[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W końcu jednak nie zrobiłam tego,jedynie się uśmiechnęłam.Zapamiętać: kazać Kate sprawdzić dane babci.Po obiedzie pojechaliśmy ze Stephenem do odległego o godzinę jazdy domu jego matki.Zapomniałam,jakie to piękne miejsce.Zwiadomość, że błagam, by móc urządzić wesele w okropnym domu moichrodziców, chociaż mogłabym wyprawić stylowe przyjęcie w pałacu pani Stewart, doprowadza mnie doszału.Dom rodziców jest czysty i funkcjonalny.Matka urządziła go tak, jak uczyła: szybko i do rzeczy.Jeślipotrzebne było krzesło - bum, jest krzesło.Co z tego, że nie pasuje do innych mebli? Ma cztery nogi isiedzenie.Siadaj.Pani Stewart natomiast traktuje swój dom jak salę wystawową.Wszystko jest staranniedobrane, lśni czystością, przywodząc na myśl wspaniałe wizję wysokich, stałych dochodów iniekończących się pożywnych domowych posiłków.Każde z trójki dzieci miało własny pokój i sypialnię.Do tego trawnik z przodu, trawnik na tyłach i ziemny kort tenisowy.Gdyby tylko!Ale nie.Pani Stewart podała domowe ciasto z orzechami i lody.Zjawiła się także siostra Stephena, Kimberly,toteż było nas czworo.Zamiast jednak w jasnym, przytulnym pokoju śniadaniowym, zasiedliśmy wjadalni przy wielkim, uroczystym dwunastoosobowym stole.Pokój oświetlała jedna świeca.Przypominało to posiłek w nawiedzonym domu w Disneylandzie.Zaczynam rozumieć, czemu Stephen kategorycznie odmówił urządzenia wesela w domu matki.PaniStewart wyraznie cierpi na depresję porozwodową.Czasami tryska energią, lecz przez większość dni jestponura i podenerwowana.Trudno jej wtedy nie żałować, lecz jeszcze trudniej104zwalić się komuś takiemu na głowę wraz z firmą caterin-gową i dziewięćdziesięciorgiem gościweselnych - a wśród nich niewiernym małżonkiem we własnej osobie i jego młodą narzeczoną.O tak,zaczynałam rozumieć Stephena.Podczas gdy pani Stewart z ponurą miną karmiła Baryłkę ciastem, Kimberly opowiadała bez przerwy onowej kanapie, którą ustawiła w salonie.Jednakże w jej monologu pojawiały się też szpile pod moimadresem: pogardliwa wzmianka o W skrócie" oraz kąśliwa uwaga o kobietach, które przekraczajątrzydziestkę i z rozpaczy natychmiast wychodzą za mąż.Jak dotąd, cierpliwie znosiłam jej głupotę, leczto agresywne zachowanie zaczynało grać mi na nerwach.Toteż gdy wychodziliśmy, zwróciłam się do niej otwarcie:- Czy coś się stało?Kimberly uniosła głowę, rozejrzała się w poszukiwaniu świadków, po czym spojrzała na mnie zwyrazem twarzy jako żywo przywodzącym na myśl Amy Fisher tuż przed tym, nim postrzeliła Mary JoButtafuoco.- Owszem.- Oskarżycielskim gestem wskazała pierścionek zaręczynowy.- Oto, co jest nie tak.Mojababka musiała naćpać się lekami, kiedy ci go dała.Ten szmaragd należy do mnie.Jest w naszej rodzinieod Czterech pokoleń.Jest wart kupę szmalu i powinien być mój.Chciałam powiedzieć tej gówniarze z hondą, by pocałowała mnie w tyłek, w tym momencie jednak umego boku zjawił się Stephen.Zmuszona byłam uśmiechnąć się i zakończyć naszą rozmowę krótkim:- Twój pech, Kim.Jak ona śmie!A potem, pożegnawszy cierpiącą na depresję matkę Stephena, jego rozgoryczoną siostrę i naćpanegosłodyczami psa, pojechaliśmy na drugą stronę miasta z wizytą do ojca.Pan Stewart i Misty zjedli obiad świąteczny w miejscowej restauracji z Tomem.Gdy zjawiliśmy się uniego w mieszkaniu, pan Stewart i Tom leżeli na kanapie pogrążeni w poobiedniej śpiączce, a Mistykrzątała się w maleńkiej kuchni, parząc kawę.Oczywiście Stephen natychmiast dołączył do ojca,trzymając się jak najdalej od niej.Wcześniej tylko raz spotkałam Misty, gdy ze Stephenem105przywiezliśmy jakiś drobiazg do pana Stewarta.Nasze spotkanie było krótkie, nie wymieniłyśmy nawetdwóch zdań.Wiedziałam o niej jedynie to, co powiedział Stephen - to paskudna manipulantka, szukającazastępczego ojca - i to, co dało się wywnioskować z wyglądu - na swój spokojny sposób nawet ładna.Trudno to nazwać bogactwem danych.Gdy Misty złożyła mi gratulacje z powodu zaręczyn, zaczęłyśmy rozmawiać i spędziłyśmy w kuchni półgodziny.Najwyrazniej nie spieszyło się jej, by dołączyć do drzemiących na kanapie mężczyzn z rodzinyStewartów.Trudno się też dziwić.Tom to zboczeniec, a Stephen traktuje ją ozięble.Może Misty nie jestarcymistrzynią szachową, ale nie można nazwać jej głupią.Prawdę mówiąc, jest odświeżająco normalna.Zupełnie nie tego oczekiwałam po trzy-dziestodwulatce, zakochanej w sześćdziesięciolatku intere-sującym się wyłącznie przewodami elektrycznymi i golfem.Sam pan Stewart nie gra w golfa.Napawa się tym sportem, siedząc w wygodnym, obitym zamszemfotelu, w dobrze ogrzanym pomieszczeniu.Misty natomiast potrafi rozmawiać o wszystkim, odnajnowszych odkryć medycznych po powieści Edith Wharton.Jej ulubiona to Zwiat zabawy.ObecnieMisty pracuje jako laborantka w miejscowym szpitalu.Po ukończeniu college'u pływała na statkuwycieczkowym, podróżując dziesięć miesięcy w roku, niemal zawsze odwiedzając Europę.Następnedwa lata spędziła w Madrycie jako sekretarka europejskiej filii amerykańskiej firmy odzieżowej.Dodomu wróciła, gdy jej siostra urodziła dziecko.Przyjście na świat siostrzeńca sprawiło, że Misty na nowozapragnęła zbliżyć się do rodziny.Obecnie zastanawia się, czy nie zostać weterynarzem.Nie jest to mój typ kobiety, ale świetnienadawałaby się na przyjaciółkę dla Nicole.Gdyby nie jej osobliwy związek z moim przyszłym teściem.Związek, o którym wspomniała wreszciepod koniec naszej rozmowy.I dzięki Bogu, bo umierałam z ciekawości.Jak dochodzi do czegoś takiego?Czy człowiek nie myśli sobie nagle, hej, ten facet mógłby być moim ojcem! Ma dzieci w moim wieku.Posiwiały mu włosy łonowe!".Opowieść Misty okazała się jednak krótka, słodka i pozbawiona sma-kowitych szczegółów.101Mają tego samego mechanika.Osiem miesięcy temu poznali się u niego w warsztacie.To wszystko.%7ładnych wyjaśnień ani wyrazów skruchy.Misty nie przejmuje się takimi rzeczami.Gdy kawa była gotowa, poszłyśmy razem do salonu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]