[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Całą mojąwiedzę o naprawianiu motocykli nabyłem trzydzieści lat wcześ-niej, czytając Zen i sztukę oporządzania motocykla.Dzięki Boguza małe łaski, norton zaskoczył od pierwszego kopa: ocaliłemostatni strzęp swej godności.Przeje\d\ając przez bramę wyjazdową i zatrzymując się naświatłach przy Route 123, słyszałem za sobą dudnienie cherokee.Czekając między dodge'em grand caravan z nalepką Mój syn jestwzorowym studentem w Yorktown High, poczułem pewność, \erobię to po raz ostatni.Wysłanie mnie na bezpłatny urlopoznaczało tylko jedno: miałem przesrane.Nie pozbawiasz ludzicertyfikatów bezpieczeństwa, jeśli spodziewasz się, \e jeszczewrócą.W końcu ochrona skończy przetrząsanie moich rzeczy iodeśle mi je, razem z pieniędzmi, które odło\yłem na emeryturę, ito będzie na tyle, ćwierć wieku zapieczętowane i zamknięte.51Cherokee błysnął mi światłami, zwracając uwagę, \e zapaliłosię zielone.Wrzuciłem jedynkę i powoli ruszyłem.W lusterkuwidziałem, jak skrzydłowi skręcają, wypełnili ju\ swoje zadanie.Pewnie zastanawiali się, podobnie jak ja, co takiego zrobiłem.Gwałtownie zwolniłem na Route 123, zjechałem na ChainBridge Road i skierowałem się przez Potomac do DC.Dwadzieś-cia jardów przede mną zdezelowana cię\arówka kiwała się nadrodze.Z ka\dą następną koleiną klekotała coraz bardziej.Pustapięciogalonowa puszka po oliwie z oliwek wyleciała wysoko wpowietrze, zatoczyła łuk przelatując o stopę od mojego kasku iwalnęła w przednią szybę jadącej z naprzeciwka camry.Nie mabezpiecznego miejsca na tym świecie.Zwolniłem, zaryłemstopami po obu stronach nortona i przejechałem slalomem międzyplamami.Kilka cali za mną jakiś dupek w czarnym humvee oparłsię na klaksonie.W Waszyngtonie nastał okres parnej pogody.Poranek byłsłoneczny, wręcz suchy, niemal wiosenny.Ale teraz wilgotnepowietrze prawie mo\na by kroić no\em.Nadciągała ulewa.Chyba wolałbym burzę piaskową.Z Canal Road podą\yłem Arizona Avenue.Na MacArthurBoulevard zszedłem do trzeciego biegu: ryk silnika zabrzmiał jaknajpiękniejszy pomruk dzikiego kota.A\ mnie zarzuciło, kiedyzatrzymałem się na znaku stop przy Nebrasca Avenue, a parawapniaków na wieczornym spacerku rzuciła mi zimne spojrzenie,straszne jak wszystko tego dnia.Z lewej strony miałem imitacjęnormańskiego zamku - musiał mieć co najmniej osiem sypialni- skąpaną w zielonym świetle: światło sączyło się wzdłu\ogrodzenia z kutego \elaza, światło oblewało tuzin drzew natrawniku przed domem, światło rozbłyskiwało wzdłu\ wszystkichokapów i wokół fikuśnych kominów.Bo\e Narodzenie w czerwcu.Nieco dziwaczne.Przede mną zaczęły się ju\ rysować budynki AmericanUniversity, kiedy gwałtownie skręciłem w prawo, w Klingle izacząłem zawracać Cathedral Avenue.Zakochałem się na całepięć dni w kobiecie, która mieszkała tu\ obok - w pisarce,autorce znanych ksią\ek.Rankiem szóstego dnia wcią\ pracowałanad tym samym akapitem, harowała podczas naszego spotkania.52Dojrzałem do zmiany fabuły.Poza tym musiałem przed końcemmiesiąca wyjechać do Taszkientu.Lepiej było skończyć z tym odrazu.Chris Corsini miał rację: wślizgiwałem się w \ycie innychludzi i umykałem z niego chyłkiem.Na szczycie wzgórza, po drugiej stronie Wisconsin Avenue,katedra połyskiwała całą swą gotycko-episkopalną szlachetnością,na którą szybko opadała wieczorna mgła.Nigdy nie byłem wśrodku: odkładałem to do czasu, gdy przejdę na emeryturę.Cochyba właśnie nastąpiło.Norton victor to pozostałość po kolejnym przeterminowanymmarzeniu.Kiedy nasze mał\eństwo ostatecznie się rozpadło,Marissa zamieniła nasze mieszkanie w Stambule na małą willęnad Adriatykiem, tu\ przy latarni morskiej na małej chorwackiejwysepce Dugi Otok, dziewięćdziesiąt minut rejsu promem zZadani.Rikki wyjechała do średniej szkoły w Anglii, doCanterbury, tak samo jak jej matka dwadzieścia lat wcześniej.A ja dostałem motor.Jedyną rzecz, jaką zatrzymałem.Zawszepragnąłem przejechać nim całą Turcję a\ do Kaukazu.Zamiasttego, byłem tutaj.Skręciłem w Massachusetts Avenue, znowu prosto na Wiscon-sin i w lewo do Garfield.Na końcu Cleveland Avenue prze-mknąłem między dwiema taksówkami w Calvert, a potemprzeciąłem Connecticut w chwili, kiedy światło zmieniło się naczerwone.Na Columbia Road wsunąłem motor pod daszekbudynku po drugiej stronie od mojego mieszkania na parterze iprzykułem przednie koło do kraty zamkiem U-lock z krypto-nium, nieprzejednanym wrogiem złodziei rowerów.Gruby dzie-ciak z Salwadoru siedział i czekał na mnie, \eby wysępić dolara.- Buenos tardes.Como esta?- Niezle - powiedział dzieciak, ziewając.W jednym rękumiał gigantyczną kanapkę quiznos, w drugiej piwo negro modello.Kolejna nocna robota.Matka, ojciec i ośmioro rodzeństwa dzieciaka mieszkali wsuterenie pod moim mieszkaniem.Naprzeciwko miałem dwietrzecie zespołu kiepskich odtwórców krautrocka.Na wy\szychpiętrach, gdzie znajdowały się większe mieszkania, \yło menagea trois gejów, dwa mał\eństwa z małymi dziećmi, trzy piętracóreczek tatusia i synków mamusi.Nie pasowałem do Adams53Morgan, ale nie chciałem mieszkać gdzie indziej.Ciemne klatki,zapach zjełczałego tłuszczu, nieustanny gwar, wszystko toprzypominało mi Limę.Włączyłem telewizor i natychmiast go wyłączyłem.Zatruwaczmózgu.Wyjąłem flaszkę Johnny'ego Walkera i schowałem ją zpowrotem.Zatruwacz wątroby.Pomyślałem o okolicznychklubach i odrzuciłem tę myśl.Za wcześnie.Za pózno.Zbytdołujące.Z dna szuflady komody wyciągnąłem wyciągi z bankuRiggsa za ostatnie pięć lat i usiadłem przy okrągłym stoliku wmałym wykuszu przy frontowej ścianie.Na zewnątrz, w sodo-wym świetle latarni, kanarkowo\ółty norton połyskiwał aureoląw m\awce.Kiedy ponownie podniosłem wzrok m\awka zamieniła się wdeszcz.Widok zasłaniał wóz campingowy. 1-800 RV-4-Rent"głosił napis na boku.Pod spodem ognisty zachód słońca oświetlałstepowy pejza\ z antylopą widłorogą.Zabawne, w Adams Morgannigdy nie spotyka się takich wozów.Wróciłem do moichwyciągów: nic, \adnych niespodzianek, \adnych niezwykłychrzeczy.Pensja wpływała automatycznie co dwa tygodnie.Mójrachunek oszczędnościowy nie powiększał się i nie zmniejszał.Jeśli gdzieś coś nie grało, nie zauwa\yłem tego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]