[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To nic nie pomoże.Niesposób przewidzieć wszystkiego.- Tak.Nie sposób.Przypominam sobie, że coś stuknęło wszybę.Może to ona stała za oknem.Tak! Z pewnością.Musiała stać za oknem! Szła do nas, a Murg i ja krzyczałyśmyna całe gardło.Podsłuchała nas! Podsłuchała wszystko.- Nie dowiedziałam się jeszcze, co zawołała pani przyjaciółka.- Jedno krótkie zdanie: "Tam jej nie było".- Panna Hinchliffe zrobiła krótką pauzę.- Rozumie pani? Niewyeliminowałyśmy trzech kobiet, pani Swettenham, paniEasterbrook i Julii Simmons.Jednej z nich "tam nie było".Niebyło jej w salonie, ponieważ wymknęła się drugimi drzwiami ioczywiście działała w holu.- Tak - powiedziała panna Marple.- Rozumiem.- Zbrodniarką jest jedna z tych trzech kobiet.Nie wiem która.Ale dowiem się tego.- Bardzo przepraszam, ale czy ona.czy panna Murgwymówiła to zdanie dokładnie tak, jak wymówiła je pani?- Jak to?.Dokładnie tak, jak ja je wymówiłam?- Mój Boże! Trudno to wyjaśnić.Pani powiedziała "Tam jejnie było" bez szczególnego nacisku na żadnym z wyrazów.Sąinne dwa sposoby wymówienia tego samego zdania."Tam jejnie było" - z akcentem na osobę - albo "Tam jej nie było", zakcentem na miejsce, co mogłoby potwierdzić istniejące jużpodejrzenia wobec kogoś.- Czy ja wiem? - Panna Hinchliffe bezradnie rozłożyła ręce.-Nie pamiętam dokładnie.Jednakże, u diabła, mogłabym cośtakiego zapamiętać? Wydaje mi się.Tak! Na pewno onapołożyła nacisk na miejsce."Tam jej nie było!" - powiedziała.To chyba najbardziej naturalny sposób wymówienia tegozdania.Ale czy to robi jaką różnicę?- Tak.Tak, droga pani - odrzekła panna Marple tonemzastanowienia.- To bardzo słaba wskazówka, ale bądz co bądzwskazówka.Tak.To robi niemałą różnicę.Rozdział DwudziestyPanna Marple Zaginęła1Ku wielkiemu swojemu niezadowoleniu, listonosz z ChippingCleghorn dostał ostatnio polecenie, by doręczać pocztę nietylko w godzinach porannych, lecz również po południu.W popołudnie, o którym mowa, dokładnie dziesięć minut popiątej, zostawił w Little Paddocks trzy listy.Jeden, zaadresowany uczniowskim charakterem pisma, byłprzeznaczony dla Filipy Haymes, dwa pozostałe dla pannyBlacklock.Otworzyła je podczas podwieczorku, który jadłarazem z Filipa.Z powodu ulewnego deszczu ogrodniczka zDayas Hali zakończyła wcześniej dzień pracy, gdyż pozamknięciu szklarni nic więcej nie miała już do roboty.Panna Blacklock rozdarła pierwszą kopertę i dobyła z niejrachunek za naprawę kuchennego bojlera.Prychnęła gniewnie.- Dymond liczy zbójeckie ceny.Doprawdy zbójeckie! Alemyślę, że inni rzemieślnicy nie są lepsi.- Sięgnęła po drugąkopertę, zaadresowaną zupełnie jej nie znanym charakterempisma.List brzmiał, jak następuje:Droga Kuzynko Letty!Spodziewam się, że nie sprawię kłopotu, jeżeli przyjadęw czwartek? Dwa dni temu pisałam do Patryka, lecz niedostałam odpowiedzi.Wobec tego przyjmuję, że wszystkow porządku.Mama wybiera się do Anglii w przyszłymmiesiącu i ma nadzieję, że wtedy zobaczy się z Tobą.Mój pociąg przybywa do Chipping Cleghorn kwadranspo szóstej po pohidniu, co zapewne będńe dla wszystkichdogodne.Szczerze oddana-Julia Simmons.Panna Blacklock przeczytała list - po raz pierwszy tylko zezdziwieniem, po raz drugi z wyrazem irytacji.Spojrzała naFilipę, która z uśmiechem czytała list od swojego synka.- Nie wiesz, czy Julia i Patryk już wrócili? Filipa podniosławzrok.- Tak.Wrócili wkrótce po mnie.Poszli na piętro, żeby sięprzebrać.Przemokli obydwoje do suchej nitki.- Zechcesz poprosić ich do mnie?- Naturalnie, proszę pani.- Chwileczkę.Może byś to najpierw przeczytała.Filipawykonała polecenie i ze zdziwieniem zmarszczyła czoło.- Nic nie rozumiem.- Ja również.A najwyższy czas, abym zrozumiała.ZawołajPatryka i Julię, Filipo.- Patryku! Julio! - krzyknęła pani Haymes u stóp schodów.-Ciocia Letty was prosi!Patryk zbiegł po schodach i wszedł do pokoju.- Nie odchodz, Filipo - poprosiła panna Blacklock
[ Pobierz całość w formacie PDF ]