[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W szpitalu napodstawie wykresu EKG i badania krwi, które trzeba byłoprzeprowadzać przynajmniej dwa razy dziennie, można też byłoustalić dawki lasiksu i leku z naparstnicy.W tym czasie Julia uczyła się przygotowywać posiłki bez soli.Będzie musiała karmić Winnie.Na siłę.Winnie nie zrozumie,dlaczego Julia zmusza ją do jedzenia takich niesmacznych rzeczy, takjak nie zrozumiała tego, kiedy próbowała ją nakarmić na oddzialeintensywnej terapii.123RSJulia robiła to delikatnie, przemawiając łagodnie do Winnie.- Musisz to zjeść, Winnie - mówiła.- Wiem, że nie jest zbytsmaczne, ale dobrze ci zrobi.Kiedy to zjesz, poczujesz się lepiej,kochanie, będziesz zdrowsza i nabierzesz sił.Wiedziała jednak, że to nieprawda.Winnie nigdy nie będzie zdrowsza ani silniejsza.Toby ją zabiło.Przecież Winnie już umierała.Dziecko było zdezorientowane tym, cosię z nim działo, oszołomione i przestraszone.Julia zauważyła, żemała nie bała się tylko trzepotania serca.Nawet diuretyk zle działał na Winnie.Nie mogła zrozumieć,dlaczego ma mdłości, chociaż lekarstwo na krótki czas usunęło z jejpłuc grozny płyn.Dwa dni po tym, jak Winnie miała w nocy atak duszności iznalazła się w szpitalu, Julia zabrała siostrzyczkę do domu.Niesprzeciwiano się jej decyzji.Odstawiono też lekarstwa.Lekarze,którzy zajmowali się Winnie przez całe jej życie - przez tezdumiewające siedem lat - przyjęli decyzję Julii ze zrozumieniem.I zaprobatą.Powiedzieli jej też, że może liczyć na ich pomoc.Zawsze.W ostatni dzień sierpnia, który był też ostatnim dniem życiaWinnie, siostry Hayley wróciły do domu i Julia zrobiła pudding ztapioki.Kiedy Winnie była już najedzona, nasycona słodkością imiłością przed drogą, w którą się wybierała, Julia i Winnie urządziłyswoje ostatnie Boże Narodzenie.Winnie siedziała w fotelu Babci, jak zawsze w święta, i z tegoprzytulnego kącika patrzyła, jak Julia otwiera pudełka i ustawiachoinkę.Winnie ginęła w ogromnym fotelu.Siedziała w nim trochę124RSprzekrzywiona.Zawsze tak siedziała.Było jej tam wygodnie.Nakolanach dziewczynki jak zwykle leżała Floppy.Julia ustawiła choinkę, zawiesiła na niej wstęgi migoczącychlampek, a potem nadszedł czas, by wybrać ozdoby, które miałyzawisnąć na lśniących gałązkach.Miały mnóstwo ozdób i bardzo jewszystkie lubiły.Staranny wybór był częścią radosnej ceremonii,powitaniem najdroższych sercu przyjaciół.Jakie ozdoby wybrała Winnie trzydziestego pierwszego sierpnia,w swe ostatnie święta? Anioły.Same anioły.Wszystkie, jakie miała.Ukochane anioły Winnie wyglądały pięknie wśród tęczowychświatełek.Kiedy wszystkie znalazły się na migoczącej choince, Juliausiadła w fotelu Babci razem z Winnie i Floppy.Trzymała je obie na kolanach.Siostry i Floppy podziwiałyrazem przepiękny widok.Julia wierzyła, że jeżeli cały czas będą patrzyły na pełne blaskuanioły, Winnie nigdy nie umrze.Wierzyła, że mogą- i będą - przezcały czas wpatrywać się w choinkę.Na zawsze.Ale to Winnie odwróciła wzrok od aniołów.Spojrzała w górę, nasiostrę.Zdecydowanym ruchem zniekształconych rączek położyłaukochanego żółtego królika na kolanach Julii.- Ty - wyszeptała.- Ty, Ju-Ju.Ty.Kiedy dawała siostrze swój najcenniejszy skarb, na jej twarzypojawił się promienny, jasny uśmiech.I swymi małymi, ciepłymi,uśmiechniętymi usteczkami, które niebawem przestaną być ciepłe,pocałowała ukochaną siostrę.125RSWinnie przytuliła się mocniej do Julii, jakby były jedną osobą, iznowu spojrzała na swoje lśniące anioły.Uśmiechała się jeszcze,kiedy jej serce zaczęło trzepotać.Miłosierna arytmia przyniosła zesobą obietnicę spokoju.Spokoju, a nie tonięcia.I nie strachu.Julia czuła, jak w piersi Winnie trzepoczą skrzydła anioła, ipoczuła, gdy Winnie stała się aniołem, kiedy uśmiechając się nadal,Edwina Anne Hayley po prostu odfrunęła.9Jace chciał ją objąć - tego odległego anioła z trzepoczącymsercem.Ale jeszcze nie skończyła swojej opowieści.Musi jądokończyć.On także chciał wysłuchać jej do końca.- Co się potem stało, Julio? Piękna Julio, dodał w myślach.Wydawała się zmieszana jego pytaniem.Może to jegodelikatność tak ją zmieszała.Jego wrażliwość.I troska.- Umarła.Winnie umarła.- Wiem - powiedział łagodnie.- Co się wtedy stało z tobą?- Ze mną?- Tak, Julio, z tobą.Przez kilka pierwszych dni Julia zajęta była sprawamizwiązanymi z pogrzebem.Wszyscy ludzie w żałobie przez toprzechodzą, a potem dziwią się, jak im się udało.126RSBabcia opracowała szczegółowy plan postępowania po śmierciWinnie, tak samo jak zrobiła to w wypadku własnej śmierci.EdwinaAnne Hayley miała spocząć na cmentarzu za kościołem z białą wieżą.Nie będzie tam sama.Zostanie pochowana w grobie pod drzewem, wktórym leżą Babcia i Edwin.Imię i nazwisko Winnie zostanie wyrytew marmurowej płycie obok ich nazwisk.Formalnościami zajmie sięprawnik Babci z Kansas City.Przez pierwszych kilka dni Julia załatwiała mnóstwo spraw.Była otępiała i spokojna.Potem było już po wszystkim.Winnie była zEdwinem i Babcią, uwierzytelniony testament został poświadczonyprzez notariusza i podpisany, a Julia Anne Hayley i Floppy AnneHayley zostały same w domu przy Willow Road.Zostały same ze swym cierpieniem.Nie miały też nic do roboty.Julia potrzebowała jakiegoś zajęcia, które pozwoliłoby jej przestaćmyśleć.Zaczęła sprzątać.Chciała, żeby ten cichy dom błyszczał.Niedla niej.Dla Winnie i dla Babci.%7łeby wszystko lśniło, kiedy wrócądo domu.Próbowała walczyć z bolesnymi myślami, skupiając się napracy.Zcierała każdą odrobinkę brudu, kurzu i rdzy, które tylko onabyła w stanie dostrzec.Julia prowadziła zaciekłą, lecz niesystematyczną walkę.W jejszaleństwie nie było metody.Nie mogło jej być.Zanim skończyłajedną rzecz, już zaczynała następną i w końcu żadnej nie kończyła.Strasznie się bała, że nie zostanie nic do sprzątania.127RSDwanaście dni po śmierci Winnie Julia zeszła do piwnicy, żebyposzukać kolejnych zadań.Koniecznie chciała mieć coś do sprzątaniana wiele następnych miesięcy.W piwnicy odetchnęła z ulgą.Było tu pełno pajęczyn, pleśni,rdzy i kurzu.Znalazła tam również mnóstwo jednakowych skrzynek.Podeszła do ściany ze skrzynek, zastanawiając się, czy są w nichpamiątki z czasów małżeństwa Babci z Edwinem.Znalazła już takieskarby zapakowane starannie w pudła na ciepłym, suchym strychu.Skrzynki w piwnicy też były zapieczętowane i również miałykarteczki z opisem zawartości.Ale w odróżnieniu od pudeł na strychu,na których widniało znajome pismo Babci, skrzynki w piwnicy nosiłyznak firmowy francuskiej winnicy słynącej z produkcji najdroższychszampanów.Julia przypomniała sobie, jak przed siedmiu laty przywieziono teskrzynki.Jej matka, która była wtedy w ciąży z Winnie, przyjechałado Tierney dzień wcześniej, lecz już zdążyła zamówić szampana przeztelefon.Jej zamówienie było bardzo konkretne i niezwyklelekkomyślne, choć bardzo korzystne dla dostawców, którzy przedświtem specjalnie pojechali do Kansas City, żeby osobiście odebraćkartony.Tego samego popołudnia ojciec z synem przywiezli szampanado domu Hayleyów przy Willow Road
[ Pobierz całość w formacie PDF ]