[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czyprzybywasz, żeby mnie rozwiązać?— Każdy sam siebie rozwiązuje! Bo przecież każdy maoczy i uszy a wokół siebie cały, cały świat, który powinien ijest w stanie nauczyć go o samym sobie! Teraz już dobranoc,mój przyjacielu.Oprócz mnie masz jeszcze innych gości,których ręce pomagają kształtować to, co jest dokształtowania.Miejmy nadzieję, że są wśród nich tylkodobrzy ludzie!— Tylko.Ze złymi policzymy się w nadchodzących dniach.Jak słyszysz, ja również teraz psychologizuję!Czy mam znowu opowiadać, że spałem i jak spałem? Towstyd, żeby dzień w dzień mówić, iż wstaje się dopiero kołopołudnia; muszę jednak jeszcze raz to wyznać, ale mamnadzieję, iż już ostatni.Ten długi sen był mi w każdym raziebardzo potrzebny; przekonał mnie o tym osiągnięty przezemnie sukces! Zszedłem na dół, nie pytając wcześniej opozwolenie.Do kogo? Oczywiście najpierw do Syrra, do któregonaprawdę było mi tęskno.Ale któż to nadbiegł pośpiesznymkrokiem? Ustad!— Chcesz chyba zaraz znowu wracać na górę! — Śmiał się.— Oglądaj sobie świat z góry! Na dole nie mogą jeszczewiedzieć, jak zdrowy jesteś i energiczny!— Tak, racja; o tym nie pomyślałem! Nie zatrzymuj mnietak od razu, ale pozwól że przyniosę z ogrodu parę jabłek dlaSyrra!— Tym ja się już zajmę i przyniosę jego ulubiony gatunek.Szakara mi zdradziła, jaki lubi najbardziej.Kiedy szedł do ogrodu, wzruszył się wprost, widząc, jaklśniący kary koń cieszy się, że znowu przy nim jestem.Syrrnie dał mi tego po sobie poznać w jakiś zabawny sposób, alerobił to tak cicho, tak spokojnie, że niemal chciałoby siępowiedzieć tak wewnętrznie czy tak serdecznie, jakby tylkoludzką zarozumiałością było stwierdzenie, iż zwierzęta niemają duszy.Ludzie zazwyczaj są zdolni przypisywaćzwierzętom co najwyżej „psychiczne funkcje”.Tylko hejże,psychiczne funkcje mojego Syrra były uczciwe, szczere i bezśladu fałszu czy pozy.Prawdopodobnie w różnym stopniutakie właśnie są ludzkie dusze!Gdy Ustad wrócił z ogrodu, podał Syrrowi jedno z jabłek.Ten nawet jeden raz nie powąchał owocu.Złożył uszy i cofnąłsię na parę kroków.Ustad wyciągnął do niego razem zpierwszym jabłkiem jeszcze drugie.Syrr jednak cofnął sięponownie, a gospodarz „wysokiego domu” postąpił za nim,podając mu jabłka.Wówczas kary obrócił się i podniósł tylnekopyto na znak, że zamierza się bronić.— Co? Bić mnie chce! — zdziwił się Ustad.— Tenrzeczywiście jest szlachetniejszy, niż Assil, który nie widziżadnej różnicy między mną a tobą! Tak.Najznakomitszegoszlachetnego konia można poznać po tym, że wyróżnia sięjednak nie frędzlami, którymi pan przyozdabia jego uzdę isiodło.Podzielimy owoce pomiędzy oba konie!Tak zrobiliśmy.Ustad podał Assilowi jedno jabłko, Syrrdostał ode mnie drugie.Przyjął je teraz bez wahania, a jaobdarowałem go za to pieszczotą.Kiedy ruszyliśmy, Ustadodezwał się:— Tak; teraz wrócisz na górę, jednak nie bez nagrody zatwoje posłuszeństwo.W dzień powinieneś jak najmniej siępokazywać; dzisiaj wieczorem jednak jedziemy razem z Karąna Dżebel Adawa, aby spróbować dowiedzieć się czegoś oodbywającym się na niej spotkaniu.Czy pojedziesz z nami?— Oczywiście, chyba że uznasz, iż jestem jeszcze zbytsłaby na taką wyprawę.— Zbyt słaby? — zapytał, uśmiechając się.— Po takimdługie śnie? Poza tym będzie to interesujące, pomimo że niezobaczymy i nie usłyszymy nic nowego.Ty pojedziesz naSyrrze, ja na Assilu, Kara na Barkhu.Wracając do domu,urządzimy sobie wstępne wyścigi, które pokażą nam, jakdaleko możemy się posunąć w naszych spekulacjach co dorezultatu zawodów.Oczywiście jak najbardziej byłem za tą planowaną nawieczór wyprawą.Jak czytelnik sobie przypomina, książęcieni umówił swoich Pederahnów na spotkanie dzisiaj opółnocy na Dżebel Adawa, „Górze Wrogości”, aby udzielićim ostatnich wskazówek.Nie znaliśmy miejsca, w którymmiała się odbyć ta narada.Jednakże stare drzewo czarnegobzu, w którym Kara znalazł agrafę, dawało nam pewneoparcie, które mogliśmy wykorzystać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]