[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Usiłowałem się z tobą skontaktować, poniewa\ zdawałem sobiesprawę, \e mogą wyniknąć problemy.Potrzebowałem kogoś zaufanego.Wiesz, zrobiło się gorąco. Nie wątpię  odezwał się Reeve z przekąsem, patrząc napoturbowanego przyjaciela.Clea nie zamierzała odgrywać roli tarczy w tym słownympojedynku.Kazała Charliemu mówić dalej. Zorientowałem się, \e kupiec zmienił zdanie.Chciał mieć dziełosztuki, ale nie chciał płacić.Oczekiwałem uczciwej wymiany, to znaczy:pieniądze za towar.Chyba byłem trochę naiwny.Reeve zmru\ył oczy.Milczał. Przecie\ podejrzewałeś, \e coś się nie zgadza  przypomniałaClea. To prawda, ale wcią\ istniała szansa na pomyślne załatwieniesprawy.Kiedy doszło do finalizowania umowy, zapomniałem oostro\ności.Gdyby Reeve był ze mną.Reeve puścił tę uwagę mimo uszu. Słowem, kupiec nasłał na ciebie wynajętych zbirów. O to właśnie chodzi.Chłopcy świetnie się spisali  stwierdziło\ywiony Charlie. Rozumiem twoje problemy, Charlie, i przykro mi, \e znalazłeśsię w takiej sytuacji, ale nadal nie rozumiem, po co Clea i ja musieliśmypędzić do Meksyku na złamanie karku.Jasne, \e powinieneś zwrócićpieniądze sprzedającemu.Stracisz niezłą sumkę. Straciłem fortunę! Nie wiesz, co sprzedawałem. Idz na policję  zaproponował Reeve.Charlie wzniósł ku niebuobra\ony wzrok. Zawsze trafiasz w sedno, Reeve, ale tym razem prosterozwiązanie nie wchodzi w rachubę.Okazuje się, \e dzieło sztuki zostałoskradzione.Przysięgam, nie wiedziałem o tym  dodał szybko. Drzwi do pokoju otwarły się i do łó\ka Charliego podszedł młodylekarz z towarzyszącą mu zakonnicą.Zwróciła się do nich po hiszpańsku, wyraznie wymawiając słowa.Clea przetłumaczyła. Chce, \ebyśmy wyszli na parę minut, bo doktor będzie badałCharliego. Chwyciłem sens  pochwalił się Reeve, kiedy znalezli się nakorytarzu. Charlie kłamie.Clea pragnęła zaprzeczyć, lecz intuicja podpowiadała jej, \e Reevema rację. Będzie snuł plany odzyskania tego tajemniczego dzieła, ale niespodziewaj się, \e wezmę w tym udział.Strata Charliego to wyłączniejego sprawa. Rozumiem, Reeve.Có\, znalezli Charliego, wprawdzie rannego, ale wracającego dozdrowia, więc nie mogła oczekiwać od Reeve a niczego więcej.Uśmiechnęła się. Dzięki za pomoc w odszukaniu mojego brata.Dotknął jej dłoni. Odbyliśmy miłą przeja\d\kę jachtem.Lekarz skończył badanie.Clea i Reeve weszli do sali.Cleaodezwała się pierwsza. Powinieneś nam chyba wreszcie wyjaśnić, co to za tajemniczedzieło sztuki.Musimy poznać całą historię, a nie wersję ocenzurowaną.Charlie wydawał się speszony. To nefrytowy posą\ek.Przedstawia jaguara. To za mało, Charlie.Powiedz coś więcej  nalegał Reeve. Jest stary. Mianowicie?  dociekała Clea. Dość stary.Bardzo stary.Z czasów cywilizacji Olmeków. Olmeków!  krzyknęła oszołomiona Clea.Ten lud indiański \ył na terytorium Meksyku jeszcze przedMajami i Aztekami.Posą\ki Olmeków nale\ały do bardzo rzadkichokazów muzealnych.Clea nagle pojęła straszną prawdę. Ten posą\ek został skradziony z muzeum, Charlie? Tak. Charlie przyjął postawę obronną. Siostrzyczko, ja niewiedziałem, przysięgam.Paser nie przyznał się, skąd go ma.Zaręczał, \epochodzi ze zródła godnego zaufania. A czy\ muzeum nie jest najwiarygodniejszym zródłem?  spytałReeve ironicznie.Chwycił dłońmi metalową ramę łó\ka, pochylił się ispojrzał Charliemu prosto w oczy. No dobra, stary.Nie obchodzą mnie Olmekowie czy Aztekowie.Jestem prostym człowiekiem, ale potrafięwyczuć, \e sprawa wygląda zbyt pięknie, aby dać jej wiarę.A to micuchnie na kilometr.Charlie milczał.Reeve kuł \elazo, póki gorące. Rozumiem, dlaczego nie zgłosiłeś się na policję.Jeśli dostanącynk o twoim współudziale, wpadniesz po uszy. Sądzę, \e ju\ dostali cynk.Reeve zmarszczył brwi. Przesłuchiwali cię? Nie, ale wcią\ tu węszą, jak gdyby czekali na moment, kiedywyjdę ze szpitala. W szpitalu nie ma policjantów  zaprotestowała Clea. Są na zewnątrz. Skąd wiesz? Mam swoje sposoby  oznajmił Charlie siostrze. Reeve,widziałeś ich przy wejściu?Ku zaskoczeniu Clei, Reeve skinął głową.A ona nic niezauwa\yła! Dlatego jesteś mi potrzebny, Reeve.Czoło Charliego pokrył pot.Clea zastanawiała się, czy to zwyczerpania, czy ze strachu. Na pewno nie jestem ci potrzebny  odparł natychmiast Holden.Charlie nerwowo oblizał wargi. Wiem, gdzie jest posą\ek, ale nie mam dowodów.Potrzebujętwojej pomocy.Wysłuchaj mnie tylko.Kupcem był Carl Browning zDenver.Jestem pewien, \e to on ukrył posą\ek.Gdyby udało się goodzyskać albo powiadomić muzeum o miejscu jego przechowywania,wyplątałbym się z tej awantury.Wisi nade mną grozba spędzenia reszty\ycia w meksykańskim więzieniu.Jeśli jednak policja oskar\y mnie. A mo\e tak zrobić  przerwała Clea.Rozdzierały ją sprzeczne uczucia: wściekłość z powodu głupotyCharliego i obawa przed jego aresztowaniem.Mimo wszystkich swoichwad był przecie\ jej bratem. Do czego zmierzasz?  Zniecierpliwiony Reeve zerknął nazegarek. Ju\ pół godziny kluczysz wokół sedna.Wyduś to wreszcie zsiebie!Charlie odetchnął głęboko. Chcę, \ebyś wytropił, gdzie Browning trzyma posą\ek.Koniec.Reeve wybuchnął ponurym śmiechem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl