[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Do diabła.Jeśli nie zapanuje nad myślami, za chwilęeksploduje.Musiał przestać rozmyślać o jej figurze, znacznie bardziejkształtnej, niż się tego spodziewał, oglądając Sorchę w męskimprzebraniu, o jej bladych piersiach, pokrytych piegami niemalże dogranicy jasnobrzoskwiniowych sutków, o krągłych biodrach i ognistymgąszczu, który błagał mężczyznę, by ten go dotknął - i spłonął na popiół.Jeżeli ból, jakiego aktualnie doświadczał, stanowił jakąkolwiekwskazówkę, Raingera rzeczywiście strawił ogień.Dotknął jej i obojestanęli w płomieniach.Jej oszołomiony, zadziwiony, pełen namiętnościwyraz twarzy zawiódł go na wyżyny żaru - i szaleństwa.194RS Powstrzymał go ów srebrny krzyżyk, który nosiła na szyi.Sparzyłwnętrze jego dłoni, a kiedy Rainger na niego patrzył, przypomniał sobie,jak w najmroczniejszych chwilach życia zdawało mu się, że widzi jegoblask.- Babka zawsze mi powtarzała, że muszę chwytać okazje, kiedy sięnadarzają.- Sorcha zamknęła piąstkę, jakby coś chwytała.Chwytała na tyle lubieżnie, że Rainger się skrzywił.- Szczerze wątpię, by twoja babka mówiła o mnie.- Nie, mówiła o mnie, ja zaś wiem, że właśnie tracimy okazję.Gdybyś mi pozwolił przedmuchać ci fujarę.- Przestaniesz wreszcie? - warknął.Sorcha drgnęła.Wysunęła dolną wargę, a chwilę pózniej jej oczynapełniły się łzami.Ponieważ zaś tym sposobem Rainger poczuł się jak ostatni cham,niespodzianie zaczął tłumaczyć jej coś, czego, póki żyw, nie zamierzałnaświetlać żadnej kobiecie.- Chodzi o to, że.kiedy mówisz o tych sprawach, moje intymneczęści sztywnieją i.Wyciągnąwszy głowę, spojrzała na wybrzuszenie jego spodni.- Jeszcze bardziej sztywnieją?- Tak.Jeszcze bardziej.- Obawiał się spojrzeć na Sorchę, żeby nierzucić się na nią prosto z siodła.Ona, jakżeby inaczej, pytała z zadumą i ciekawością.- Frustracja sprawia mi ból - wyjaśnił.Prychnęła.- Nie musisz cierpieć.Gdybym.Podniósł dłoń w uciszającymgeście.195RS - Ale gdybym to zrobiła - upierała się - jechałbyś teraz wygodnie.- Nie, bowiem nie przestanę cię pragnąć tylko dlatego, że raz mniezadowolisz.- Naprawdę? - Wydawała się oczarowana tą wizją.- Będziesz mniepragnął wielokrotnie?- Rankiem, w południe i nocą, kochana - odparł, doszedłszy downiosku, że takie wyznanie nie przyniesie mu szkody, jej natomiast sprawiprzyjemność.- Rankiem, w południe i nocą.- Wobec tego cieszę się, że jedziemy do gospody.Spędzimy tę nocrazem.Taki też plan, z drobnymi modyfikacjami, ułożył Rainger.Niemniejzazgrzytał zębami na jej zuchwałą sugestię.- Powinniśmy skorzystać z okazji, żeby się zabawić.- Sorcha anitrochę nie przejmowała się zasadami przyzwoitości.Chciała oddać sięmężczyznie, którego uważała za szlachetnego i miłego.Najwyrazniej niecierpiała po śmierci Raingera.Dlaczego nie? Zgadza się, dawniej nie dbał o to, co ona o nim myśli.Teraz jej obojętność go zirytowała.- A co z twoim księciem? - zapytał.Kiedy spojrzała nań zaskoczona,uzmysłowił sobie, że stał się agresywny.Udawanie głupkowatego Arnou'akosztowało go coraz więcej wysiłku, zdołał jednak nadać swemu głosowipokorny ton: - To znaczy.chyba zależy ci na twoim księciu?- Jakim księciu? Moim przyszłym mężu? - Wzruszyła ramionami,ociężale i bez zainteresowania.- Nie wiem nawet, kto to będzie, i niewielemnie to obchodzi.Prawdopodobnie mnie unieszczęśliwi, w ten lub innysposób.196RS - Pytałem o księcia, z którym byłaś zaręczona.Co z Raingerem?Powiedz mi, co czułaś wobecRaingera.- Ach.O niego.Nigdy nie gościł w moich dziewczęcych marzeniach.Takie ukradkowe wyduszanie z niej informacji niemalżegwarantowało Raingerowi, że usłyszy na swój temat niezbyt pochlebnerzeczy, ale ciekawość przeważyła.- Dorastaliście razem.Nie opłakiwałaś go, kiedy zmarł?Popędziła konia, wysforowując się naprzód.Jechała sztywnowyprostowana, nie odpowiadając tak długo, że pomyślał, iż Sorcha niegodzi się na to, by prostak Arnou wtykał nos w jej najbardziej prywatnesprawy.Wreszcie wstrzymała wierzchowca, tak że znowu się zrównali.- W tamtym czasie zaszło tyle smutnych zdarzeń - odezwała się takcicho, że Rainger musiał natężać słuch.- Znalazłam się na uchodzstwie,całkiem sama.Rozdzielono mnie z siostrami.Mój ojciec poległ w bitwie.Babka niemal straciła kontrolę nad państwem i tak wszystkie mojepowiązania z Beaumontagne zostały nadwerężone.Utrata Raingera.Byłomi przykro, oczywiście.Jednak cały mój afekt do niego należał już doprzeszłości, był tym, co czułam do towarzysza zabaw.Nie podziwiałam gojako młodzieńca, on zaś ledwie mnie tolerował.Zatem utrata Raingerastanowiła zaledwie jeszcze jeden cios w roku pełnym cierpienia.Mówiła z takim opanowaniem, że Rainger prawie wątpił w szczerośćjej słów.Jej ojciec, kraj, izolacja wydawały się zaledwie kolejnym testem,jaki musiała przejść.Czyżby Sorcha nie znała bólu?Potem otarła łzę z policzka.197RS Ach, oczywiście.Dorastanie Sorchy zdominowała przecież babka ijej niekończące się reguły.Księżniczka nie lamentuje ani nie płacze.Księżniczka zawsze zachowuje się dystyngowanie, ponieważ musi dawaćprzykład innym, a nigdy nie wie, kto akurat ją obserwuje.Sorcha mogłazlekceważyć niektóre przykazania babki, ale nie wszystkie.- Jak zniosłaś ten rok? - zapytał.- Zachowywałam się godnie, oczywiście, lecz czasami miałamochotę.ochotę.- Nie potrafiła tego powiedzieć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl