[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Muzea zamykają około szóstej.Wieczoremnaszła mnie ochota, żeby pooglądać obrazy.- Myślałam, że przyszedłeś tu przypadkiem.Ale chciałeś ukraść Mondriana.- Tego nie powiedziałem.- Nie musisz się tłumaczyć.Onderdonk mówił o tym obrazie jakiś czas temu.Spróbujęsobie przypomnieć.- Nie spiesz się.- Organizują, zdaje się, wystawę obrazów Mondriana, a może chodzi o malarzyabstrakcyjnych ze szkoły De Stijl.Organizatorzy poprosili Onderdonka, żeby pożyczył imswojego Mondriana.- Zabrali obraz właśnie dziś?- Jak widzisz - zostało puste miejsce na ścianie.Jeśli zabrali go dziś, czemu przyszedłeś, go ukraść?- Nie wiedziałem nic o wystawie.Jeszcze wczoraj wieczorem wisiał nad kominkiem.- Skąd wiesz? Nieważne, to nie moja sprawa.Wydaje mi się, że Gordon oddał obrazdo oprawienia.Mieli zmienić ramę.Mondrian miał aluminiową ramę, podobnie jak wszystkieinne malowidła, które wiszą w mieszkaniu.Onderdonk chciał, żeby było widać brzegi obrazu.Mondrian był jednym z tych artystów, którzy malowali na brzegach.Ale na wystawiepokazują tylko oprawione obrazy.Nie wiem, jak to się skończyło, choć podejrzewam, żeMondrian wisi już w muzeum.Która godzina?- Dziesięć po pierwszej.- Muszę już iść, niezależnie od tego czy on wróci, czy nie.Chcesz ukraść jakiś innyobraz?- Nie.Czemu pytasz?- Z ciekawości.Chcesz wyjść pierwszy?- Nie.- Słucham?- Taką już mam naturę.Uważam, że kobiety mają pierwszeństwo, a poza tymmartwiłbym się, że nie udało ci się wydostać z budynku.Jak stąd wyjdziesz?- Nie będę musiała robić numeru z kartą kredytową.Och, chodzi ci o to, jak wyjdę zbudynku? Tak samo jak weszłam.Zjadę na dół windą, uśmiechnę się słodko do portiera izaczekam, aż złapie dla mnie taksówkę.- Gdzie mieszkasz?- Pojadę do domu taksówką.- Ja też, ale pewnie będziemy jechać oddzielnie.Widzę, że nie chcesz zdradzić miswojego adresu.- Takich rzeczy nie mówi się włamywaczowi.Na pewno ukradłbyś mi srebrnepamiątki rodzinne.- Cena srebra ostatnio spadła, więc kradzież się nie opłaca.A jeśli będę chciał cięjeszcze zobaczyć?- Może kiedyś włamiesz się przypadkiem do mojego mieszkania.Na pewno nigdy niewiesz, kim jest właściciel.- Zwięta prawda.Można natknąć się na kobietę albo na tygrysa.- Albo kobietę z tygrysem.- Tak się składa, że masz ostre pazury.- Chyba ci to nie przeszkadzało.- Nie narzekam, poczyniłem tylko pewną obserwację.Nie znam nawet twojegoimienia.- Możesz mnie nazywać Córką Smoka.- Nie kojarzysz mi się ze smokiem.Ja mam na imię Bernie.Kobieta przekrzywiła głowę na bok i zastanowiła się przez chwilę.- Włamywacz Bernie - powiedziała.- Chyba mogę ci zdradzić swoje imię.- Nie musisz podawać mi prawdziwego.- A więc ty zmyśliłeś swoje? Ja nie umiem kłamać.- To świetnie.- Też tak uważam.Mam na imię Andrea.- Andrea.Wiesz, na co mam ochotę? Chciałbym pobaraszkować z tobą na dywanie.- To brzmi niezle, ale nie mamy czasu.W każdym razie - ja nie mam.Muszę już iść.- Byłoby miło, gdybyśmy się jeszcze spotkali.- Mam męża.- Moglibyśmy spotykać się od czasu do czasu.Nikt by się o tym nie dowiedział.- To zbyt ryzykowne.Wiesz chyba, co mam na myśli.Zostaw mi swój telefon,skontaktuję się z tobą.- Hm.- Widzisz? Jesteś włamywaczem i boisz się, że zwycięży mój zdrowy rozsądek idoniosę na ciebie policji.Ja też nie chcę ryzykować.Zostawmy to tak, jak jest, i wyobrazmysobie, że byliśmy dwoma statkami, które spotkały się w środku nocy.To bardzo romantyczne.I bezpieczne.- Chyba masz rację.Ale być może poczujemy kiedyś nagłą ochotę, żeby się spotkać.Ico wtedy? Wiesz, jakie są najsmutniejsze słowa, które można wypowiedzieć albo zapisać?- To mogło się inaczej skończyć. Jesteś sprytny, ale John Greenleaf był jeszczesprytniejszy.- O Boże! Znasz się na poezji, jesteś erudytką i potrafisz torpedować czasownikami.Nie mogę tak łatwo z ciebie zrezygnować.Mam pomysł.- Jaki?- Kupuj co tydzień Village Voice i czytaj ogłoszenia w rubryce Bulletin Board.Zrobisz to?- Tak.Ty też czytaj ogłoszenia.- Czy włamywacz i kobieta, która zdradza swojego męża, mogą być szczęśliwą parą wdzisiejszym świecie? To się okaże.Możesz zjechać na dół windą.- Nie zjedziesz ze mną?- Chcę tu trochę posprzątać.Zostanę jeszcze parę minut.Powinniśmy opuścić tenbudynek oddzielnie.Lepiej, żeby cię ze mną nie widzieli.Mogę mieć kłopoty.- Dlaczego?- Sam nie wiem, niczego przecież nie ukradłem.- Właśnie o to pytałam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]