[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdyby Przeklęci zaczęli podejrzewać, do czego onzmierza, albo gdyby domyśliła się tego Biała Wieża, tamci znalezliby jakiś sposób, byrzucić mu kowadło pod nogi. Przynajmniej mogę trochę odwrócić uwagę szpiegów Wieży.Tym razem spalę tenprzeklęty sztandar. I razem z nim Wilczy Aeb.Może rzeczywiście musi odgrywać lor-da, ale obejdzie się bez tej przeklętej flagi!Pogrążona w namyśle Faile wydęła pulchne wargi i nieznacznie pokręciła głową.Zsunęła się z krzesła, uklękła obok niego i ujęła jego nadgarstek obiema dłońmi.Perrinz czujnością zajrzał w jej pełne skupienia oczy.Kiedy patrzyła na niego z takim żaremw oczach, z taką powagą, zazwyczaj zamierzała zakomunikować mu coś ważnego.Albochciała zamydlić mu oczy i tak go skołować, żeby nie wiedział, gdzie góra, gdzie dół.Jejzapach nic mu nie mówił.Usiłował powstrzymać się przed wchłanianiem jej woni, zbytłatwo się w nich gubił i wtedy naprawdę mogła zrobić z nim wszystko, co chciała.Jed-nej rzeczy nauczyło go dotąd małżeństwo: mężczyzna potrzebował całego swojego ro-zumu, kiedy miał do czynienia z kobietą.Zbyt często nawet tego nie starczało, kobietyrobiły, co chciały, z taką samą łatwością jak Aes Sedai. Może zechciałbyś zastanowić się raz jeszcze, mężu wymruczała.Usta jej drgnę-ły w nieznacznym uśmiechu, jakby znowu skądś wiedziała, o czym on myśli. Wątpię,by ktokolwiek, kto widział nas po przekroczeniu granicy Ghealdan, wiedział, czym jestCzerwony Orzeł.Ale niewykluczone, że w okolicy miasta wielkości Bethal znajdą siętacy, którzy go rozpoznają.I im dłużej będzie trwało nasze polowanie na Masemę, tymwiększe ryzyko.Nawet nie próbował jej przekonać, że to kolejny powód, by pozbyć się sztandaru.Fa-ile nie była głupia i myślała znacznie szybciej niż on.161 W takim razie po co nam on spytał powoli skoro tylko ściąga wszystkiespojrzenia na idiotę, który pod nim paraduje? Idiotę, o którym wszyscy będą sądzić, żepróbuje wskrzesić Manetheren. W przeszłości próbowali tego zarówno mężczyzni,jak i kobiety, nazwa Manetheren budziła bowiem potężny odzew w ludzkiej pamięci.Nic więc dziwnego, że odwoływał się do niej każdy buntownik. Właśnie po to, by ściągał wzrok. Z napięciem pochyliła ku niemu głowę. Naczłowieka, który próbuje wskrzesić Manetheren.Ludzie nędznego pokroju będą śmialici się w twarz, licząc, że czym prędzej odjedziesz, i postarają się zapomnieć o tobie, gdytylko to zrobisz.Ci wielkiego formatu będą mieli dość na głowie, by przyjrzeć się całejsprawie dokładniej, no, chyba że dasz im prztyczka w nos.W porównaniu z Seancha-nami, Prorokiem lub Białymi Płaszczami, człowiek, który próbuje wskrzesić Manethe-ren, to mała rzepa.I moim zdaniem, można bezpiecznie założyć, że Wieża też nie będzieprzyglądała się dokładniej, w każdym razie nie teraz. Uśmiechnęła się jeszcze szerzej,a błysk w jej oczach mówił, że prawie już doszła do sedna. A co najważniejsze, ni-komu nie przyjdzie do głowy, że ten człowiek realizuje inne plany. Jej uśmiech zgasłnagle, przytknęła koniec palca do jego nosa, mocno. I nie waż się mówić o sobie, żeśjest idiotą, Perrinie t Bashere Aybara.Nawet mimochodem, tak jak teraz.Wcale nim niejesteś i nie życzę sobie, żebyś tak mówił. Bijący od niej zapach kłuł drobniutkimi kol-cami, nie był to prawdziwy gniew, ale bez wątpienia niezadowolenie.%7ływe srebro.Zimorodek, który pomyka szybciej niż myśl.Z pewnością szybciej niżjego myśli.W życiu by nie wymyślił, że można się ukryć.za takim pancerzem z aro-matów.Niemniej dostrzegał sens jej wyjaśnień.To było jak ukrywanie faktu, że jest sięmordercą, poprzez twierdzenie, że jest się złodziejem.I czemu nie? Mogło się udać.Zaśmiał się i pocałował ją w koniuszek palca. Sztandar zostanie powiedział.Niestety, dotyczy to również Wilczego Aba.Krewi krwawe popioły! Alliandre musi jednak poznać prawdę.Jeśli ona uzna, że Rand za-mierza koronować mnie na króla Manetheren i zagarnąć jej ziemie.Faile podniosła się nagle, równocześnie się odwracając, że aż się przeląkł, iż popeł-nił błąd, wspominając królową.Alliandre mogła jej się łatwo skojarzyć z Berelain, a za-pach, którym tchnęło od Faile, był.kłujący.Pełen czujności.A jednak, przez ramię, po-wiedziała mu tylko: Alliandre nie przysporzy żadnych kłopotów Perrinowi Złote Oko.Ten ptaszekwpadł już w sieć, mężu.Teraz nastał najwyższy czas, by zastanowić się, jak odnalezćMasemę. Uklęknąwszy z gracją obok niewielkiej skrzyni ustawionej pod ścianą na-miotu, jedynej nie nakrytej ozdobną tkaniną, uniosła wieko i zaczęła wyjmować zwo-je map.Perrin miał nadzieję, że nie pomyliła się co do Alliandre, w przeciwnym razie niewiedziałby, co dalej zrobić.%7łeby jeszcze bodaj w połowie miała rację, myśląc tak dobrze162o nim.%7łeby Alliandre naprawdę wpadła w sieć jak ptaszek, żeby Seanchanie przewra-cali się niczym lalki na widok Perrina Złote Oko i choćby Masema otoczył się dziesię-cioma tysiącami ludzi, żeby udało mu się pojmać Proroka, a potem zawiezć go do Ran-da.Nie po raz pierwszy uświadomił sobie, że choć jej gniew bolał i wytrącał z równo-wagi, to najbardziej obawiał się ją rozczarować.Jeśli kiedykolwiek dostrzeże to w jejoczach, chyba serce mu pęknie.Ukląkł obok niej i pomógł rozłożyć największą mapę, obejmującą południe Gheal-dan i północ Amadicii, a potem studiował ją tak pilnie, jakby z leżącego przed nim per-gaminu mogło wyskoczyć imię Masemy.Miał więcej powodów niż Rand, by pragnąćpowodzenia tej wyprawy.Choćby nie wiadomo co, nie zawiedzie Faile.Faile leżała w ciemnościach, nasłuchując, aż wreszcie nabrała pewności, że oddechPerrina nabrał rytmu właściwego dla głębokiego snu, po czym wyślizgnęła się spod ko-ców, które tworzyły ich wspólne posłanie.Ogarnęło ją ponure rozbawienie, kiedy wkła-dała lnianą koszulę nocną.Czy naprawdę sądził, że ona się nie dowie, kiedy pewnegoranka w trakcie ładowania taborów kazał ukryć łoże w jakimś zagajniku? W sumie niemiało to dla niej znaczenia, nie była to w końcu żadna wielka sprawa.Była przekonana,że zdarzało jej się sypiać na ziemi równie często jak jemu.Naturalnie udała zaskocze-nie i obróciła wszystko w żart.W przeciwnym razie przepraszałby ją i może nawet wró-ciłby po łoże.Kierowanie mężem to cała sztuka, tak twierdziła jej matka.Czy Deira niGhaline kiedykolwiek się przekonała, jak trudna to sztuka?Wsunęła bose stopy w trzewiki, narzuciła na ramiona jedwabny szlafroczek, po czymzawahała się, spoglądając na Perrina.Widziałby ją wyraznie, gdyby nie spał, natomiaston w jej oczach stanowił tylko ciemny pagórek kocy.%7łałowała, że nie ma tu jej matki,właśnie teraz, bo przydałaby się jej rada.Kochała Perrina każdą cząstką swej istoty, a onsprawiał, że każda z tych cząstek cierpiała męki niepewności.Mężczyzn nie można zro-zumieć, to oczywiste, ale on był taki niepodobny do tych, wśród których się wychowy-wała.Nigdy się nie przechwalał, a zamiast śmiać się z siebie, był.skromny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]