[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale nagle przerwał.- Prawie bym zapomniał.- Hm? - mruknęła nieprzytomnie.- Deser.- Masz ochotę na deser? Teraz?- Tak - potwierdził, składając na jej opuchniętych wargachjeszcze jeden pocałunek.-I ty też nabierzesz na niego ochoty, kiedyzobaczysz, co to jest.Nadal roznamiętniona, uległa jednak ciekawości i wypuściłakochanka z objęć, pozwalając, by się odsunął.Sięgnął do kosza iwyciągnął z niego przykrytą czystą ściereczką salaterkę.Postawił jąna kocu, zerwał z niej przykrycie, odsłaniając zawartość - świeże,czerwone owoce.- Truskawki - westchnęła.- Skąd je, na Boga, wziąłeś o tej porzeroku? To prawie cud.Wzruszył lekceważąco ramionami.- Jaki tam cud, wystarczy znać odpowiednich ludzi.Mówiłaś, żebardzo je lubisz.Potwierdzająco skinęła głową.- Ale nawet o nich nie marzyłam.Och, wyglądają przepysznie.Ztrudem się hamowała, żeby po nie nie sięgnąć.139RS- Częstuj się - zachęcił Rafe.- Sprowadziłem je specjalnie dlaciebie, żeby sprawić ci przyjemność.Uśmiechnęła się szeroko, podekscytowana niczym dzieckoszykujące się do rozpakowania gwiazdkowych prezentów.Podniosłatruskawkę i włożyła ją do ust, delektując się jej smakiem, cierpkim isłodkim zarazem.Czując się jak w niebie, pospiesznie pochwyciłajeszcze dwie, a w chwilę pózniej, robiąc zawstydzoną minę, podniosłajuż całą garść.Kiedy przeżuwała truskawki, w kąciku jej ust pojawiłasię różowa strużka.- Pozwól - rzucił Rafe.Z pociemniałymi od podniecenia oczami pochylił się i zlizał sokkoniuszkiem języka.Julianną wstrząsnął dreszcz rozkoszy.- Wspaniałe - zamruczał.Przełknęła z trudem ślinę.- Cóż za wspaniała uczta! Dziękuję ci, Rafe.- Proszę bardzo.- Musnął ją palcem po policzku.- Lubię, jakwypowiadasz moje imię, i szkoda, że robisz to tak rzadko.Natychmiast spoważniała.- Naprawdę? W myślach często cię tak nazywam.Pochwyciłkosmyk jej włosów i zaczął się nim bawić.- To znaczy, że czasami o mnie myślisz, tak? Chodzi mi omomenty, kiedy.kiedy nie jesteśmy razem.Wiedziała, że powinna zaprzeczyć.Powinna skłamać ipowiedzieć, że zapomina o nim od razu po wyjściu od niego; że kiedywraca do domu, znika z jej umysłu, jakby należał do innego świata.140RSAle nie mogła tego zrobić.- Tak - wyznała szeptem.- Myślę o tobie i to bardzo często.W oczach Rafe'a, zanim odwrócił wzrok, pojawił sięintensywny, tajemniczy wyraz.- To dobrze - odparł i podciągnął się na kolana.- Przekręć się naplecy.Uniosła pytająco brwi.- Po co?- Nieważne, po prostu to zrób.- Uśmiechnął się leniwym,szelmowskim uśmiechem.- Dobrze wiesz, że nie będziesz żałowała.Nie, pomyślała, rejestrując drżenie w żołądku, jestemprzekonana, że odczuję wiele wrażeń, ale żadne nie będzie miało nicwspólnego z żalem.Zapominając o wątpliwościach, położyła się, jak prosił.Czekając i przyglądając się, co robi, czuła rosnącą ekscytację.Rafe zaś ponownie podniósł słoiczek z miodem i wsadził doniego palce, tym razem dwa.- Znowu miód?- Tak, znowu.Ze zdziwieniem stwierdziła, że kochanek wcale nie zamierza,tak jak poprzednio, rozsmarowywać miodu na jej ustach; jego dłońzmierzała do zupełnie innego, zaskakującego miejsca.Wciągnęła gwałtownie powietrze, bo palec z lepką substancjąopadł na sutek.Rafe bez pośpiechu zaczął go masować.Kiedy141RSskończył, na szczycie nabrzmiałych od podniecenia piersi pojawiły siędwie lśniące krople.Następnie sięgnął po nieużywaną łyżkę i zanurzył uchwyt wmiodzie, który potem rozprowadził wokół pępka, a jeszcze pózniej, popowtórnym zanurzeniu łyżki w słoiczku, wlał złoty płyn w sam jegośrodek.Kiedy zagłębienie zapełniało się złocistym nektarem, mięśniebrzucha spazmatycznie drgały.Julianna, udręczona narastającym pożądaniem, niecierpliwieporuszyła nogami.- Cii, leż spokojnie - przestrzegł ją.- Musisz zaczekać, ażskończę.Przełknęła więc ślinę i skinęła głową, ale choć starała sięopanować,nie umiała powstrzymać oszalałego bicia serca - tymbardziej że nie miała pojęcia, w jakim jeszcze miejscu na cieleznajdzie się miód.Odpowiedz przyszła prawie natychmiast.Rafe, zaskakując ją,nakreślił miodem następne koło na brzuchu, i jeszcze jedno zaraz nadtrójkątem ciemnych włosów.Dygotała, gdy to robił, zagryzając usta,żeby powstrzymać wzbierający w niej krzyk.Szeroko otworzyła oczy,gdy zobaczyła, że kochanek sięga do talerza z truskawkami, a potemukłada po jednej w środku każdego z okręgów.Kiedy skończył, popatrzył na nią z nieskrywaną satysfakcjąniczym szef kuchni podziwiający swe kulinarne dzieło.- A teraz, najdroższa - odezwał się niskim głosem - moja kolejna deser.142RSObjąwszy dłonią jedną z falujących piersi, rozchylił usta irozpoczął ucztę, używając przy tym nie tylko warg i języka, ale teżzębów.Bezwolna w jego ramionach, Julianna pozwalała zlizywać zsiebie miód, czując, że zaraz oszaleje z podniecenia, które sięgałoprawie zenitu, gdy Rafe poza ssaniem jednej piersi zaczął też pieścićdrugą.Jęknęła, kiedy po oderwaniu się od nich, pocałunkamiwyznaczył drogę do brzucha, a gdy wetknął język do pępka, głośnokrzyknęła.Wylizywał miód z zagłębienia z wielkim zaangażowaniem,niczym koliber wydobywający nektar z kwiatu.Pogrążona w zmysłowej kąpieli czuła zawrót głowy, a przedoczami wirowały jej czerwone świetliste plamki.Wstrząsanadreszczami zachwytu na oślep wyciągnęła rękę, pragnąc dotknąćkochanka, który nie przestawał jej całować, lizać i kąsać lekkozębami.W pewnej chwili ześliznął się niżej i wsunął dłoń pomiędzy jejrozedrgane uda, zatrzymując się na moment, aby pochwycić w ustaostatnią truskawkę.Szeroko uśmiechnięty, uniósł głowę i przełknąłowoc z głośnym westchnieniem zadowolenia.Potem znowuzanurkował w dół, by z całym spokojem zlizać ostatni okrąg z miodu.Juliannie zrobiło się gorąco, puls przyspieszał jak oszalały.Miała nadzieję, że Rafe zakończy wkrótce słodkie tortury, podciągniesię i po namiętnym pocałunku wreszcie w nią wejdzie.Bardzo jużtego pragnęła.143RSOn jednak ukląkł pomiędzy jej nogami, rozsunął je i opuściłgłowę do miejsca, którego nikt nigdy wcześniej nie całował.Oszołomiona i zawstydzona, wyciągnęła rękę, zamierzając goodsunąć.Ale kiedy dotknęła głowy kochanka, jej postanowienie nagleosłabło, a drżące palce, wsunięte w ciemne włosy, instynktowniepociągnęły go do łona.Owładnięta rozkoszą, jęknęła.Rafe nie przestawał jej lizać, robiąc to tak gorliwie, jakby byłanajsmaczniejszym ciastkiem na świecie.Nie umiała powstrzymać okrzyku zachwytu.Tylko nie przestawaj, myślała, przewracając oczami.O, tak, tak,rób tak dalej.Doznanie było boskie, niesamowite.Tylko tymi słowami mogła je opisać.Doświadczała takwspaniałych uniesień, że zapomniała o wszelkich zahamowaniach.Wijąc się w objęciach kochanka, całkowicie straciła nad sobąkontrolę.Szczytowała, czując przelewające się przez nią intensywne,wzburzone fale ekstazy.Potem zupełnie odpłynęła w niebyt.Zanimzdążyła powrócić do rzeczywistości, Rafe na nowo zaczął ją rozpalać.I znowu, bezwolna w jego rękach, pozwoliła mu się zaprowadzić,dokąd tylko chciał.On zaś, wsunąwszy dłonie pod pośladki, szerzej rozsunął jejnogi i powrócił do szturmu na łono
[ Pobierz całość w formacie PDF ]