[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W Metropolitan Museum, w Organizacji PomocyNiepełnosprawnym, w Kościele Niebiańskiego Spokoju.No i oczywiście wychowywałam moich dwóch synów.- Czy oni są już dorośli?- Jak najbardziej.Jeden ma trzydzieści osiem, a drugi trzydzieści pięć lat.Obrońca pokiwał poważnie głową.- I teraz jest pani również bardzo zajęta, prawda?- Naturalnie - odparła urażonym tonem.- Mam bardzo wiele zajęć.- Jakich mianowicie? Co panią tak absorbuje?- Należę do DAR.- Popatrzyła z góry na resztę przysięgłych.- Jest to patriotyczna organizacja kobieca, odwołującasię do ideałów wojny o niepodległość - dodała, zakładając zapewne, że ma do czynienia z kompletnymi kretynami.-Lubię również słuchać w radiu Rusha Limbaugha.Tak jak on nie lubię przesadnej demokracji, %7łydów i czarnych.- O to chodziło - mruknął czarny księgowy.- Teraz już jej dadzą spokój.Jednakże, ku powszechnemu zaskoczeniu, po dalszych dwudziestu minutach odpytywania pani Smythe-Danielsprzez Geig-67gena, a potem również i MacDonałda, wcale nie udało jej się wykręcić, a kiedy podziękowano dwojgu pozostałymkandydatom, a jej nie, westchnęła głośno i gestem mającym wyrażać skrajne zdumienie przycisnęła do piersi swójperłowy naszyjnik.- To chyba jakiś żart! - wyrwało jej się.- Nie, szanowna pani.To nie jest bynajmniej żart - zapewniła ją pani Williams.- Proszę teraz wstać i powtórzyć zaurzędnikiem sądowym rotę przysięgi.Wylosowano następnie dwie kolejne osoby.Pierwszą z nich była jakaś młoda kobieta i w tym przypadku już po kilkuminutach Libby zorientowała się, że z pewnością z niej zrezygnują.Należała ona bowiem do StowarzyszeniaMiłośników Broni Palnej, a co gorsza, zdarzyło jej się oddać strzał z pistoletu do swego kochanka.I to z dość bliskiejodległości.Drugi natomiast z wylosowanych - kolejny przystojny, nieżonaty, biały, dobiegający do czterdziestkiprogramista komputerowy - zapowiadał się zupełnie dobrze.I rzeczywiście - został wybrany i zaprzysiężony jako rezerwowy przysięgły numer trzy.Było już dziesięć po szóstej.Sędzina najwyrazniej zawzięła się, aby zakończyć wreszcie kompletowanie ławyprzysięgłych.Potrzebny był jeszcze tylko jeden rezerwowy.Wylosowano więc kolejnego kandydata.Urzędniksądowy odczytał jego dane: William Seymour Klein.Libby przypomniała sobie, że zdążyła go już poznać.Był to tenniewysoki facet ubrany jak makler z Wall Street, który parę dni temu próbował nawiązać z nią rozmowę nakorytarzu.Geiggen maglował go przez dobre dwadzieścia minut.Zgromadzeni na sali sądowej dowiedzieli się, że Kleindzieciństwo spędził w Skokie w stanie Illinois, studiował w Cornell, na Uniwersytecie Nowojorskim obroniłmagisterium z ekonomii.Pracuje obecnie jako analityk w biurze maklerskim Connors & Morganstem.Rzadkoogląda telewizję, za to dużo czyta, a jego ulubionym autorem jest Cormac McCarthy; nie fascynuje go przemoc, leczdobre pisarstwo.Niezbyt uważnie śledził doniesienia prasowe na temat tej sprawy.Uważa, że będzie umiał być68uczciwym i bezstronnym sędzią, ponieważ jako analityk nauczony jest opierać swoje sądy jedynie na faktach.MacDonald poświęcił mu nie więcej niż dziesięć minut, maglując w kółko jeden właściwie temat: stosunek Kleinado policji.Ostatecznie William Seymour Klein wybrany został rezerwowym przysięgłym numer cztery.Aawa przysięgłych została skompletowana, obwieściła z ulgą pani Williams, a następnie podziękowała reszciekandydatów na przysięgłych i zwolniła ich do domu, instruując jednocześnie, że w poniedziałek rano mają się onistawić w centralnej poczekalni.Widownia szybko opustoszała, a gdy wreszcie ostatni z wychodzących zamknął zasobą drzwi, na sali zrobiło się niesamowicie cicho.Szesnastu przysięgłych w milczeniu wymieniało między sobąspojrzenia, podczas gdy urzędnicy sądowi uzupełniali ich dane osobowe na specjalnych formularzach.Wreszcie ich również zwolniono, ale nie od razu; z sali wyprowadził ich bowiem strażnik i powiódł krótkimkorytarzem do miejsca, które - jak to określił - miało od tego momentu być dla nich drugim domem.Z wielkiego pęku kluczy wyciągnął ten właściwy i otworzył nim drzwi.Przysięgli weszli gęsiego do środka iwszyscy bez wyjątku nachmurzyli się nieco, obejrzawszy apartament, który na nich czekał.Beżowego koloru ściany.%7ładnych obrazków ani ozdób.Metalowe parawany przed drzwiami, prowadzącymi do damskiej i męskiej toalety.Długi stół.Szesnaście krzeseł, ustawionych wokół niego w nieładzie.Jedne z oparciami na łokcie, inne bez, jednedrewniane, inne plastykowe.Ponuro i obskurnie.W pomieszczeniu było jedno okno.W połowie otwarte, w drugą zaś połowę wbudowano urządzenie do klimatyzacji.Pod oknem znajdował się żeliwny grzejnik, z którego wydobywało się jakieś syczenie, a tuż obok okna sterczał ześciany prymitywny wieszak na płaszcze.- O Boże kochany!-powiedziała pani Smythe-Daniels.- No, jedno przynajmniej mamy z głowy.Paige Rense nas tu na pewno nie odwiedzi - zauważyła Melissa, młodaspecjalistka69od reklamy.Libby roześmiała się.Paige Rense zdobył sobie sławę jako długoletni wydawca i redaktor naczelny Przeglądu Architektonicznego".Kiedy już wszyscy usiedli, strażnik przedstawił się jako Chuck i zaczął wyjaśniać procedurę, która od tego momentumiała obowiązywać przysięgłych.Każdego dnia muszą się zgłaszać do sądu.Podczas przerw w rozprawie będą przesiadywać w tym pokoju.Wolno imbędzie wychodzić z budynku sądu na lunch - o ile sędzia prowadzący rozprawę w konkretnej sytuacji nie postanowiinaczej - ale poza tym, jeśli nie będą na sali sądowej, to przez cały czas mają przebywać w tym właśniepomieszczeniu.Dzbanek na wodę stoi na stole i nie ma sensu, aby prosili o nią strażnika, gdyż i tak mógłby jej nabraćwyłącznie z tego samego wodociągu, z którego korzystają wszyscy pracownicy sądu, z sędziami włącznie.A kranznajduje się w przyległej toalecie, do której mają dostęp.Na tym zakończył wyjaśnienia, po czym wręczył każdemuz przysięgłych żółtą przepustkę zwalniającą od przechodzenia przez bramkę z wykrywaczem metalu.Libby oglądała swą kartę wstępu na przyszły tydzień i zastanawiała się, na podstawie czego przyjmują tu w sądzie,że przysięgli są osobami, za które się podają
[ Pobierz całość w formacie PDF ]