[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bunt nastąpił dopiero w wie-ku przedmaturalnym.30Może to kogoś z młodych ludzi zdziwi, ale w owym czasie wPRL-u nauczano jeszcze w szkołach religii.Był to krótki okresszczególnie silnego i bezczelnego bolszewickiego zakłamania, kie-dy nawet sowiecki agent i polski bezpartyjny prezydent w jednejosobie, Boleslaw Bierut, udając katolika publicznie przystępowałna klęczkach do komunii.Nagłośniały to środki przekazu.A rów-nocześnie, pod zasłoną flirtu z Kościołem, stosowano ostry terrorw stosunku do rzeczywistej i potencjalnej opozycji.Zrozumiałemto dużo pózniej.W tym czasie na świadectwie szkolnym stopień z religii był napierwszym miejscu.Wyznaczeni uczniowie sprawdzali obecnośćw kościele na niedzielnej mszy, co miało wpływ na ocenę z tegoprzedmiotu.W internacie szkolnym przed posiłkami zbiorowo od-mawiano modlitwę.Jednak istniał także przedmiot Zagadnieniażycia współczesnego, gdzie oględnie lansowano światopogląd ma-terialistyczny.Nie bardzo mogłem pogodzić się z tym, że katecheci mocnoostrzegali przed samodzielnym czytaniem Biblii.W klasie matu-ralnej (rok 1948, w Wolsztynie koło Poznania), w ramach religii,na oddzielnych lekcjach, nauczano dogmatyki i etyki.Pamiętammoje zabawne wyróżnienie na lekcji dogmatyki, prowadzonejprzez starszego wiekiem, trochę apodyktycznego duchownego.Omawiano dowody rozumowe na istnienie Boga.Było ich 6 czy7, chyba wg św.Augustyna.Na koniec lekcji katecheta, z wielkąswadą, powiedział od siebie: No bo przecież, jeśli istnieje słowo,rzeczownik, to musi istnieć odpowiednia rzecz.No powiedz słowo,które nie spełnia tego warunku: ty, ty, ty wyliczał wskazującuczniów palcem.Wszyscy milczeli.Gdy padło na mnie, powie-działem: nic.Chwilę się zastanowił, a potem wypalił: baran!.Imiał rację, bo jestem urodzony pod znakiem barana.Po maturze nie odczuwałem już przynależności do KościołaKatolickiego, chociaż nie okazywałem tego oficjalnie.Czułem sięzagubiony, bo nie miałem wtedy własnego światopoglądu.Studiarozpocząłem we Wrocławiu.Wtedy też zawarłem związek małżeń-ski, biorąc także ślub kościelny.Dzieci (dwójka) również były o-chrzczone.Z czasem jednak coraz bardziej krystalizował się mójświatopogląd materialistyczny.W jego objęciach byłem do 35-goroku życia.Potem nastąpiła trudna przemiana, o której napisa-łem na początku tego rozdziału (zaszły też pewne zmiany w moimżyciu rodzinnym).31Przede wszystkim jasno dostrzegłem pozytywną rolę, jaką od-grywają organizacje religijne na różnych etapach rozwoju społe-cznego.Opierają się zwykle na ezoterycznych objawieniach, którejednak nie mogą być powszechnie zrozumiane.Tworzą więc mityi dogmaty, a do sprawowania swej duchowej władzy wykorzystujązakodowany w psychice lęk.Władzę tę zazwyczaj sprawują zwy-kli ludzie , przystosowując także owe objawione prawdy, raczejnie zawsze świadomie lecz zwykle w dobrej wierze, do potrzeb ko-ścioła jako organizacji religijnej.Pozytywna rola organizacji reli-gijnych polega na tym, że (czasem we współpracy z władzami po-litycznymi) organizują życie społeczne i zapobiegają chaosowi wniedojrzałych jeszcze społecznościach.Stymulują także rozwójduchowy odwołując się do przekazów ezoterycznych.Organizacje religijne, w swoim aspekcie egregorycznym, ku-mulują ogromne energie psychiczne, zamknięte w wierze w dog-maty.Próby obalenia dogmatów, zastępując je nie całkiem rozu-mianą przez ludzi treścią, mogą wyzwolić nieprzewidywalne siłydestrukcyjne.Dlatego czekającą nas wielką przemianę powinnopoprzedzić staranne przygotowanie.Chodzi o to, aby tę zwalnia-ną energię zagospodarować w pokojowy sposób.Będzie ona niez-będna w procesie przebudzenia.Trzeba pamiętać również, że wgrę wchodzą nie tylko dogmaty.Każda organizacja religijna jesttakże miejscem pracy wielu ludzi i zródłem materialnego zabez-pieczenia ich bytu.I tu grozi zejście przewidywanych przemianna płaszczyznę polityczną.Zagrożona też poczuje się rzeczywistaklasa polityczna.Ufam jednak, że wszystkie te zagrożenia zosta-ną pomyślnie opanowane.Zjednoczenie religii chyba nastąpi ja-ko ostatnie, ale na płaszczyznie ezoterycznej.Tyle krótkiej dygre-sji prognostycznej.Wracając do własnych przeżyć w tym czasie zacząłem budo-wać swój obecny światopogląd.Pomijając wszelkie sugestie i wie-rzenia, zacząłem analizować różne znane mi wydarzenia.W szcze-gólności interesował mnie proces przeradzania się objawień du-chowych w mity religijne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]