[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wspięła się na palce ku niemu, tak jak kobieta lekkich oby-czajów, którą kiedyś widziała w towarzystwie jakiegoś mężczy-zny w Shrewsbury.Powoli oplotła go ramionami i przytuliłasię do niego.Ciemne oczy Keene'a zapłonęły oczekiwaniem.Dotknęła jego ust i ze zgrozą uświadomiła sobie, że nie wie, coma robić dalej.Na szczęście była osobą ufającą swemu instynk-towi i po chwili wszystko było już jasne.Keene czekał na odpowiedz, czy Victor zechce go przy-jąć.Służący przyjął jego kartę wizytową z bardzo sceptycz-nym spojrzeniem.Jeszcze rok temu Keene zignorowałbyjanessa+AScarlettusolad-nacs58wszelkie formalności.Rozmasował sobie obolałą dolną war-gę i uśmiechnął się do siebie.Ta mała psotnica ugryzła goniemal do krwi.Jednego może być pewien, w towarzystwieSophie nie będzie się nudził.- Lord Wedmont czeka na pana.Keene skinął głową i podążył za lokajemdo sypialni, znaj-dującej się wtylnej części wynajmowanego przez przyjacie-la mieszkania.Victor siedział na łóżku.Pod rozpiętą koszulą widać byłoobandażowane prawe ramię.Gość przystanął u stóp łóżka.- Siadaj, człowieku.Mógłbyś napisać za mnie ten przeklę-ty list, skoro z powodu twojego strzału moje pismo stało sięnieczytelne.- Mierzyłemwtwoje udo.- Wiem.- Victor oparł się o poduchyi zamknął oczy.Miałniezdrową, ziemistą cerę i bruzdy wokół ust.Daviesa ogarnęływyrzutysumienia.- Comówią lekarze?- Mówią, że moja ręka nie będzie już w pełni sprawna.Nie wiem, co się ze mną stanie, jeśli nie będę mógł pisać.Niezdołam utrzymać swych posiadłości.Wedmont był dziedzicem starej, warownej rezydencji napółnocy kraju.Jego ojciec i dziad sprzedali wszystkie nale-żące niegdyś do posiadłości farmy i pastwiska, a przy rodzi-nie zostały tylko łasy - dobre tereny łowieckie.Teraz Victor musiał się troszczyć o regularne dostawyżywności i inwentarza.Wtej sytuacji nawet myto, które kie-dyś było pobierane przez jego rodzinę, przyczyniało się dodrenażu kieszeni Victora, który musiał często podróżowaćw rodzinne strony.Keene miał nadzieję, że jegosytuacja finansowa będzie tro-chę lepsza, oile tylkoojciec nie zmieni zapisu wtestamencie.- Proszę.- Victor podał przyjacielowi arkusz papieru,wskazując pióro i atrament na pobliskim stoliku.Na kartcewidniały kleksy i nieczytelne bazgroły.Chory podał teżksiążkę, która służyła mu jako podkładka podczas pisania.- Najgorsze wpisaniu lewą ręką jest to, że atrament sięjanessa+AScarlettusolad-nacs59rozmazuje.Tylko popatrz - powiedział, demonstrując popla-mioną lewą dłoń.- Ze dwa dni miną, zanimte plamyzejdą.Keene napisał list, którymu Wedmont podyktował, poczympodał gochoremu.- Dziękuję.A teraz lepiej wyjdz, jeżeli zamierzasz znówczuć się znieważony moimi słowami.Davies pochylił się do przodu i przeczesał włosydłonią.- Nie powinienembył cię wyzywać na pojedynek.Przy-kromi.Victor milczał.Keene nie miał pojęcia, czy jego wyjaśnienia cokolwiekzmienią.Z drugiej jednak strony czuł się wobowiązku wy-tłumaczyć swoje zachowanie.- Przyszedłemdo George'a, żeby mu złożyć gratulacje al-bo go pocieszyć w związku z przedwczesnymi narodzinamidziecka.Lokaj mi powiedział, że jego pan zamknął się wbi-bliotece i nikomu nie wolno mu przeszkadzać.Amelia byładziwnie przygnębiona.Myślałem, że z przedwcześnie uro-dzonym dzieckiem są jakieś kłopoty, ale tak nie było.Nie-mowlę urodziło się zdrowe, ważyło tyle, ile powinno.Dogłowy mi nie przyszło, że to ktoś inny, a nie George pospie-szył się z poczęciem tego maleństwa.Gdy wszedłemdo bi-blioteki, zastałem George'a z pistoletem wustach.Nic nie da się porównać z dreszczem przerażenia, którygo wówczas przeszył.Keeting odłożył jednak broń, nimKe-ene zdążył podejść, by mu ją wyrwać.Położył pistolet nabiurku i kazał przyjacielowi wyjść.Keene zabrał natychmiastpistolet i wysłuchał zwierzeń szlochającego George'a, z któ-rych wynikało, że Amelia zdradziła go z człowiekiem, któ-rego obaj traktowali jak brata.- Nigdymi otymnie powiedziała - oświadczył Victor.Kolejnybrakującyelement układanki.- ObiecałemGeorge'owi, że cię ukarzę - mówił dalej Da-vies.- Odrąbałbymsobie rękę, gdyby to miało go powstrzy-mać od samobójstwa.- A więc byłeś skłonny zabić siebie albo mnie, żeby ura-tować George'a.janessa+AScarlettusolad-nacs60- Nie myślałem logicznie.Niespełna dwa tygodnie wcze-śniej odbył się pogrzeb Richarda.Wedmont machnął ręką.- Widziałeś się z George'em?- Dziś rano.Jest kompletnie pijany.Victor sięgnął dłonią wtył, żebysię chwycić wezgłowia.- Tak wcześnie? Nie wybiłojeszcze południe.- Powiedziano mi, że to normalne.Lepiej pić, niż strzelićsobie włeb, nie sądzisz?- Acoz nią?- Amelia jest przybita.George z nią nie rozmawia.- Nie onią mi chodzi.Keene spojrzał na ściągnięte rysy przyjaciela, na jegociemne loki, które zazwyczaj tworzyły artystycznie roz-wichrzoną fryzurę.Dziś zaczesał je zwyczajnie do tyłu, choćniesforne kosmyki wymykały się i spływały na skronie.- Mamna myśli moją córkę.Keene poczuł kolejny przypływrozpaczy.Dlaczego wszy-scy starali się jeszcze bardziej pogorszyć sytuację?- Ona nie jest twoją córką.To dziecko George'a.- Czywszystkoz nią wporządku?- Dzieckojest zdrowe.- Czy troszczą się o nią jak należy? Czy też będzie wy-rzutkiem w tej rodzinie?- George postąpi jak należy.Wychowa ją tak, jak powi-nien.- Keene postanowił tego dopilnować.- Ale czybędzie ją kochał?To samo pytanie prześladowało Daviesa.Keeting był jed-nymz najbardziej honorowych ludzi, jakich znał.Z pewno-ścią poradzi sobie ze wszystkim.- Daj mu trochę czasu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]