[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Może zwyczajnie wystarczała nam świadomość tego, jacy jesteśmy teraz, a może obajprzeczuwaliśmy, że łatwiej będzie nam żyć tylko z własnym bagażem.Kiedy doszedłem w swojej opowieści do wizyty w Home Away Suites, pokazałemwydrukowaną fakturę z adresem Faustyny.Pike ledwie rzucił na nią okiem i powiedział:- Nie zgadza się kierunkowy do Scottsdale.Adres i numer telefonu nie pasują do siebie.Spojrzałem na wydruk.Domowy numer zabitego poprzedzał kierunkowy 416.- A wiesz, jaki naprawdę jest kierunkowy do Scottsdale?- Czterysta osiemdziesiąt.Podszedłem z fakturą do telefonu i wybrałem połączenie.Przemiły głosik komputerowegosyntezatora poinformował mnie, że nie ma takiego numeru.Włączyłem więc swojego iMaca, załadowałem mapę Stanów Zjednoczonych z portalu Yahoo i wpisałem w wyszukiwarce adresFaustyny.Okazało się, że w Scottsdale w ogóle nie ma takiej ulicy.Rozsiadłem się w fotelu ipopatrzyłem na Pike a.Wyglądało na to, że wszystko, czego się dowiedziałem na tematHerberta Faustyny, było fikcją.- Adres i numer telefonu są fikcyjne.Wszystko zmyślił.Joe jeszcze raz spojrzał na fakturę i oddał mi ją.- Należy sądzić, że reszta danych też jest fikcyjna.Maria Faustyna była pierwszą świętąkanonizowaną w tym stuleciu.Kościół uhonorował jej wiarę w boskie miłosierdzie.Dlategojestem prawie pewien, że nazwisko też sobie wymyślił.Czasami można się było od niego dowiedzieć całkiem zdumiewających rzeczy.Wyjąłem zdjęcia z kostnicy i pokazałem mu tatuaże zabitego.- Podejrzewam, że zależało mu na boskim miłosierdziu.- Niewykluczone.Tylko dlaczego? jedenaściePrace ziemneFrederick zrobił aż trzy kursy do domu Payne a, bo choć po latach niewiele zostało ze szczątków, to przenoszenie ich w workach przez las było niewdzięcznym zajęciem.W dodatku przykażdym powrocie ogarniał go strach, że policja zastawiła nań zasadzkę, dlatego wyczekiwał naskraju gęstwiny z żołądkiem ściśniętym z przerażenia, dopóki nie zyskał pewności, że wokółdomu nadal panuje spokój.Po przeniesieniu wszystkiego rozpalił gazowy piecyk Payne a.Kiedy zużył czteryprzywiezione butle propanu przeniósł popioły do dwustulitrowej beczki do spalania odpadów iobficie polał benzyną.Po dwukrotnym ich wypaleniu przeniósł resztki z powrotem doplastikowych worków na śmieci, a beczkę starannie wysypał chlorkiem.Pojechał z prochamiautostradą numer 126 nad jezioro Piru, wyrzucił je do wody, dokładnie opłukał worki, a wdrodze powrotnej zatrzymał się jeszcze w dwóch hurtowniach roślin ogrodowych w CanyonCountry.Póznym popołudniem, kiedy słońce zaczęło się chylić ku zachodowi, spryskał całeobejście domu Payne a mieszaniną trutki na szczury, płynu przeciwko mrówkom, mielonejpapryki chili i arszeniku.Obawiał się, że policja może sprowadzić psy do przeszukiwaniaposesji, ale nawet one wskutek jego małej niespodzianki nie zdołają niczego znalezć.Poczuł więc satysfakcję z dobrze wykonanego zadania.Pozbywszy się dowodów i spryskawszy truciznami cały teren wokół domu, usiadł wsaloniku, żeby się zastanowić.Payne zawsze mu powtarzał, że kiedyś spotka ich kara boska.Zdaniem Fredericka miał na myśli przypiekanie ogniem piekielnym -zwłaszcza że już wtedynabrał zwyczaju pokrywania swego ciała tatuażami i rozmawiania z Jezusem - teraz jednakprzyszło mu do głowy, że Payne owi chodziło o coś innego.On sam budził się każdego rankaze świadomością, że ktoś już podąża ich tropem, może nawet całe tabuny ludzi.Tym bardziej było to prawdopodobne teraz.Zmagał się z nieskładnymi myślami, które kłębiły się w głowie niczym natrętne ludzkie głosy, aż wreszcie poczuł, że znów ogarnia go panika.- Dość tego!Siedział jak skamieniały, wpatrując się w osłupieniu w swoją prawą stopę, która niezależnie od jego woli podrygiwała i dygotała, coraz mocniej i szybciej, w miarę jak głosy w jego głowie przybierały na sile.- Każ im przestać!Doskonale wiedział, że jest w poważnych kłopotach.Ci, którzy próbowali go dopaść -najemnicy, skrytobójcy, może nawet zwykli kryminaliści, wynajęci w celu wymierzenia mukary - może schwytali już Payne a, dopadli go w samochodzie i przeprowadzili tak błyskawiczną akcję, że dla wszystkich dookoła właściciel stacji benzynowej jak gdyby zapadł się pod ziemię.Zdawał sobie sprawę, że jeśli faktycznie dopadli Payne a, mogą już być na właściwymtropie i obserwować jego poczynania.Pewnie dlatego dziwne szepty w jego głowie odzywały się coraz bardziej natarczywie.Stopa podrygiwała mu już tak mocno, że kołysał się stolik.Po chwili stojąca na jegobrzegu ceramiczna figurka Jezusa spadła na ziemię i roztrzaskała się na kawałki.Złapał się zanogę i z całej siły przycisnął ją do kanapy.- Dość tego! Dość! Przestańcie!Poderwał się z miejsca, chwiejnym krokiem przeszedł do kuchni i zauważył, że naautomatycznej sekretarce Payne a jest nowa wiadomość.Ktoś zadzwonił, kiedy on rozkopywałziemię w lesie. Pospiesznie włączył odsłuchiwanie nagrania.Od razu rozpoznał głos, który słyszał wcześniej tylko raz, kiedy Payne namówił go którejś niedzieli, by poszedł z nim na nabożeństwo dokościoła.- Payne, tu ojciec Wills.Mam nadzieję, że nic się nie stało, bo martwi mnie przedłużający się brak wiadomości od ciebie.Proszę, zadzwoń albo przyjedz.Koniecznie musimy skończyćnaszą dyskusję.Frederickowi żołądek podszedł do gardła, aż poczuł w tostach gorycz.Jaką dyskusję?Ojciec Wills był pastorem i wysłuchiwał spowiedzi wiernych.Czyżby Payne coś mu powiedział?Co miał oznaczać ów podejrzliwy ton w głosie ojca Willsa?Od razu naszły go obawy, że Payne zdążył wyjawić prawdę wszystkim księżom, pastoromi rabinom w mieście.Ręce zaczęły mu się trząść i natychmiast powróciły natrętne głosy.Bez namysłu skasował nagraną wiadomość [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl