegałam go, robiłam wszystko, co mogłam.Ale był jak dziecko, które bawi się niebezpiecznymi przedmiotami, nie wiedząc, co robi.Tina pomyślała, że to jest jak zły sen.Stała tam spokojnie przy łokciu Philipa, patrząc na niego, podczas gdy Kirsten uniosła jego bezwładną rękę, szukając pulsu, którego nie było.O co chciał ją spytać? Cokolwiek to było, już jej nigdy nie zapyta.Umysł Tiny automatycznie rejestrował różne szczegóły.Philip właśnie pisał.Długopis leżał przed nim, ale nie było kartki.Nic pisanego.Ktokolwiek go zabił, zabrał ze sobą zapiski.Powiedziała spokojnie i mechanicznie:- Musimy powiedzieć innym.- Tak, musimy zejść.Musimy zawiadomić twojego ojca.Ramię w ramie poszły do drzwi.Kirsten objęła Tinę.Wzrok dziewczyny padł na upuszczoną tacę i rozbitą porcelanę.- To nic - powiedziała Kirsten.- Wszystko uprzątnie się później.Tina zachwiała się i ramię Kirsten podtrzymało ją.- Uważaj.Upadniesz.Szły korytarzem.Drzwi biblioteki otworzyły się i wyszli Leo i Gwenda.Tina powiedziała swoim czystym, niskim głosem:- Philip nie żyje.Został zasztyletowany.To było jak we śnie.Okrzyki ojca i Gwendy płynęły gdzieś za nią z tyłu do Philipa.Do Philipa, który był martwy.Kirsten puściła jej ramię i popędziła schodami.- Muszę zawiadomić Mary.Trzeba jej to przekazać delikatnie.To będzie dla niej straszny szok.Tina poszła powoli za nią.Bardziej niż kiedykolwiek czuła się oszołomiona, ostry ból ściskał jej serce.Dokąd szła? Nie wiedziała.Wszystko było nierealne.Przeszła przez otwarte drzwi frontowe.Właśnie wtedy zobaczyła Micky’ego, wychodzącego zza rogu.Automatycznie, jakby kroki wiodły ją same, podeszła prosto do niego.- Micky - powiedziała.- Och, Micky! Jego ramiona były otwarte.Wpadła w nie.- Już dobrze.Złapałem cię.Tina załamała się w jego ramionach.Ześliznęła się na ziemię jak mała bezwładna kupka odzieży, właśnie wtedy, kiedy Hester wybiegła z domu.- Zasłabła - rzekł Micky bezradnie.- Nigdy przedtem nie widziałem, żeby Tinie robiło się słabo.- Jest w szoku - stwierdziła Hester.- Co masz na myśli - w szoku?- Philip został zabity.Nie wiedziałeś?- Skąd miałem wiedzieć? Kiedy? W jaki sposób?- Przed chwilą.Wytrzeszczył na nią oczy.Wziął Tinę na ręce, razem z Hester zaniósł ją do gabinetu pani Argyle i położył na sofie.- Zadzwoń po doktora Craiga - poprosił.- To jego samochód - rzekła Hester wyglądając przez okno.- Ojciec wezwał go telefonicznie w sprawie Philipa - rozejrzała się.- Nie chcę się z nim spotkać.Wybiegła z pokoju i poszła schodami na górę.Doktor Craig wszedł przez otwarte drzwi frontowe.Kirsten wyszła z kuchni na spotkanie.- Dzień dobry, panno Lindstrom.Co ja słyszę? Pan Argyle mówi, że Philip Durrant został zabity.Zabity?- To prawda - odparła Kirsten.- Czy pan Argyle zadzwonił na policję?- Nie wiem.- Może jest tylko ranny? - spytał Don.Wrócił, żeby wyjąć z samochodu torbę lekarską.- Nie - odparła Kirsten - jej głos był głuchy i zmęczony.- Nie żyje.Jestem tego całkowicie pewna.Został pchnięty nożem tutaj.Położyła rękę na tył własnej głowy.Micky wyszedł do hallu.- Hallo, Don, zobacz lepiej Tinę.Zasłabła.- Tina? Ach, ta z Redmyn.Gdzie ona jest?- Tutaj.- Rzucę na nią okiem, zanim pójdę na górę.Wchodząc do pokoju mówił przez ramię do Kirsten:- Proszę trzymać ją w cieple i podać jej gorącą herbatę lub kawę, jak tylko oprzytomnieje.Pani zna postępowanie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]