[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tylko proszę, nie odsuwaj się ode mnie.165Oderwał od niej wargi i ujął jej twarz w dłonie.- Kocham cię - szepnął.- Nie zmienię tego i nie będę cię za toprzepraszał.Jeżeli nie odwzajemniasz moich uczuć, będę zmuszony to za-akceptować, ale, na Boga, tylko mnie nie okłamuj.Nie próbuj mi wmówićczegoś, co, wiem o tym doskonale, nie jest prawdą.Kiedy cię pieściłem,wcale nie pragnęłaś kogoś innego.Charlotte wlepiła w niego wzrok, jej oczy lśniły.- Kochasz mnie.- Od pierwszej chwili, gdy cię zobaczyłem na placu przed kancelarią.Nie zdawałem sobie sprawy, dopóki nie weszłaś do naszej kancelarii, że toty jesteś tą osobą, z którą Richard przeprowadzał rozmowę kwalifikacyjną.Kiedy Richard upierał się, że potrzebujemy wykwalifikowanej asystentki,nie bardzo się z nim zgadzałem.Lecz on naciskał, więc zostawiłem muwszelkie ustalenia, a potem, jak cię ujrzałem.Po chwili namysłu dodał:- Chyba nie powinienem się do tego przyznawać.To nie byłoRSprofesjonalne.I wiem, że Richard musiał się mocno zdziwić i nabrać podej-rzeń, kiedy mu oznajmiłem, że zmieniłem zdanie.Stwierdziłem, że mamnaprawdę bardzo dużo pracy, w związku z czym chciałbym, żebyśpracowała jako moja osobista asystentka.- Chciałeś, żebym została twoją asystentką, ponieważ.ponieważ.- Bo się w tobie zakochałem - dokończył za nią Daniel.- To prawda.- A ja myślałam.Cieszyła się, że Daniel wciąż trzyma ją w objęciach, bo inaczej chybamusiałaby usiąść.Ledwie utrzymywała się na nogach.To szok, powiedziała sobie, to na skutek szoku.166- Nie domyśliłaś się tego? - spytał Daniel, delikatnie gładząc jej policzek.- Sądziłam, że mi nie ufasz.Myślałam, że chcesz mieć mnie na oku,bo.bo masz wątpliwości co do moich zawodowych kompetencji.Zauważyła, że tym razem to jego ogarnęło zdumienie.Spojrzał na nią,ściągając brwi.- Co, na Boga, kazało ci tak myśleć?- No cóż, ty jesteś człowiekiem sukcesu.Wszędzie mówiło się o tobie itwoim sukcesie w sprawie Vitalle, podczas gdy ja.właściwie zbankrutowa-łam.Popełniłam wszelkie możliwe błędy.klasyczne błędy.Czułam sięstrasznie przegrana, więc miałam wrażenie, że mnie obserwujesz ikontrolujesz, ponieważ kwestionujesz mój profesjonalizm.Urwała, bo jej oczy wezbrały łzami.- Naprawdę w to wierzyłaś? - Daniel nie krył zdziwienia.- Aledlaczego.dlaczego mnie nie zapytałaś, nie powiedziałaś czegoś?- Na przekład czego? - zapytała.- Jak mogłam cię oskarżyć o to, żeRSmnie dyskryminujesz, kiedy wiedziałam, że masz po temu wszelkie możliwepowody? Tak rozpaczliwie pragnęłam zdobyć twoje zaufanie, twójszacunek.- Ależ ja cię szanowałem i szanuję.Charlotte, czytałem przecieżtwoje CV - przypomniał jej.- Wiem, ile wysiłku włożyłaś w to, żeby wogóle ruszyć z miejsca, ile pracy wykonałaś, za którą nigdy nie otrzymałaśżadnego wynagrodzenia - powiedział łagodnie.- Mimo wszystko przegrałam - twierdziła uparcie Charlotte.- To jestponiżające, pozbawia człowieka szacunku do samego siebie, poczuciawartości.Nigdy tego nie zrozumiesz, Danielu.Zawsze odnosiłeś sukcesy.167- Tak sądzisz? - Spojrzał na nią smętnie.- No to wyobraź sobie, że za pierwszym razem oblałem egzamin dyplomowy.Widząc jej minę, zapewnił:- Tak, to prawda.Myślałem, że jestem niezwyciężony.Myślałem, żewiem wszystko, że pozjadałem wszystkie rozumy.Lydia usiłowała mnieostrzec, ale ja ją zlekceważyłem.Była tylko kobietą, prawnikiem zprowincji.A ja studiowałem na uniwersytecie, z elitą.Dobrze wiem, jaksmakuje porażka, Charlotte, i to nie taka porażka, jakiej ty doświadczyłaś,bo ty zostałaś po prostu ofiarą pewnych okoliczności.A ja nie, ja sam teokoliczności stworzyłem.Z własnej woli zignorowałem przestrogi moichnauczycieli i jednej jedynej osoby, z której zdaniem powinienem był sięliczyć najbardziej na świecie.Potrząsnął z zadumą głową i kontynuował:- Kiedy oblałem egzamin, nie mogłem w to uwierzyć.Muszę zewstydem przyznać, że z początku nie okazałem nawet skruchy.Obwiniałemo to wszystkich, tylko nie siebie.Wtedy Lydia powiedziała mi, że zrobiłemRSz siebie wielkiego głupca.Powiedziała, że bardzo mną za to gardzi,podobnie jak innymi, którzy marnują swój talent,którzy oczekują, że dostanąwszystko bez problemu, bo im się należy.Oświadczyła mi wprost, że dlakogoś takiego jak ja nie ma miejsca w jej kancelarii.Dopiero wówczas uprzytomniłem sobie, jak bardzo mi zależało, żebytutaj pracować, jak strasznie się wygłupiłem.Czułem, że straciłem wszelkieprawo do szacunku Lydii, jeśli w ogóle kiedyś je miałem.Zdałem sobiesprawę, ile znaczy dla mnie jej szacunek.Przed śmiercią wyznała mi, że to moje przykre doświadczenie nawet jąucieszyło, ponieważ nauczyło mnie pokory.Stwierdziła, że dzięki temu będę168o wiele lepszym prawnikiem, i co ważniejsze, o wiele lepszym człowiekiem.Obawiam się, że Lydia nie miała najlepszej opinii na temat płci przeciwnej,być może nie bez powodu.Kiedy zdobyła dyplom, z początku traktowano jąfatalnie, ale ona pokonała wszystkie przeszkody.Oczywiście, zapłaciła za towysoką cenę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl