[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z jakiegoś powodu zatrzymali się,odwrócili i odeszli.Gdy zniknęli, pobiegłem na górę i znalazłem pokój, z którego mogłem zadzwonić doLoai.- Czy mógłbyś poprosić wojsko, żeby cofnęli się o kilka budynków? Mógłbym wtedywrócić do hotelu.- Co?! Gdzie jesteś?! Dlaczego nie w hotelu?- Robię, co do mnie należy.- Całkiem ci odbiło!Zapadła niewygodna cisza.- Dobrze, zobaczę, co da się zrobić.Po kilku godzinach wycofano czołgi i piechotę.Żołnierze pewnie zachodzili w głowę,dlaczego wydano im taki rozkaz.W drodze powrotnej do hotelu o mało nie złamałem nogi,przeskakując z jednego dachu na drugi.Kiedy dotarłem na miejsce, zamknąłem za sobądrzwi, rozebrałem się, a broń i strój bojownika wepchnąłem do przewodu klimatyzacyjnego.Tymczasem dom, w którym ukrywał się mój ojciec, znalazł się w oku cyklonu.Wojsko przeszukiwało każdy budynek w okolicy, każde podwórko i każdą dziurę.Dostalijednak rozkaz, by nie tykać tego konkretnego domu.W środku tata zanosił modły i czytał Koran.W żarliwej modlitwie towarzyszyli muwłaściciel domu i jego żona.Nagle zobaczyli, że bez żadnej konkretnej przyczyny wojskoodeszło i zabrało się za przeszukiwanie innego rejonu.- Nie uwierzysz, jaki cud, Musab! - zawołał tata do słuchawki.- Niewiarygodne!Przyszli, przeszukali każdy budynek w sąsiedztwie, całą okolicę.poza naszym domem.Chwała Allahowi!Proszę bardzo, nie ma sprawy - odpowiedziałem mu w myślach.„Tarcza ochronna” była pierwszą operacją na taką skalę od czasu wojnysześciodniowej.Na pierwszy ogień poszło Ram Allah, potem Betlejem, Dżenin i Nablus.Kiedy biegałem po mieście, starannie unikając spotkania z żołnierzami izraelskimi, SiłyObronne Izraela otoczyły kwaterę główną Arafata.Zamknięto wszystkie instytucje,wprowadzono rygorystyczną godzinę policyjną.2 kwietnia czołgi i samochody opancerzone otoczyły teren Komendy Prewencji iSłużby Bezpieczeństwa, która znajdowała się w pobliżu naszego domu w Betanii.Śmigłowceszturmowe warkotały nad głowami.Wiedzieliśmy, że władze Autonomii ukrywają tam conajmniej pięćdziesięciu poszukiwanych, którzy wymykali się Szin Bet aż do tej pory.Teren komendy składał się z czterech bloków oraz czteropiętrowego budynkubiurowego, w którym miał siedzibę pułkownik Dżibril Radżub11 i inni dowódcy służbpalestyńskich.Cały kompleks został zaprojektowany, zbudowany i wyposażony przez CIA.Agenci CIA, którzy przeszkolili i uzbroili siły policyjne Autonomii, mieli tu nawet swojebiura.Na terenie komendy stacjonowało kilkuset dobrze uzbrojonych policjantów.Przetrzymywano tu również dużą liczbę więźniów, w tym Bilala Barghutiego i innychterrorystów z izraelskiej listy poszukiwanych.Oficerowie Szin Bet i wojskowi nie byli wnastroju do żartów.Ogłoszono przez megafon, że za pięć minut zostanie wysadzony budyneknumer jeden, i nakazano wszystkim wyjść na zewnątrz.Dokładnie pięć minut później: bum! Budynek numer dwa: „Wszyscy na zewnątrz!”.Bum! Budynek numer trzy.Bum! Numer cztery.Bum!- Rozbierać się! - wydano kolejny rozkaz przez megafon.Izraelczycy nie chcieli ryzykować.Ktoś mógł ukrywać broń albo przepasać sięładunkami wybuchowymi.Kilkuset mężczyzn rozebrało się do naga.Rozdano im specjalnekombinezony, załadowano do autobusów i zawieziono do pobliskiej bazy wojskowej Ofer -gdzie agenci Szin Bet poniewczasie zrozumieli swój błąd.Izraelczycy nie mogli zamknąć jednocześnie tylu ludzi, zresztą zależało im tylko nabojownikach ściganych listami gończymi.Zamierzali ich wyłuskać z tłumu zatrzymanych, apozostałych zwolnić.Niestety, ubrania wraz z dowodami tożsamości pozostały na miejscuaresztowania.I jak teraz mieli odróżnić poszukiwanych od palestyńskich policjantów?Operacją dowodził Ofer Dekel, przełożony szefa Loai.Dekel zadzwonił do DżibrilaRadżuba, który w czasie ataku przebywał gdzie indziej.Dał Radżubowi specjalną przepustkę,żeby mógł bezpiecznie ominąć setki czołgów i tysiące żołnierzy.Gdy Radżub dotarł namiejsce, Dekel poprosił go o wskazanie, którzy ludzie są jego pracownikami, a którzyściganymi przez Izrael terrorystami.Radżub zapewnił, że uczyni to z przyjemnością.Szybkozidentyfikował policjantów jako ściganych i na odwrót, więc Szin Bet uwolniła właśnie tychludzi, których chciała dopaść.- Jak mogłeś mi to zrobić? - zapytał Dekel, gdy zorientował się, co zaszło.- Właśnie wysadziłeś w powietrze moje biura i komendę - wyjaśnił spokojnie Radżub.Równie dobrze mógłby powiedzieć: „A czego się spodziewałeś, stary?”.Dekel najwyraźniej nie pamiętał też o tym, że Radżub został rok wcześniej ranny,kiedy czołgi i helikoptery Sił Obronnych Izraela zrównały jego dom z ziemią.Dlaczegomiałby teraz wyświadczać Izraelczykom jakieś przysługi?Szin Bet została ośmieszona.W rewanżu mogli tylko wydać oficjalne oświadczenie, wktórym odmalowano Radżuba jako zdrajcę.Miał rzekomo wydać Izraelowi ściganychPalestyńczyków za pośrednictwem CIA.W rezultacie Radżub został zdegradowany iskończył jako szef Palestyńskiego Związku Piłki Nożnej.W ciągu następnych trzech tygodni Izraelczycy od czasu do czasu odwoływali godzinępolicyjną.15 kwietnia, podczas jednej z takich przerw, zdołałem dostarczyć ojcu jedzenie iinne potrzebne rzeczy.Powiedział, że nie czuje się bezpiecznie w swojej kryjówce i chce sięprzenieść.Zadzwoniłem do jednego z przywódców Hamasu z pytaniem, czy zna jakieśmiejsce.Zaproponował umieszczenie ojca w zakonspirowanym lokalu, w którym ukrywałasię inna ważna osoba z Hamasu poszukiwana przez Izrael - szajch Dżamal at-Tawil.Ale numer! - pomyślałem.Schwytanie Dżamala at-Tawila z pewnością poprawiłobynastroje w Szin Bet po niedawnym blamażu.- Lepiej nie umieszczajmy ojca w tym samym miejscu.Mogłoby to być dla nich obuzbyt niebezpieczne - powiedziałem i podziękowałem.Umówiliśmy się na inne lokum i szybko przeniosłem tam tatę.Potem zadzwoniłem doLoai.- Wiem, gdzie się ukrywa Dżamal at-Tawil.Loai nie mógł w to uwierzyć.Niemal natychmiast aresztowano zbiega.Tego samego dnia wpadła jeszcze jedna osoba z pierwszych miejsc na izraelskiejliście poszukiwanych - Marwan Barghud
[ Pobierz całość w formacie PDF ]