[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Od razu też je rozpoznała.Chociaż całość była dość charakterystyczna, to przede wszystkim dwie literki „g" zawarte w nazwie firmy zdradziły autora.Były kanciasteiwydłużone,aogonkiprzybrałyformytrójkątówrównoramiennych.Wyglądały trochę jak powyginane spinacze.Tylko jedna znana jej osoba pisała takie „g".Jej mąż Marshall.Jego pismo poznałaby wszędzie.We wczesnym okresie narzeczeństwa TL R– czyli bardzo dawno temu, w erze prekambryjskiej – Marshall zasypywał ją namolnymi i namiętnymi listami, które pisywał na luźnych kartkach.Nawet na papierze w linie literki miały tendencję do „uciekania" w górę.Przez następne lata mogła je zobaczyć na niezliczonych kartkach świątecznych, listach zakupów i notatkach telefonicznych.A teraz, jeżeli nie porozumiewali się za pośrednictwem prawników, głównym sposobem komunikacji, poza krzykiem, były odręczne liściki, żeby można było zachować kopie do akt.Joyce znała wszystkie kaligraficzne niuanse jego pisma; wiedziała, kiedy był zły czy zmęczony, kiedy starał się pisać 37szczególnie starannie albo wręcz przeciwnie.Jednym krótkim spojrzeniem na tę kopertę potrafiła nawet ocenić wysiłek, jaki włożył, żeby zamaskować swój charakter pisma.Joyce była zachwycona: wreszcie miała go w ręku.Departament Sprawiedliwości podszedł do fałszywych alarmów równie poważnie jak do prawdziwych i zapowiedział, że będą traktowane jak akt terrorystyczny.Tyle lat się pilnował, knując te swoje intrygi z podziwu godnym zapamiętaniem, a tu taki głupi błąd.Co tam stateczna pani adwokat Joyce, kobieta strachliwa i zawsze chętna do ugody– teraz Marshall może mieć do czynienia z samym Johnem Ashcroftem.Niech go wsadzą do więzienia.Niech wyślą do Guantanamo.A dla niej zostanie mieszkanie.Kiedy wrócił z psem, ukradkiem na niego zerknęła.Cera mu pociemniała, kosmyk włosów opadał na oczy.Odwrócił się, poszedł do siebie i zamknął drzwi.Joyce już miała się uśmiechnąć pod nosem, lecz nagle dopadły ją wątpliwości, czy koperta z fałszywym wąglikiem na pewno została wysłana przez jej męża.Byłby zdolny popełnić coś tak strasznego?TL RPrzestępstwo? Doszła do wniosku, że tak, przypominając sobie wszystkie nikczemne czyny, których się dopuścił, od kiedy zaczęli się rozwodzić, całą tę rywalizację na śmierć i życie, wszystkie kłamstwa i oszczerstwa, które rozgłaszał na jej temat.A jednak nie była do końca przekonana.Chociaż serdecznie go nienawidziła, wgłębi duszy nie uważała, żeby był złym człowiekiem.Kiedyś go przecież kochała i to wspomnienie działało jak zdrajca sabotujący wszelkie próby przetrwania tego rozwodu.Jeszcze zanim się pobrali, Marshall cały miesiąc się nią opiekował, kiedy chorowała na zapalenie opon mózgowych.Co wieczór po pracy przynosił jej rosół z 38chińskiej restauracji i jedną czerwoną różę.Przy narodzinach Violi delikatnie podniósł dziewczynkę z zakrwawionego prześcieradła i ułożyłJoyce na piersiach.Ale z drugiej strony te charakterystyczne literki „g" –czyżby Joyce mieszkała pod jednym dachem z niebezpiecznym ekscentrykiem? To fakt, że Marshall zawsze miał specyficzne poczucie humoru – FBI zapewne odkryje, że za czasów studenckich aresztowano go za dowcip, który zrobił koledze z akademika – ale nigdy dotąd nie posunąłsię do czegoś tak groźnego, chorego.Czyżby cierpiał na syndrom stresu pourazowego? Co się z nim działo 11 września? Nie opowiedział o tym ani jej, ani żadnej ze znanych jej osób.Nigdy nie wyjaśnił, jak zdołał uciec z World Trade Center, kiedy wszystkie biura jego firmy zostały zniszczone.Stracił kolegów i przyjaciół.A jednak milczał.To wszystko musiało się w nim nawarstwić, doszły napięcia związane z rozwodem i zwyczajnie postradał zmysły.Skoro potrafił dla żartu wysłać do jej firmy puder dla niemowląt (czy to na pewno on?), to co może zrobić jej i dzieciom tu, w ich własnym mieszkaniu?Zza drzwi nie dobiegały żadne dźwięki.Co on tam robi całymi TL Rgodzinami? Zakleja kolejne koperty z talkiem czy jeszcze coś gorszego?Joyce musi jak najszybciej zabrać stąd Violę i Victora, najlepiej jeszcze dzisiaj.Nie może ryzykować.Ale czy wolno jej to zrobić bez zgody sądu?Adwokaci wciąż się spierają o zasady sprawowania opieki nad dziećmi.Wszelkie pochopne działania mogłyby się obrócić przeciwko niej.Poczuła się głęboko dotknięta tą rażącą niesprawiedliwością – przecież ona chce właśnie chronić swoje dzieci! Po raz kolejny tego dnia została postawiona w sytuacji bez wyjścia.Co tu robić?39Tę noc przeleżała na sofie niespokojna i sfrustrowana.Rano ma iść do FBI
[ Pobierz całość w formacie PDF ]