[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Co to takiego?- Przypuszczam, że jakaś lwica szuka kolacji dla stada - rzekła Carol.- Mam nadzieję, że nie wybierze nas - wysilił się na żart.- W ostateczności zabierze się i za nas.Zanim dotarli do wzniesienia po drugiej stronie równiny, ściemniło się.Słońce szybko zniżyło się nad hory-zontem, a na wschodzie zebrało się jeszcze więcej chmur.Deszcz był nieunikniony.Ken rozejrzał się.Niezauważył niczego, co by mu się wydało znajome.Niezbadana kraina.Podobnie jak życie, pomyślał nagle,czując ożywienie w obliczu nieznanego, być może nawet ostatecznego.Dopiero patrząc z perspektywyśmierci, pojął niepokojące piękno tego potężnego lądu oraz często dostrzegany przez przybyszów jego hip-113notyczny urok.Doświadczył wzniosłego uczucia niepokoju zrodzonego pod wpływem nieprzewidzianych wy-darzeń i kryjącego się tu na każdym kroku zagrożenia.- Fantastyczne - szepnął, odwracając twarz do Carol, do kobiety, którą naprawdę kochał.Czym były pienią-dze, wygody i materialne bezpieczeństwo wobec majestatu tej przyrody!.Albo wobec ich miłości, którateż była szlachetna i niebezpieczna.Spojrzał w górę na grozne niebo i ścisnął Carol za rękę.- Tam jest droga - powiedział, wskazując kierunek wolną dłonią.Czuł, że wracają mu siły i zdecydowanie,jak gdyby odnalazł tu zgubioną cząstkę siebie - istotę własnej męskości.- Jesteś pewien? - zapytała Carol.- Nie ma nic pewnego - odparł i odwrócił się, żeby na nią spojrzeć.Wziął ją w ramiona i mocno pocałował.-Oprócz nas - szepnął, gdy się rozdzielili.A potem wziął ją za rękę i ruszyli przed siebie.Rozdział XVIIINiech to wszyscy diabli! - zaklął Meade, kopiąc opony.Zdarł z siebie koszulę i ciało błyszczało mu od potu.Obiecał, że skończą za godzinę, a od tamtej pory minęły trzy.- Nie sądzisz, że powinniśmy pójść po nich pieszo - zapytała Maggie.To samo pytanie zadała już co naj-mniej dwa razy.- To nie potrwa długo - odpowiedział Eliot, obserwując dwóch mężczyzn mocujących się z blokiem silnika.- Zaczynam się naprawdę niepokoić, Eliocie - powiedziała.- Kiedy skończycie, Meade? - zapytał Eliot.- Może wkrótce, jeśli, do cholery, przestaniecie nas odrywać od roboty - warknął Meade, niechętnie podno-sząc wzrok znad motoru.- Nie powinniście byli ich tam zostawiać.- Mruczał coś pod nosem, gdy obaj z po-mocnikiem siłowali się z mechanizmem pojazdu.Teraz, gdy już niewiele zostało do końca, Meade był bliskizałamania nerwowego, a nieustanne pociąganie ze srebrnej piersiówki nie polepszało jego stanu.- Miejmy nadzieję, że whisky w końcu mu się wyczerpie - szepnął Eliot.W normalnej sytuacji domagałby sięod Meade'a przestrzegania abstynencji.I na pewno by nie tolerował jego gburowatego zachowania.Terazjednak wolał go nie drażnić.W miarę picia Meade stawał się coraz bardziej niemiły i sfrustrowany.Maggie próbowała wytłumaczyć sobieswój niepokój.Nie chciała, żeby coś poważnego stało się Kenowi i Carol, coś, co mogłoby zagrażać ich ży-ciu.To oczywiste.Zresztą Eliot też był zaniepokojony.Z pewnością nie spodziewał się, że niewielki demon-taż silnika pociągnie za sobą takie konsekwencje.Doszła do wniosku, że to wina Meade'a, który z powodupijaństwa nie potrafił należycie wywiązać się ze swoich obowiązków.- Wygląda na to, że blok wkrótce znajdzie się na miejscu - stwierdził Eliot.- Miejmy nadzieję - powiedziała Maggie.Spojrzała w kierunku linii horyzontu.Słońce zniżało się bardzoszybko.- Nic im się nie stanie - rzekł Eliot.- Robi się ciemno.- Mój Boże, Maggie, ale z ciebie panikara - stwierdził Eliot z lekkim rozdrażnieniem.- Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby im się coś stało - powiedziała zagryzając wargi.- Ale nic się nie stanie.Zaufaj mi.- Przecież wiesz, że ci ufam.- Zgodziliśmy się co do tego, że im dłużej są ze sobą sami, tym lepiej - przypomniał łagodnie.- Tak.Zgodziliśmy się.Pomysł, żeby wracać pieszo, nie miał sensu, teraz, gdy było już wiadome, że Meade naprawi ciężarówkę,zanim zdążą dotrzeć do miejsca, w którym zostawili Kena z Carol.114- Lekki niepokój to naprawdę niewielka cena - powiedział nagle Eliot.Spojrzała na niego zdumiona, ale od-wrócił wzrok.Przestraszył ją.Jaką cenę był gotów zapłacić za ich wolność? A ona? Czy każdą? Przeszyło jązimne ukłucie winy.A jeśli
[ Pobierz całość w formacie PDF ]