[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potem zabraliśmy się do badania korytarzy i sztolni, rozciągającychsię niczym sieć pod Chavin de Huantar.Przejście po wschodniej stroniewielkiego placu miało tylko 1,1 m wysokości i 67 cm szerokości, niemożna się więc w nim było nawet wyprostować.Kiedyś korytarz byłwyższy, ale 17 stycznia 1945 r.Chavin de Huantar nawiedziła wielkapowódź.Po wschodniej stronie kompleksu płynie rzeczka Mosna, postronie północno-zachodniej - między ruinami a indiańską wioskąChavin - spada w dół potok Huacheqsa, biorący początek w leżącymwysoko w górachjeziorze, przyjmującym wodę z topniejącego lodowca.W grudniu 1944 i w styczniu ł945 roku do jeziora spłynęły znaczneilości wody, skalne brzegi zbiornika wodnego pękły niczym muryzapory.Potok zamienił się w rozszalałą rzekę i zalał niżej położoneczęści Chavin de Huantar, pokrywając je warstwą czarnobrunatnegoszlamu, który dostał się również do podziemnych przejść.Wodaspłynęła - żwir, piach i szlam zostały.Przejście, przez które przedzierałem się przy świetle latarki, było więcniegdyś wyższe albo głębsze - jak kto woli.Tam, gdzie udało mi siędojść korytarzem pod ruinami, ujrzałem pięć sztolni rozgałęziających sięna boki - mających po 60 cm wysokości i po 48 cm szerokości.Mogłyto być elementy systemu wodociągowego, zwłaszcza że przejście głównebiegło w kierunku Mosny.Po stronie zachodniej jednak korytarz wysokości 1,72 m biegł napołudnie, nie w kierunku strumienia, a więc w przypadku podziemnejinfrastruktury nie może w żadnym razie chodzić o sztolnie, którymipłynęła woda.Chavin de Huantar było zalewane już w dawnych czasach.W 1919 r.peruwiański archeolog Julio C.Tello prowadził tu wraz z grupą Indianszeroko zakrojone prace wykopaliskowe.Gdy przybył tam po raz wtóryw I934 roku, okazało się, że wody potoku "zniszczyły część głównegoskrzydła".Tello pisze, iż jedna trzecia kompleksu, którą widziałnietkniętą, była zniszczona, wiele podziemnych przejść i kanałówzostało zamulonych.W odległości paru kilometrów od świątyni Telloodkrył resztki ceramiki, przedmioty metalowe i kamienne osadzone narzecznej płyciźnie.Pochodziły one z ruin świątyni.Kiedy świątynia stałajeszcze nie naruszona w całej swej wspaniałości,górskie potoki nie mogły jej nic uczynić.Spojenia megalitycznychmurów były szczelne, abok i pod Chavin de Huantar funkcjonowałsystem kanałów, potoki były uregulowane.Dopiero kiedy zwalonedrzewa i monolity zaczęły blokować koryto, dopiero kiedy złodziejegrobów powybijali dziury w murach Castillo, woda mogła zacząćwypróbowywać swoją niszczycielską siłę na budowlach.Nazajutrz moi Izraelczycy wsiedli do autobusu dla Indian, gdzieludzie jechali stłoczeni jak śledzie w beczce.Przyrzekłem, że każdemuz nich wyślę po jednej z moich książek w hebrajskim przekładziez dedykacją.Znaliśmy się tylko dwa dni, ale jadąc ładą-niwą do ruin,aby dokładniej zbadać przejścia w krecim pagórku, dotkliwie od-czuwałem brak Ruth i obu brodaczy.W świecie podziemi - blisko bogówPo północnej stronie Castillo są dwie sztolnie zamknięte żelaznymikratami, żeby turyści nie wchodzili na własną rękę do ciemnegolabiryntu.Sam stwierdziłem, że to labirynt.Zaraz za wejściem pierwsza ze sztolni prowadzi do szczególnegomiejsca, El Lanzon - słowo to oznacza dzidę albo oszczep.E1 Lanzonjest umiejscowiony na prostokątnym skrzyżowaniu dwóch korytarzy,mających wprawdzie ponad 3 m wysokości, ale tylko 50 cm szerokości.Monolityczne płyty granitu tworzą sufit - tak masywny, jakby miałprzetrwać wieczność
[ Pobierz całość w formacie PDF ]