[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Claire rozumie, co mam na myśli, prawda Claire?Zwróciła się w stronę pani domu, wydymając lekko usta i pochylając głowę.Claire Trent nie odpowiedziała jej od razu.Rozmowa toczyła się przy kolacji, do której zasiedli — oprócz niej i jej męża.Jacka Trenta — Violet Eversleigh, Sir Alington West, i jego bratanek Dermot West, stary przyjaciel pana domu.Jack Trent, tęgawy, rumiany mężczyzna o zniewalającym uśmiechu, podjął rozpoczęty przez panią Eversleigh temat.— Głupstwa, Violet! Twój najbliższy przyjaciel ginie w wypadku kolejowym.Ty natychmiast przypominasz sobie, że w ubiegły wtorek śnił ci się czarny kot — i jesteś głęboko przekonana, że przeczułaś jakieś nieszczęście!— Och, nie, Jack, mylisz przeczucie z intuicją.Sir Alington, nie zaprzeczy pan chyba, że przeczucia naprawdę istnieją.— Do pewnego stopnia, być może — zgodził się ostrożnie lekarz.— Ale wiele tego rodzaju zdarzeń można wytłumaczyć zbiegiem okoliczności.Musi też pani pamiętać, że każdy z nas ma skłonności do ubarwiania rzeczywistości i objawia je niekiedy już po fakcie.— Nie wierzę, że istnieje coś takiego jak przeczucia — dość obcesowo stwierdziła Claire Trent.— Podobnie jak intuicja, szósty zmysł, czy jak byście to nazywali.Idziemy przez życie jak pociąg, pędzący w ciemności do nieznanego celu.— Nie jest to dobre porównanie — odezwał się Dermot West po raz pierwszy, podnosząc głowę i włączając się do dyskusji.Miał opaloną twarz, a w jego jasnych, szarych oczach błyskały zagadkowe ogniki.— Bo widzisz, zapomniałaś o sygnałach.— O sygnałach?— Owszem, zielony oznacza wolną drogę, czerwony — niebezpieczeństwo!— Czerwony — niebezpieczeństwo… jakież to podniecające! — westchnęła Violet Eversleigh.Dermot odwrócił się od niej z irytacją.— Można to oczywiście tak określić.Niebezpieczeństwo! Czerwony sygnał! Uwaga!Trent spojrzał na niego z zainteresowaniem.— Mówisz o tym tak, jakbyś coś podobnego przeżył, mój stary.— Bo istotnie tak jest… a raczej: tak było.— Opowiedz nam o tym.— Proszę, oto przykład.Kiedyś w Mezopotamii, tuż po zawieszeniu broni, wchodząc pewnego wieczora do namiotu, poczułem, że coś mi zagraża.Niebezpieczeństwo! Uwaga! Nie miałem zielonego pojęcia, o co może chodzić.Obszedłem cały obóz, narobiłem niepotrzebnego zamieszania i kazałem podjąć wszelkie kroki ostrożności na wypadek ataku wrogo nastawionych Arabów.Potem wróciłem do namiotu.Gdy tylko się w nim znalazłem, uczucie zagrożenia powróciło ze zdwojoną siłą.Niebezpieczeństwo! W końcu zabrałem z namiotu koc, owinąłem się nim i spałem na dworze.— No i co?— Kiedy następnego ranka wszedłem do namiotu, pierwszą rzeczą jaka rzuciła mi się w oczy był długi na pół metra nóż, wbity w moją pryczę, dokładnie w miejscu, gdzie powinienem był leżeć.Wkrótce odkryłem sprawcę — okazał się nim jeden z arabskich służących.Jego syn został rozstrzelany jako szpieg.I co ty na to, stryju Alington; czy nie jest to typowy przykład tego, co nazywam czerwonym sygnałem?Psychiatra uśmiechnął się tajemniczo.— Bardzo interesująca historia, mój drogi.— Ale nie zaakceptowałbyś jej bez zastrzeżeń?— Ależ tak, nie mam wątpliwości, że istotnie przeczułeś niebezpieczeństwo.Chociaż podważałbym źródło tego przeczucia.Według ciebie nadeszło ono z zewnątrz; zostało narzucone twojej psychice przez jakiś zewnętrzny bodziec.Ale dziś odkrywamy, że niemal wszystko pochodzi z wewnątrz, z naszej podświadomości.— Dobra, stara podświadomość — mruknął Jack Trent.—Wszystko da się nią wytłumaczyć.— Przypuszczam — ciągnął Sir Alington, nie zwracając uwagi na ten przerywnik — że ten Arab musiał się zdradzić jakimś spojrzeniem, czy wyrazem twarzy.Twoja świadomość nie odnotowała tego, ale utrwaliło się to w twojej podświadomości.Podświadomość nigdy niczego nie zapomina.Uważamy też, że może ona racjonalnie myśleć i wyciągać wnioski całkiem niezależnie od wyższej, czy świadomej woli.Twoja podświadomość uznała zatem, że może nastąpić zamach na twoje życie i przekazała swój lęk twojej świadomości.— Muszę przyznać, że brzmi to bardzo przekonująco — j rzekł z uśmiechem Dermot.— Ale o wiele mniej fascynująco — dodała pani Eversleigh.— Jest też możliwe, że wyczułeś podświadomie nienawiść j tego człowieka.To, co w dawnych czasach nazywano telepatią, z pewnością istnieje, choć niewiele wiemy o rządzących tym zjawiskiem prawach.— Czy miałeś inne tego rodzaju przypadki? — spytała Claire, zwracając się do Dermota.— Owszem, ale żaden z nich nie był tak spektakularny i myślę, że wszystkie można zaliczyć do zbiegów okoliczności.Kiedyś z powodu takiego „czerwonego sygnału” odrzuciłem zaproszenie do pewnej wiejskiej rezydencji.Dom ów spalił się właśnie w tym tygodniu, kiedy miałem tam przyjechać.Nawiasem mówiąc, powiedz mi, stryju Alington, co mogła mieć z tym wspólnego podświadomość.— Chyba nic — odparł z uśmiechem pan West.— Ale masz pewnie i na to równie przekonujące wyjaśnienie.Zdradź nam jakie.Nie musisz być taktowny wobec najbliższych krewnych.— No cóż, mój bratanku, ośmielani się przypuszczać, że odrzuciłeś to zaproszenie z bardzo prostej przyczyny: najpewniej nie miałeś wielkiej ochoty tam jechać.Po pożarze wmówiłeś sobie, że przeczułeś niebezpieczeństwo, a teraz sam święcie w to wierzysz.— To beznadziejne — roześmiał się Dermot.— Nie można; z tobą wygrać.— Nic nie szkodzi, panie West — wtrąciła się pani Eversleigh.— Ja głęboko wierzę w pański czerwony sygnał.Czy wtedy, w Mezopotamii, zapalił się po raz ostatni? — Tak, aż do…— Słucham?— Nic, nic.Dermot zamilkł.Słowa, które cisnęły mu się na usta, brzmiały: Tak, aż do dzisiejszego wieczora.Miały one wyrazić myśl, której poprzednio sobie nie uzmysłowił, ale teraz zdał sobie z niej wyraźnie sprawę.Z ciemności wyłaniał się czerwony sygnał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]