[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nakupowali te wszystkie urzÄ…dzenia jako ozdoby,symbole wÅ‚asnego statusu, tak jak my kupujemy rzezby albo obrazy.NazywaÅ‚a siÄ™ Wendy Abbott.MieszkaÅ‚a na Haiti z mężem, George'em, od trzydziestu piÄ™ciu lat.Wgórach otaczajÄ…cych Port-au-Prince prowadzili szkoÅ‚Ä™ podstawowÄ….ChodziÅ‚y do niej zarównobiedne, jak i bogate dzieci.Rodzice bogatych pÅ‚acili za naukÄ™ gotówkÄ…, a rodzice biednych wnaturze.PrzeważaÅ‚y bogate, gdyż tylko nieliczni biedni ludzi na Haiti wierzyli w sens edukacji i jejprzydatność w życiu.Wielu uczniów Wendy uczÄ™szczaÅ‚o pózniej do Union School, gdziewychowywano je po amerykaÅ„sku, albo do droższej i bardziej prestiżowej Lycée Français, szkoÅ‚y,która przygotowywaÅ‚a do francuskiego licencjatu.Max przedstawiÅ‚ siÄ™ kobiecie i na tym poprzestaÅ‚.W Å›rodkowej części samolotu siedziaÅ‚o okoÅ‚o pięćdziesiÄ™ciu kanadyjskich żoÅ‚nierzy, stanowiÄ…cychczęść Korpusu Pokojowego ONZ.Tworzyli grupÄ™ mÅ‚odych ludzi o różowych i bladych, spoconychtwarzach oraz sumiastych wÄ…sach.Siedzieli w ciszy, spiÄ™ci i jakby nieszczęśliwi w rozwrzeszcza-nej gromadzie HaitaÅ„czyków, którym wkrótce bÄ…dz co bÄ…dz mieli wszechstronnie pomagać.PatrzÄ…cna ich miny, można- 92 -byÅ‚o dojść do wniosku, że na wyspie bÄ™dzie dokÅ‚adnie odwrotnie.Wreszcie, pobrzÄ™kujÄ…c ciężkimi Å‚aÅ„cuchami, którymi byÅ‚ skuty, na pokÅ‚ad wszedÅ‚ haitaÅ„ski wiÄ™zieÅ„,prowadzony przez dwóch eskortujÄ…cych go Amerykanów.Max zlustrowaÅ‚ go wzrokiem: ubrany byÅ‚w ciężkie drelichowe spodnie bez paska i luznÄ… biaÅ‚Ä… koszulkÄ™, na gÅ‚owÄ™ zaÅ‚ożyÅ‚ niebiesko-biaÅ‚Ä…przepaskÄ™, nie miaÅ‚ jednak żadnej biżuterii ani tatuaży.SprawiaÅ‚ wrażenie gangstera maÅ‚egokalibru, zapewne nakrytego na sprzedaży koki albo ujÄ™tego po pierwszym zabójstwie, kiedy jeszczewprost Å›mierdziaÅ‚ dymem ze spalonego prochu.W hierarchii swojego gangu najprawdopodobniejnie zdążyÅ‚ dotrzeć nawet do drugiego szczebla.ByÅ‚ w wiÄ™ziennym stroju, gdyż odbywajÄ…c karÄ™,przypuszczalnie pracowaÅ‚ fizycznie i po prostu wyrósÅ‚ z ubrania, w którym stawaÅ‚ przed sÄ…dem.StaraÅ‚ siÄ™ trzymać prosto i dumnie, zachowywać obojÄ™tność, ale Max bezbÅ‚Ä™dnie wyczytaÅ‚ z jegooczu, że dopiero teraz, ujrzawszy rozgadany tÅ‚um na pokÅ‚adzie samolotu, wiÄ™zieÅ„ przyjÄ…Å‚ dowiadomoÅ›ci, iż wkrótce bÄ™dzie wolny.Zapewne po usÅ‚yszeniu wyroku spodziewaÅ‚ siÄ™, że dożyjeswoich dni w amerykaÅ„skim wiÄ™zieniu.HaitaÅ„czycy zignorowali go, jednak Kanadyjczycy poÅ›wiÄ™cili mu caÅ‚Ä… uwagÄ™, bez reszty.Obserwowali też zastÄ™pców szeryfa, jakby siÄ™ spodziewali, że któryÅ› z nich stanie przed nimi iwyjaÅ›ni, co siÄ™ dzieje.OczywiÅ›cie, żaden tego nie zrobiÅ‚.Jeden zaczÄ…Å‚ natomiast rozmawiać ze stewardessÄ….ChciaÅ‚ zwiÄ™zniem i drugim zastÄ™pcÄ… szeryfa zająć trzy fotele w Å›rodkowym rzÄ™dzie najbliżej drzwi, miejscate byÅ‚y jednak zajÄ™te i stewardesa zaprotestowaÅ‚a.Wtedy funkcjonariusz wyciÄ…gnÄ…Å‚ z kieszeni jakiÅ›papier i podsunÄ…Å‚ jej przed oczy.Stewardesa wzięła dokument do rÄ™ki, przeczytaÅ‚a i po chwilizniknęła za przepierzeniem, które miaÅ‚a za plecami. Zastanawiam siÄ™, czy on wie, jakÄ… stanowi zniewagÄ™ dla swojego dziedzictwa.%7Å‚eby wracać naHaiti tak, jak przybyli- 93 -tam jego protoplaÅ›ci.w Å‚aÅ„cuchach? odezwaÅ‚a siÄ™ Wendy, patrzÄ…c na wiÄ™znia. ProszÄ™ pani, moim zdaniem gówno go obchodzi to caÅ‚e dziedzictwo odparÅ‚ Max.Aż do tej chwili wiÄ™zieÅ„ wpatrywaÅ‚ siÄ™ w jakiÅ› neutralny punkt, nie skupiajÄ…c wzroku na niczym anina nikim w szczególnoÅ›ci, musiaÅ‚ jednak poczuć na sobie spojrzenia Maksa i Wendy, ponieważpopatrzyÅ‚ w ich kierunku.Wendy opuÅ›ciÅ‚a gÅ‚owÄ™ niemal w tej samej chwili, w której napotkaÅ‚a jegowzrok, lecz Max ani myÅ›laÅ‚ postÄ…pić podobnie.WiÄ™zieÅ„ natychmiast rozpoznaÅ‚ osobnika swojegopokroju, lekko siÄ™ uÅ›miechnÄ…Å‚ i skinÄ…Å‚ Maksowi gÅ‚owÄ….Max niemal odruchowo odpowiedziaÅ‚ mupodobnym skinieniem.Nic takiego nie wydarzyÅ‚oby siÄ™ w wiÄ™zieniu czarni skazaÅ„cy nie kÅ‚aniali siÄ™ biaÅ‚ym skazaÅ„com,chyba że znali siÄ™ z jakiegoÅ› wspólnego handlu.A czym można tam byÅ‚o handlować? Zazwyczajnarkotykami albo seksem.Poza takimi okazjami za kratami różne rasy zawsze byÅ‚y w stanie wojny.BiaÅ‚ymi gardzili i czarni, i Latynosi, widzÄ…c w nich symbole tego wszystkiego, co ich gnÄ™biÅ‚o oddnia urodzenia.Podobne uprzedzenia, oparte na nienawiÅ›ci i strachu, sprawiaÅ‚y, że czÅ‚owiekzachowywaÅ‚ w wiÄ™zieniu bezustannÄ… czujność i byÅ‚ w stanie przeżyć.Stewardesa wróciÅ‚a i powiedziaÅ‚a trojgu ludziom siedzÄ…cym w pierwszym frontowym rzÄ™dzie, żemuszÄ… siÄ™ przesiąść.Pasażerowie zaczÄ™li protestować, ale uspokoiÅ‚a ich deklaracjÄ…, że odbÄ™dÄ…podróż w pierwszej klasie, dostanÄ… za darmo szampana i wiÄ™cej miejsca na wyprostowanie nóg.Tozapewnienie wystarczyÅ‚o, by poderwali siÄ™ i zaczÄ™li zbierać swoje bagaże.Dopiero teraz MaxzauważyÅ‚, że caÅ‚a trójka to siostry zakonne.ZastÄ™pcy szeryfa posadzili wiÄ™znia w Å›rodkowym fotelu i zajÄ™li miejsca po obu jego stronach.Po dziesiÄ™ciu minutach samolot wystartowaÅ‚ z Miami International.- 94MajÄ…c ksztaÅ‚t kleszczy homara, choć nieco uszkodzonych, Haiti wyglÄ…daÅ‚o z powietrza zupeÅ‚nie niena swoim miejscu po widokach bujnej zieleni Kuby i innych, pomniejszych wysp, które minÄ…Å‚samolot.Wysuszony i jakby kwaÅ›ny, kraj wydawaÅ‚ siÄ™ caÅ‚kowicie pozbawiony trawy i roÅ›linliÅ›ciastych.Kiedy samolot zawisÅ‚ tuż nad granicÄ… Haiti z RepublikÄ… Dominikany, można byÅ‚obardzo Å‚atwo dostrzec, w którym miejscu oba narody podzieliÅ‚y pomiÄ™dzy siebie wyspÄ™.GranicÄ™stanowiÅ‚ szeroki pas nieużytków.Po dominikaÅ„skiej stronie znajdowaÅ‚a siÄ™ soczysta oaza, a pohaitaÅ„skiej ziemia wyschniÄ™ta na kamieÅ„.Poprzedniej nocy Max nie spaÅ‚ zbyt wiele.Póznym wieczorem byÅ‚ w biurze Joe'ego, najpierwkopiujÄ…c stare akta Solomona Boukmana i SNBC, a nastÄ™pnie przeglÄ…dajÄ…c w bazie danychinformacje na temat byÅ‚ych czÅ‚onków gangu.Boukman, mimo że byÅ‚ zaÅ‚ożycielem SNBC, robiÅ‚ w klubie bardzo niewiele.MiaÅ‚ dwunastuzastÄ™pców, bezgranicznie lojalnych wobec niego oraz równie bezwzglÄ™dnych i bezlitosnych.SzeÅ›ciu spoÅ›ród nich już nie żyÅ‚o na dwóch wykonano wyroki Å›mierci na Florydzie, na jednymw Teksasie, dwóch zastrzelili policjanci, jeden zostaÅ‚ zamordowany w wiÄ™zieniu.KolejnyodsiadywaÅ‚ wyrok od dwudziestu piÄ™ciu lat do dożywocia w wiÄ™zieniu dla najbardziejniebezpiecznych przestÄ™pców, a pozostaÅ‚ych piÄ™ciu deportowano na Haiti pomiÄ™dzy marcem 1995 amajem 1996 roku.Rudy Crevecoeur, Jean Desgrottes, Salazar Faustin i Don Moise byli najbardziej odrażajÄ…cymispoÅ›ród podwÅ‚adnych Boukmana.Byli jego zbrojnymi ramionami, to oni nadzorowali dziaÅ‚alnośćgangu i to oni pilnowali, żeby nikt nie kradÅ‚, nie Å›ciÄ…gaÅ‚ haraczy ani nie zabijaÅ‚ wtedy, kiedy niepowinien
[ Pobierz całość w formacie PDF ]