[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Za prawym uchem jakzwykle bieliÅ‚a siÄ™ piÄ™kna róża.Przyjrzawszy siÄ™ siostrzeuważniej, Caroline stwierdziÅ‚a, że wyglÄ…da ona nieco zbytpromiennie.Oczy jej bÅ‚yszczaÅ‚y, na policzkach wykwitÅ‚rumieniec.Vivienne uniosÅ‚a dÅ‚oÅ„ i nerwowo poprawiÅ‚a kas­kadÄ™ zÅ‚otych loków, upiÄ™tych na czubku gÅ‚owy, przewiÄ…za­nych różowÄ…, jedwabnÄ… wstążkÄ… i ozdobionych stroikiemz pawich piór.PoTeresa Medeiros P^nocV - Dlaczego siÄ™ jeszcze nie ubraÅ‚aÅ›? - Siostra z przeraże­niem spojrzaÅ‚a na aksamitny szlafrok Caroline i wÅ‚osy za­plecione w warkocze.- Zaraz musimy zejść na dół, do salibalowej.Caroline wstaÅ‚a z Å‚aweczki i podeszÅ‚a do siostry.OgarnÄ…Å‚jÄ… dziwny spokój.- Nie martw siÄ™.ZostaÅ‚o nam mnóstwo czasu.Czy Portianadal siÄ™ dÄ…sa?Vivienne westchnęła.- Od godziny z jej pokoju nie dochodzÄ… żadne dzwiÄ™ki.Bardzo żaÅ‚ujÄ™, że siÄ™ nie ugięłaÅ› i nie pozwoliÅ‚aÅ› jej zejść nadół chociaż na jeden taniec.- Nic nie sprawiÅ‚oby mi wiÄ™kszej przyjemnoÅ›ci, ale to poprostu nie byÅ‚oby stosowne.- Ani bezpieczne, ponuro doda­Å‚a w myÅ›lach, znów wyobrażajÄ…c sobie swojÄ… maÅ‚Ä… sio­strzyczkÄ™ wirujÄ…cÄ… na parkiecie w ramionach Juliana.- Por­tia jest mÅ‚oda.Z caÅ‚Ä… pewnoÅ›ciÄ… dojdzie do siebie po tejstrasznej tragedii.Za tydzieÅ„ pewnie nie bÄ™dzie już pamiÄ™ta­Å‚a, dlaczego byÅ‚a na mnie taka zÅ‚a.Poza tym, to ma być twójwyjÄ…tkowy wieczór, a nie jej.Vivienne przyÅ‚ożyÅ‚a dÅ‚oÅ„ do brzucha.- To pewnie dlatego mam wrażenie, że w moim żoÅ‚Ä…dkuszaleje caÅ‚e stado nietoperzy.- PrzeczuwaÅ‚am, że bÄ™dziesz trochÄ™ zdenerwowana, wiÄ™ckazaÅ‚am przynieść coÅ›, co ukoi ci nerwy.Caroline odwróciÅ‚a siÄ™ plecami do siostry, nalaÅ‚a herbatyprzyniesionej przez sÅ‚użącÄ… i opanowanym gestem podaÅ‚afiliżankÄ™ siostrze.Obawa, że Vivienne odmówi poczÄ™stun­ku, natychmiast zniknęła, kiedy dziewczyna Å‚apczywie, trze­ma Å‚ykami wypiÅ‚a gorÄ…cy pÅ‚yn.- Nie mam pojÄ™cia, dlaczego jestem taka roztrzÄ™siona.Teresa Medeiros Po północy - Vivienne wyciÄ…gnęła filiżankÄ™, proszÄ…c o jeszcze.- Prze­cież nie pierwszy raz mam wziąć udziaÅ‚ w balu maskowym.- Ale jeszcze nigdy nie oÅ›wiadczaÅ‚ ci siÄ™ zamożny wice­hrabia.- Caroline ostrożnie wyjęła filiżankÄ™ z rÄ™ki siostryi odstawiÅ‚a jÄ… na tacÄ™, tuż obok otwartej butelki laudanum.Po niecaÅ‚ej minucie Vivienne usiadÅ‚a na skraju łóżka.Jejoczy nie bÅ‚yszczaÅ‚y już gorÄ…czkowo, spojrzenie staÅ‚o siÄ™senne i nieobecne.Niespodziewanie chwyciÅ‚a Caroline za rÄ™kÄ™ i pociÄ…gnęłajÄ… do siebie na łóżko.- Caro, czy ty kiedykolwiek bÄ™dziesz w stanie mi towybaczyć? - PatrzyÅ‚a badawczo na siostrÄ™, jej dolna wargadrżaÅ‚a.- Co miaÅ‚abym ci wybaczyć? - spytaÅ‚a zdumiona Caro­line.ZwÅ‚aszcza że to ona powinna prosić o wybaczenie.- To wszystko! - Vivienne przesunęła dÅ‚oÅ„mi po bÅ‚ysz­czÄ…cym materiale sukni.- Kiedy ja pojechaÅ‚am do Londynui Å›wietnie siÄ™ bawiÅ‚am na przyjÄ™ciach, chociaż powinny byćone twoim udziaÅ‚em, ty siedziaÅ‚aÅ› w Edgeleaf, zastanawiajÄ…csiÄ™ nad każdym wydanym pensem i nie dojadaÅ‚aÅ›, żeby talerzPortii byÅ‚ peÅ‚ny.UkradÅ‚am sympatiÄ™ ciotki Marietty.Ukrad­Å‚am ci debiut.UkradÅ‚am wszystkie te piÄ™kne suknie i panto­felki, które mama przeznaczyÅ‚a dla ciebie.Przecież gdybyÅ›zamiast mnie pojechaÅ‚a do Londynu, być może to tobiewicehrabia by siÄ™ dzisiaj oÅ›wiadczyÅ‚.Przez krótkÄ…, bolesnÄ… chwilÄ™ Caroline nie tylko nie mogÅ‚awydobyć z siebie gÅ‚osu, ale nie mogÅ‚a nawet oddychać.- Ależ, kochanie - wymamrotaÅ‚a w koÅ„cu.- Teraz niezawracaj sobie tym swojej Å›licznej główki.Vivienne oparÅ‚a tÄ™ Å›licznÄ… główkÄ™ na ramieniu siostry.- Kochana, sÅ‚odka Caroline - mówiÅ‚a coraz bardziej nie-Teresa Medeiros 213 Po północy wyraznie i powolnie.Wiesz chyba, że zawsze znajdzie siÄ™dla ciebie miejsce w moim sercu i moim domu.- OpadÅ‚a napoduszki i ziewnęła szeroko, osÅ‚aniajÄ…c dÅ‚oniÄ… usta.- Możekiedy siÄ™ pobierzemy, lord Trevelyan znajdzie ci męża.- Powieki jej opadÅ‚y.- JakiegoÅ› samotnego wdowca z dwój­kÄ….albo trójkÄ….dzieci.który.bÄ™dzie.potrzebowaÅ‚.- ZamilkÅ‚a, a z rozchylonych ust wydobyÅ‚o siÄ™ ciche po­chrapywanie.ZÅ‚ote rzÄ™sy, rzucajÄ…ce cieÅ„ na policzki i senny półuÅ›miechbÅ‚Ä…kajÄ…cy siÄ™ po wargach nadawaÅ‚y jej wyglÄ…d zaczarowanejksiężniczki, Å›piÄ…cej spokojnie w oczekiwaniu na ksiÄ™cia,który zbudzi jÄ… pocaÅ‚unkiem.- Spij, kochanie - szepnęła Caroline, caÅ‚ujÄ…c jÄ… w czoÅ‚o.Ostrożnie wysunęła zza jej ucha biaÅ‚Ä… różę i zdjęła kameÄ™z szyi.- SÅ‚odkich snów.Eleganckie londyÅ„skie towarzystwo przepadaÅ‚o za balamimaskowymi.Na jednÄ… magicznÄ… noc każdy mógÅ‚ zapomniećo roli, narzuconej mu przez sztywne wymogi spoÅ‚eczeÅ„stwai stać siÄ™, kim - lub czym - dusza zapragnie.Po wÅ‚ożeniumaski można byÅ‚o przeobrazić siÄ™ w niewinnÄ… dziewicÄ™ albowikinga, owieczkÄ™ albo lwa, chÅ‚opca lub ksiÄ™cia.W tÅ‚umieludzi krążących po wielkiej sali zamku panowaÅ‚a atmosferaniczym podczas pogaÅ„skiego Å›wiÄ™ta przesilenia wiosenne­go, kiedy to każdy mężczyzna byÅ‚ Å‚owcÄ…, a cnota każdejkobiety znajdowaÅ‚a siÄ™ w niebezpieczeÅ„stwie.Gospodarz balu spoglÄ…daÅ‚ na to z wysokoÅ›ci krużganka,trzymajÄ…c w silnej, dużej dÅ‚oni delikatny, smukÅ‚y kieliszekszampana.WÅ‚aÅ›nie jakaÅ› zamaskowana pasterka uciekaÅ‚aprzed uÅ›miechniÄ™tym lubieżnie faunem, przeciskajÄ…c siÄ™przez tÅ‚um.Pisnęła i wybuchnęła gÅ‚oÅ›nym Å›miechem, kiedyTeresa Medeiros 214 Po północy jÄ… schwytaÅ‚.PrzyciÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… do siebie, odchyliÅ‚ w tyÅ‚ i zaczÄ…Å‚namiÄ™tnie caÅ‚ować.TÅ‚um wiwatowaÅ‚ z zachwytem.FaunwyprostowaÅ‚ siÄ™ i skÅ‚oniÅ‚ niczym aktor w teatrze, a zaczer­wieniona pastereczka padÅ‚a na posadzkÄ™, udajÄ…c omdlenie.Adrian wypiÅ‚ Å‚yk szampana, zazdroszczÄ…c zakochanej parzebeztroskiej zabawy.Oprócz rzÄ™du krzeseÅ‚ pod Å›cianÄ…, z sali usuniÄ™to wszystkiemeble, przez co olbrzymia komnata nabraÅ‚a surowego, Å›red­niowiecznego charakteru.Zgodnie z poleceniem wicehra­biego, sÅ‚użący zwinÄ™li i wynieÅ›li puszyste dywany, żebygoÅ›cie mogli swobodnie taÅ„czyć na kamiennej podÅ‚odze.Zespół muzyczny w strojach mnichów benedyktyÅ„skich,w zgrzebnych habitach i z wygolonymi tonsurami na gÅ‚o­wach, siedziaÅ‚ w rogu na podwyższeniu, piÄ™knie grajÄ…c kon­cert Mozarta.UsuniÄ™to lampy oliwne, a ich miejsce zajęły smolne po­chodnie.Pod belkami wysokiego sklepienia zbieraÅ‚y siÄ™cienie, nadajÄ…c komnacie jeszcze bardziej tajemniczy i groz­ny wyglÄ…d.Adrian uważnie przyglÄ…daÅ‚ siÄ™ każdej masce i twarzy,szukajÄ…c swojej ofiary.Gra Å›wiateÅ‚ i cieni zmieniaÅ‚a każdÄ…iskierkÄ™ w oku na drapieżny bÅ‚ysk, każdy uÅ›miech w zÅ‚o­wrogi grymas, a każdego czÅ‚owieka w potencjalnego po­twora.- Och, zapomniaÅ‚em, że to bal maskowy i trzeba siÄ™przebrać - zażartowaÅ‚ Julian, podchodzÄ…c do brata.RozÅ‚ożyÅ‚poÅ‚y obszernej czarnej peleryny i wykonaÅ‚ chwiejny obrót,jednoczeÅ›nie szczerzÄ…c biaÅ‚e kÅ‚y, sporzÄ…dzone z wosku.- To wcale nie jest zabawne - burknÄ…Å‚ Adrian.Jedynymjego ustÄ™pstwem na rzecz balu byÅ‚a czarna maska, zakrywa­jÄ…ca górnÄ… część twarzy.Nie przejmujÄ…c siÄ™ konwenansami,Teresa Medeiros 215 Po północy zamiast kolorowego stroju miaÅ‚ na sobie czarny frak, czarnÄ…batystowÄ… koszulÄ™ i czarne spodnie.UbraÅ‚ siÄ™ tak celowo,żeby móc niepostrzeżenie przemykać siÄ™ w mroku.Julian wziÄ…Å‚ kieliszek szampana z tacy przechodzÄ…cegolokaja.- A jaki kostium byÅ› mi zaproponowaÅ‚? Może cherubinkaze skrzydeÅ‚kami? Albo archanioÅ‚a Gabriela?Adrian wyjÄ…Å‚ mu kieliszek z rÄ™ki i odstawiÅ‚ na tacÄ™.Jednojego gniewne spojrzenie wystarczyÅ‚o, żeby lokaj pospieszniesiÄ™ oddaliÅ‚.- PowinieneÅ› zachować przytomność umysÅ‚u, na wypa­dek, gdyby Duvalier siÄ™ dziÅ› tu pojawiÅ‚.Zwabienie go tutaj totylko poÅ‚owa bitwy.Jeszcze bÄ™dziemy musieli go zÅ‚apać.- Nie musisz siÄ™ martwić [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl