[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kobiety-elfy wią\ą się czasem ze zwykłymi mę\czyznami, i na od-wrót, tak przynajmniej mówią.Elfy są rozumne, ale nie mają duszy.- Więc co się z nimi dzieje, kiedy umrą? - spytał Thorvin.Ro-zejrzał się wokół, lecz jego słuchacze tylko wzruszali ramionamilub kręcili głową.- Nikt tego nie wie, choć niektórzy powiadają, \eodchodzą do własnego świata, jednego z dziewięciu światów, którypoło\ony jest najbli\ej środka.Lecz inni twierdzą, \e elfy umierają,a potem wracają.Mówi się te\, \e to samo spotyka czasem zwy-kłych śmiertelników.A oto co myśli o sobie król Olaf.Uwa\a, \e\ył ju\ kiedyś na tej ziemi i \e jeszcze powróci pod postacią osobywłasnej krwi.A jeśli nie - poniewa\ rody jego i brata właśnie wy-gasły - \ycie króla przejdzie na kogoś innego.Powiedział, \e razem z Valgrimem poddali cię próbie, Shef, i \eprzeszedłeś ją zwycięsko.Stwierdził te\, i\ zabrałeś ze sobą po-myślność jego rodu i \e od tej pory jego szczęście i duch połącząsię z twoimi.Polecił mi wreszcie, abym ci powtórzył, \e teraz, kie-dy próbę masz ju\ za sobą, zatrzyma dla ciebie Wschodni i Zachod-ni Kraj, jako podległy tobie król.Thorvin wstał, podszedł do siedzącego Shefa i z namaszczeniemnakrył jego dłońmi swoje._ Król Olaf przykazał mi, abym w jego imieniu oddał się podtwoją opiekę.Uznaje w tobie prawowitego króla, Tego, który maprzyjść z Północy, i prosi cię, \ebyś wrócił i zajął nale\ne ci miej-sce w jego królestwie i w kolegium Drogi.Shef popatrzył na otaczające go, zdumione twarze.Sama ideapodległego króla nie bardzo mieściła się w pojęciu zarówno ludziPółnocy, jak i Anglików.Król, z definicji, nie uznawał nad sobą\adnej władzy.A jeśli uznawał, to nie był królem, lecz zwykłymjarlem lub hersirem.- Jak jego poddani to przyjęli? - spytał ostro\nie Shef.- Olafprzez wiele lat był wspierany przez brata, prawda? Mówiono, \eoddał mu swoje szczęście.Je\eli prowincje myślą o buncie, to Olafnie poradzi sobie z nimi.Zwłaszcza teraz, kiedy uznał nad sobą wła-Strona 159 Harrison Harry - Mlot I Krzyz02.Droga króladzę obcego przybysza.Thorvin uśmiechnął się.-Nikt nie miał czasu, \eby cokolwiek powiedzieć.Po latach bez-czynności Olaf uderzył jak Ragnarsson.Spalił brata Ragnhildy w je-go dworze, nim ten zdą\ył się zorientować, co się święci.Wszyst-kich dostojników ze Wschodniego Kraju, którzy choćby wspomnielio buncie i niezale\ności, przywleczono do niego na arkanie, w sa-mych tylko koszulach, a on kazał im błagać o darowanie \ycia.Zwołał wszystkich kapłanów Drogi na konklawe, przy płonącymogniu, a Valgrim musiał opowiedzieć, jakiej poddano cię próbie i jakją przeszedłeś.Nikt nie ośmielił się mu przeciwstawić.A teraz wy-jechał, jezdzi od thingu do thingu i przekonuje ludzi we wszystkichprowincjach, aby uznali jego władzę - i twoją.- A co z Ragnhildą? - spytał Shef.- Co Olaf z nią zrobił?Thorvin westchnął.- Wyjechała.Wróciła do kraju swego ojca.Przypuszczam, \eValgrim pojechał razem z nią.Olaf przekonał jego stronników, więk-szość z nich, ale Valgrim zbyt cię nienawidzi.Uwa\a, \e zrobiłeśz niego głupca.- A więc tak.Nic nie stoi na przeszkodzie, abyśmy wrócili doKaupangu, a potem do Anglii.Jak szybko mo\emy wyruszyć?Brand podrapał się w głowę.- Mamy dwa statki, "Morsa" i "Mewę" Guthmunda.Ale przyłą-czyło się do naś po drodze mnóstwo ludzi, musimy wziąć odpo-wiednie zaopatrzenie.Za dwa dni licząc od jutra,- Zatem postanowione - zdecydował Shef.- Wracamy na po-łudnie za dwa dni.- Kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy - rzekł Thorvin - po-wiedziałeś, \e przybywasz z północy.Teraz bardzo ci spieszno wra-cać na południe.Jesteś pewien, \e zaszedłeś ju\ wystarczająco dale-ko Drogą na Północ, northr vegr?- Chcesz powiedzieć, \e mo\na iść jeszcze dalej? - mruknął poangielsku ktoś spośród słuchaczy.- Myślałem, \e dalej na północ\yją ju\ tylko trolle.Wiele setek mil na południe, w wielkim pałacu arcybiskupa Kolo-nii, spiskowcy, którzy usunęli papie\a Mikołaja, spotkali się ponow-nie.Nie stawili się jednak w komplecie: brakowało Hinkmara z Reims,zatrzymały go jakieś własne sprawy.Lecz jego nieobecność kom-pensowała z nawiązką ci\ba pomniejszych prałatów, biskupów tu-dzie\ opatów, przybyłych tłumnie ze wszystkich krajów germańskichi o\ywionych pragnieniem przyłączenia się do zało\ycieli, a zarazemzwierzchników słynnego Lanzenordens.Arcybiskup Gunther spoglą-dał na nich z mieszanymi uczuciami zadowolenia i pogardy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl