[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A potem:- Z początku nie zauważyłam go tam.W każdym razie w chwili wejścia do pokoju.Potem znalazłam martwego człowieka.Byłam sparaliżowana.Po tym jak go dotknęłam, wyprostowałam się i stałam patrząc bezmyślnie - wtedy zobaczyłam przed sobą mój zegar.Na stole obok kominka stał mój zegar, ja na rękach miałam krew, i ona weszła, i ja zapomniałam o wszystkim, ponieważ ona zamierzała nadepnąć na leżącego.I.i wtedy.uciekłam.Uciec - to wszystko, czego pragnęłam.Skinąłem głową.- A później?- Zaczęłam myśleć.Ona twierdziła, że nie dzwoniła po mnie, więc kto.kto mnie tam wezwał i kto postawił tam mój zegar? Powiedziałam, że zostawiłam rękawiczki i wsadziłam zegar do torebki.Sądzę, że to było głupie.- Nic głupszego nie mogłaś zrobić.Ale rozumiem - przerażenie odebrało ci rozum.- I ktoś próbuje mnie wrobić.Ta pocztówka! Musiał wysłać ją ktoś, kto wie, że wzięłam zegar.I sama kartka - Old Bailey.Jeżeli mój ojciec był kryminalistą.- Co wiesz o rodzicach?- Zginęli w wypadku, kiedy byłam niemowlęciem.Tak powiedziała ciotka, tak mówiono mi zawsze.Ale ciotka nigdy nie mówi o nich, nigdy nie opowiada niczego.Kiedy dopytywałam się, parę razy wspominała wydarzenia, które nie zgadzały się z faktami, o jakich mówiła poprzednio.Więc zawsze wiedziałam, że coś tam jest nie w porządku.- Mów dalej.- Pomyślałam, że - być może - mój ojciec był kryminalistą, nawet mordercą.Albo matka.Ludzie nie mówią ci bez powodu, że rodzice nie żyją, a potem nie są w stanie nic o nich opowiedzieć, chyba, że zdarzyło się coś tak okropnego, że nie powinieneś wiedzieć.- Więc wymyśliłaś wszystko sama.To pewnie prosta sprawa.Może jesteś nieślubnym dzieckiem.- O tym też myślałam.Ludzie czasem próbują ukryć to przed dziećmi.To bardzo głupie.O wiele lepiej powiedzieć im prawdę.Dzisiaj to nie jest taki problem.Rzecz polega na tym, że ja nic nie wiem.Nie rozumiem, co się za tym kryje.Dlaczego nazywałam się Rosemary? To nie jest imię tradycyjne w mojej rodzinie.To oznacza jakieś wspomnienie, prawda?- Którego treść może być miła.- Tak, to możliwe.Ale nie sądzę.W każdym razie od tamtego dnia, którego inspektor mnie wypytywał, zaczęłam myśleć.Dlaczego ktoś chciał mnie tam sprowadzić? Zetknąć z obcym człowiekiem, który nie żył? A może ten martwy człowiek chciał się tam ze mną spotkać? Może to był mój ojciec i chciał, żebym zrobiła coś dla niego? A potem przyszedł ktoś i zabił go? A może od początku chciano rzucić podejrzenie na mnie.Och, wszystko mi się pomyliło, byłam przerażona.Wydawało mi się, że zrobiono tak, żeby wskazać na mnie.Moje zjawienie się tam i martwy mężczyzna, i moje imię - Rosemary - na moim własnym zegarze, który został tam przyniesiony.Więc wpadłam w panikę i zrobiłam coś, co, jak mówisz, było głupie.Potrząsnąłem głową.- Czytałaś albo przepisywałaś za dużo thrillerów i tajemniczych historii - powiedziałem.- A co z Edną? Nie wiesz, co ona wbiła sobie do głowy na twój temat? Dlaczego szła taki kawał, żeby pomówić z tobą, choć widywała cię codziennie w biurze?- Nie mam pojęcia.Nie mogła myśleć, że mam coś wspólnego z morderstwem.Absolutnie nie.- Może podsłuchała coś i źle zrozumiała?- Nie było nic - powiadam ci.Nic!Zastanawiałem się.Nic nie mogłem poradzić, że nawet teraz nie wierzyłem, by Sheila mówiła prawdę.- Masz jakichś osobistych wrogów? Nieprzyjaznych młodych ludzi, zazdrosne dziewczęta, kogoś trochę niezrównoważonego, kto mógłby mieć coś przeciw tobie?- Jasne, że nie - zabrzmiało nieprzekonywająco.Więc to było tak.Nawet teraz nie byłem pewien tej historii z zegarem.Była zbyt fantastyczna.413.Co znaczyły te cyfry? Dlaczego napisano je na pocztówce razem ze słowem PAMIĘTAJ? Widocznie znaczyły coś dla adresatki.Westchnąłem, zapłaciłem rachunek i wstałem.- Nie denerwuj się - powiedziałem.(Na pewno najgłupsze zdanie w angielskim i innych językach).- Prywatna Służba Colina Lamba działa.Wszystko będzie dobrze, wyjdziesz za mąż i będziesz żyła szczęśliwie za grosz rocznie.Nawiasem mówiąc - dodałem, nie mogąc się powstrzymać, choć wiedziałem, że lepiej byłoby zakończyć romantyczną nutą, ale powodowała mną Prywatna Ciekawość Colina Lamba - co zrobiłaś z zegarem? Ukryłaś w szafie pod pończochami?Zawahała się moment, zanim odpowiedziała:- Wrzuciłam do kubła ze śmieciami w sąsiednim domu.To zrobiło na mnie wrażenie: proste i skuteczne.Pomyślałem, że także sprytne.Może nie doceniałem Sheili.Rozdział dwudziesty czwartyRelacja Colina LambaIPo odejściu Sheili poszedłem do hotelu, zapakowałem torbę i zostawiłem ją u portiera.Był to hotel, w którym zwracają uwagę na obowiązek wyprowadzenia się przed południem.Wyruszyłem do komisariatu i po chwili wahania zapytałem o Hardcastle’a.Okazało się, że zastałem go.Kiedy wszedłem, przyglądał się ze zmarszczonymi brwiami trzymanemu listowi.- Wyjeżdżam dziś wieczór, Dick.Wracam do Londynu.Popatrzył na mnie w zamyśleniu.- Chcesz mojej rady?- Nie - odparłem natychmiast.Nie zwrócił na to uwagi.Ludzie nigdy nie zrezygnują, kiedy zamierzają ci coś poradzić.- Wyjechałbyś i został w Londynie, jeśli chcesz wiedzieć, co jest dla ciebie najlepsze.- Nikt nie może przesądzać, co jest najlepsze dla drugiego.- Nie jestem pewien.- Powiem ci coś, Dick.Kiedy skończę obecną sprawę, jestem wolny.Przynajmniej tak sądzę.- Dlaczego?- Bo jestem, jak staroświecki, wiktoriański duchowny.Mam Wątpliwości.- Poczekaj trochę.Nie bardzo wiedziałem, co ma na myśli i co go tak denerwuje.- Przeczytaj - podał mi list.„Szanowny Panie, właśnie pomyślałam o czymś.Pytał pan, czy mój mąż miał jakieś znaki szczególne, a ja odpowiedziałam, że nie.Myliłam się.W istocie miał małą bliznę za lewym uchem.Zaciął się brzytwą przy goleniu, kiedy pies skoczył na niego i rana musiała być szyta.Blizna była tak mała i błaha, że nie myślałam o niej od tamtego dnia.OddanaMerlina Rival”- Ma ładny charakter pisma - zauważyłem, choć nigdy nie podobał mi się purpurowy atrament.- Czy nieboszczyk miał bliznę?- Owszem, miał.Właśnie tam, gdzie ona ją opisuje.- Nie zobaczyła jej, gdy pokazywano ciało?Hardcastle zaprzeczył.- Ucho ją zasłaniało.Trzeba je odchylić, żeby ujrzeć ślad.- Zatem wszystko w porządku.Niezłe potwierdzenie.Co cię gryzie?Hardcastle powiedział posępnie, że to piekielna sprawa! Zapytał, czy mógłbym zobaczyć się w Londynie z moim francuskim czy belgijskim przyjacielem.- Chyba tak.Po co?- Wspomniałem o nim komisarzowi, który powiada, że pamięta go doskonale w związku ze sprawą zamordowania harcerki.Mam mu przekazać serdeczne pozdrowienia, gdyby tutaj przyjechał.- Nic z tego - odparłem.- Facet siedzi w domu jak przyspawany.IIKwadrans po dwunastej zadzwoniłem do domu numer 62 przy Wilbraham Crescent.Drzwi otworzyła pani Ramsay.Ledwie spojrzała na mnie.- Co takiego? - spytała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl