[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odwrócona tyłem nie mogławidzieć jego twarzy, ale mogła poczuć jego podniecenie podpośladkami.Było co najmniej równe jej pożądaniu.Sięgnął, by rozpiąć jej koszulę.Nie opierała się, nawet gdy rozsunąłtkaninę, by wydobyć jej piersi.- Przegrałem, bo moja koncentracja się gdzieś rozproszyła.Myślamibyłem gdzie indziej.- Nakrył dłonią jedną z piersi.- Przy tobie.Myślałem o tym, jak bardzo cię pragnę.Jak bardzo chciałbym być tutajz tobą.Ogarnęło ją głębokie pożądanie, któremu nie sposób było zaprzeczyć.Zapragnęła go tutaj i teraz, zapragnęła wejrzeć w jego duszę.Pieścił jej piersi, aż z jej ust wyrwało się westchnienie rozkoszy.- A zatem - wydyszała - winisz.mnie za swoją.porażkę.- Coś w tym rodzaju.Chociaż gdybyś stała na końcu toru ubrana takjak teraz, przysięgam, że bym wygrał.Poczuła prawdziwie kobiecą satysfakcję.Próbowała sobie powtarzać,że to sprawdzone słowa wytrawnego uwodziciela, lecz już w to niewierzyła.Nie wierzyła, bo dzień wcześniej widziała jego ból.Gabrielmiał wiele twarzy, lecz twarz nieszczerego pochlebcy nie była jedną znich.Przykrył jej piersi obiema dłońmi i pocierał brodawki, aż poczułałaskotanie i podniecenie.Nie przydarzyło jej się wcześniej nic równiecudownego i chociaż nie mogła pofolgować ani sobie, ani jemu,pragnęła tego bardzo.Aż za bardzo.Powoli podciągnął jej koszulę aż do ud, by móc wsunąć pod nią rękę.Przy uchu poczuła jego coraz gorętszy oddech.- Nie nosisz pantalonów.Zaczerwieniła się.- Nie kiedy śpię.- Muszę zatem częściej przyłapywać cię w koszuli nocnej.- Jego rękaodszukała miejsce między nogami, które było wilgotne, gorące ispragnione.Potarł je w przepyszny sposób.Kiedy wsunął w nią palec,jęknęła cicho.Było pod każdym względem tak cudownie, jak wtedy wstajni, kiedy używał języka.- Próbuje mnie pan uwieść, sir? - wyszeptała.- Oczywiście.Czy to działa?Jasne, że działało.Był diabelnie dobry w tych rzeczach.- Naturalnie, że nie.Jego ochrypły chichot sprawił, że serce podskoczyło jej w piersi.- Zatem muszę się bardziej postarać.Jego dotyk był tak poruszający.Jedną ręką pieścił jej pierś, a drugąpocierał ją na dole.Miał talent do uwodzenia, wprost diaboliczny.- Nie powinieneś.Nie możemy.- Możemy i to zrobimy.- Rozchylonymi wargami wycisnął gorącypocałunek na jej szyi.- Przecież w końcu i tak zamierzasz wyjść zamnie.Kogo to obchodzi, że skonsumujemy małżeństwo przed ślubem?Spięła się.- Nie wyraziłam jeszcze zgody na ślub.- Nie, bo się uparłaś.- Pocierał jej wnętrze coraz głębiej, sprawiał, żezaczęła się wić i pragnąć jeszcze więcej.- Dlatego muszę uciec się doswojej taktyki.- Bo chcesz zyskać dostęp do majątku - rzuciła oskarżycielsko,chociaż już w to nie wierzyła.Zatrzymał się.- Jeżeli tylko ta obawa powstrzymuje cię od wyjścia za mnie, mogęnatychmiast rozwiązać ten problem.Zrzeknę się majątku.Jeżeli sięożenię, babka i tak będzie zadowolona i nie odetnie od pieniędzymojego rodzeństwa.Powiem jej po prostu, żeby moją część dała im.Wstrząśnięta odwróciła się, by spojrzeć mu w oczy.Dla niej oddałbynawet majątek?- Chyba żartujesz.Wyraz powagi i szczerości, jaki malował się na jego twarzy,wstrząsnął nią do głębi.- Pieniądze nic dla mnie nie znaczą.- Nawet jeśli umożliwiłyby ci spełnienie marzeń?- Spełnię marzenia i bez nich.Coś zakłuło ją w sercu.- Masz na myśli ściganie się za pieniądze?- Bez spadku będę musiał się ścigać.- W takim razie wolę, żebyś zachował spadek.- Ostrożnie, skarbie - wyszeptał.- Bo pomyślę, że chcesz za mniewyjść dla pieniędzy.Rozzłoszczona klepnęła go w pierś.- A z jakiego innego powodu miałabym cię poślubić, nieznośnyłobuzie?Tajemniczy uśmiech zaigrał mu na ustach.- A z takiego.Pocałował ją żarliwie i głęboko.I cały czas tam na dole doprowadzałją do stanu wrzenia.Oderwała usta od jego warg, by zaczerpnąć tchu.Tyle że nie była w stanie.Oparł ją plecami o swe ramię i pochylił się,by possać jej pierś, podczas gdy dłonią nadal ją pieścił.Zdawał sięzgadywać, czego jej trzeba, nim sama to wiedziała.- Pragnę cię, skarbie - wymruczał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]