[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lucy poczuÅ‚a siÄ™ jak przekÅ‚uty balon.Chociaż roz­mowa dotyczyÅ‚a spraw prywatnych, najwyrazniej RandcaÅ‚y czas pamiÄ™taÅ‚, że Å‚Ä…czÄ… ich jedynie relacje zawo­dowe.StaraÅ‚a siÄ™ niczego po sobie nie okazywać.BÄ…dzco bÄ…dz, po to siÄ™ przecież umówili: żeby pracować.A to, czy praca polega na rozwiÄ…zywaniu problemówrodzinnych Randa, czy na porzÄ…dkowaniu jego papie­rów sÅ‚użbowych, niczego nie zmienia.Ona, Lucy Low-ry, jest tylko sekretarkÄ….- Lepiej ci? - spytaÅ‚a tonem osoby, która wie, żedobrze wywiÄ…zaÅ‚a siÄ™ ze swojego zadania.- Dawno siÄ™ tak dobrze nie czuÅ‚em - zapewniÅ‚ jÄ…niskim, lekko ochrypÅ‚ym gÅ‚osem. 94 VICTORIA PADEKiedy spojrzaÅ‚ jej gÅ‚Ä™boko w oczy, przeszyÅ‚ jÄ…dreszcz.Czy tak powinien patrzeć szef na sekretarkÄ™?A może znów za bardzo puÅ›ciÅ‚a wodze wyobrazni?Chyba tak.Bo gdy zaczęła siÄ™ zastanawiać, co z te­go wyniknie i czego najbardziej by chciaÅ‚a, Rand od­stawiÅ‚ pusty talerzyk na stół i dzwignÄ…Å‚ siÄ™ z kanapy.- PójdÄ™ już.W koÅ„cu należy ci siÄ™ chwila odpo­czynku.Co miaÅ‚a powiedzieć? Nie, nie odchodz.ZostaÅ„.OczywiÅ›cie, że nie.WiÄ™c również wstaÅ‚a, tÅ‚umaczÄ…c sobie, że lepiej, abyposzedÅ‚, zanim ona caÅ‚kiem straci nad sobÄ… kontrolÄ™.WyjmujÄ…c z szafy pÅ‚aszcz, wciÄ…gnęła w nozdrza za-.pach wody koloÅ„skiej.- Jutro rano przyÅ›lÄ™ po ciebie Franka - powiedziaÅ‚Rand, wyciÄ…gajÄ…c rÄ™kÄ™.PatrzyÅ‚a, jak siÄ™ ubiera.Z trudem powstrzymywaÅ‚asiÄ™, aby nie wygÅ‚adzić materiaÅ‚u na jego ramionach.- Ja muszÄ™ być w biurze sporo wczeÅ›niej - dodaÅ‚.- O Å›wicie mam telekonferencjÄ™ z Londynem.- W takim razie w samochodzie dokoÅ„czÄ™ to, conam dziÅ› zostaÅ‚o.Rand ruszyÅ‚ do drzwi.DoszedÅ‚szy do nich, nie na­cisnÄ…Å‚ klamki.Zamiast tego odwróciÅ‚ siÄ™ i ponowniewbiÅ‚ w niÄ… swe niebieskie oczy.ZrobiÅ‚o siÄ™ jej gorÄ…co,jakby leżaÅ‚a pod elektrycznym kocem.- Nawet nie wiem, jak ci dziÄ™kować za to, co dziÅ›dla mnie zrobiÅ‚aÅ› - rzekÅ‚.- Za twoje rady, za mÄ…dresugestie, za propozycjÄ™ udzielenia pomocy.WÅ‚aÅ›ciwienigdy dotÄ…d z nikim nie rozmawiaÅ‚em o problemach ROMANS Z SZEFEM95rodziny.CzujÄ™ siÄ™ dużo lepiej.Jakby spadÅ‚ mi ciężarz serca.- CieszÄ™ siÄ™, że mogÅ‚am pomóc.Przez moment przyglÄ…daÅ‚ siÄ™ jej w milczeniu.Po­dziwiaÅ‚a jego mÄ™skÄ… urodÄ™: wystajÄ…ce koÅ›ci policzko­we, prosty nos, wysokie czoÅ‚o, zmysÅ‚owe usta.Nagle jÄ… pocaÅ‚owaÅ‚.Ni stÄ…d, ni zowÄ…d pochyliÅ‚ siÄ™i przytknÄ…Å‚ wargi do jej ust.ByÅ‚ to niewinny, lekki pocaÅ‚unek.Jak miÄ™dzy przy­jaciółmi.Skromny, cnotliwy.Ot, muÅ›niÄ™cie.SkoÅ„czyÅ‚siÄ™, zanim mogÅ‚a go odwzajemnić.Jeszcze raz! Zbliż usta jeszcze raz! Ale tym razemna dÅ‚użej, bÅ‚agaÅ‚a w myÅ›lach Lucy.Ale tylko w myÅ›lach.Na gÅ‚os nie powiedziaÅ‚a nic.- DziÄ™kujÄ™ - szepnÄ…Å‚ Rand takim gÅ‚osem, jakbyprzed chwilÄ… siÄ™ zbudziÅ‚.Skinęła gÅ‚owÄ….Tak intensywnie myÅ›laÅ‚a o pocaÅ‚un­ku, że nie byÅ‚a w stanie wydobyć z siebie sÅ‚owa.- Do zobaczenia jutro - dodaÅ‚, otwierajÄ…c drzwi.- Tak, do jutra.OdprowadziÅ‚a go wzrokiem do srebrnego dwu-drzwiowego jaguara zaparkowanego przed domem.Po chwili wsiadÅ‚ do samochodu i odjechaÅ‚, a onawciąż staÅ‚a w otwartych drzwiach, spoglÄ…dajÄ…c tÄ™sknietam, gdzie zniknÄ…Å‚.ZastanawiaÅ‚a siÄ™, co siÄ™ kryÅ‚o za pocaÅ‚unkiem.Czytylko wdziÄ™czność?Oby tak, mówiÅ‚ jej rozum.Oby nie, pragnęło jej serce.Chodnikiem szedÅ‚ jakiÅ› czÅ‚owiek z psem na smyczy. 96 YICTORIA PADEMijajÄ…c dom Lucy, popatrzyÅ‚ na niÄ… z zaciekawieniem.ZrozumiaÅ‚a, że staniem w progu niczego nie osiÄ…gnie;nie sprawi, aby Rand wróciÅ‚.Gdyby wierzyÅ‚a, że to cokolwiek da, staÅ‚aby takdo rana.Bo pragnęła, aby wróciÅ‚.Pragnęła, aby jÄ… znówpocaÅ‚owaÅ‚.Nic dziwnego.Ten pierwszy niewinny pocaÅ‚unek rozpaliÅ‚ w niejpÅ‚omieÅ„ żądzy. ROZDZIAA PITYKiedy nazajutrz rano wysiadÅ‚a z windy i zbliżyÅ‚asiÄ™ do solidnych dÄ™bowych drzwi, usÅ‚yszaÅ‚a dzwoniÄ…cyw recepcji telefon.Nacisnęła klamkÄ™.Drzwi byÅ‚y zamkniÄ™te.CzymprÄ™dzej wyciÄ…gnęła z torebki klucz.Mniej wiÄ™cej trzydzwonki pózniej wbiegÅ‚a do Å›rodka.ByÅ‚a zdziwiona,że Rand nie podniósÅ‚ sÅ‚uchawki.Nie należaÅ‚ do szefów,którzy uważajÄ…, że odebranie telefonu jest poniżej ichgodnoÅ›ci.WiedziaÅ‚a, że jest u siebie w gabinecie.Po pierw­sze, sam jej wczoraj powiedziaÅ‚, że dziÅ› o Å›wicie od­bywa ważnÄ… telekonferencjÄ™, po drugie, w drodze dopracy Frank wspomniaÅ‚, że wÅ‚aÅ›nie podrzuciÅ‚ szefa dobiura, a po trzecie, w gabinecie wÅ‚Ä…czony byÅ‚ telewizor- gÅ‚os spikera podawaÅ‚ najnowsze informacje gieÅ‚­dowe.- Kancelaria Randa Coltona - powiedziaÅ‚a do sÅ‚u­chawki.DzwoniÅ‚ klient, który chciaÅ‚ siÄ™ urriówić na spotka­nie z panem mecenasem.Lucy podaÅ‚a mu najbliższywolny termin.Kiedy rozÅ‚Ä…czyÅ‚a siÄ™, usÅ‚yszaÅ‚a, jak ktoÅ›woÅ‚a jej imiÄ™.GÅ‚os, podobny do gÅ‚osu Randa, choćbardziej napiÄ™ty, docieraÅ‚ gdzieÅ› z daleka. YICTORIA PADE98Zdjęła pÅ‚aszcz, powiesiÅ‚a go na oparciu krzesÅ‚a i ru­szyÅ‚a na poszukiwanie swojego szefa.Nie byÅ‚o go w gabinecie, nie byÅ‚o w sali konfe­rencyjnej ani w pomieszczeniu, w którym znajdowaÅ‚asiÄ™ kopiarka i ekspres do kawy.- Rand? - zawoÅ‚aÅ‚a, kierujÄ…c siÄ™ w stronÄ™ biblio­teki na koÅ„cu korytarza.OdpowiedziaÅ‚ jej dziwny pomruk, ni to jÄ™k, ni torzężenie.UchyliÅ‚a drzwi biblioteki i wsunęła gÅ‚owÄ™, ale ni­kogo nie dojrzaÅ‚a.- Rand?! - powtórzyÅ‚a.- Leżę na podÅ‚odze, za stoÅ‚em.- MówiÅ‚ z trudem,jakby zaciskaÅ‚ mocno zÄ™by.ObeszÅ‚a owalny stół.Faktycznie, Rand leżaÅ‚ nawznak, caÅ‚kiem bez ruchu, zupeÅ‚nie jakby byÅ‚ sparali­Å¼owany.- Boże, co tu robisz? - spytaÅ‚a.- UznaÅ‚em, że siÄ™ zdrzemnÄ™ - odparÅ‚, silÄ…c siÄ™ nażart.ZobaczyÅ‚a, że naprawdÄ™ mówi przez zaciÅ›niÄ™te zÄ™by.- ZÅ‚e postawiÅ‚em nogÄ™ i zwaliÅ‚em siÄ™ z tej choler­nej drabiny - kontynuowaÅ‚.- W czasach studenckichgraÅ‚em w drużynie rugby, dopóki nie wypadÅ‚ mi dysk.Teraz chyba znów wypadÅ‚.Nie mogÄ™ siÄ™ ruszyć.- O rany! - przestraszyÅ‚a siÄ™.- Jak ci mogÄ™ po­móc? Masz jakieÅ› leki przeciwbólowe? A może chcesz,żebym.- Nie dotykaj mnie! - krzyknÄ…Å‚, chociaż nawet niewykonaÅ‚a kroku w jego stronÄ™.- Wezwij pogotowie. ROMANS Z SZEFEM 99Powiedz, że majÄ… mnie zawiezć do szpitala.W kom­puterze znajdziesz numer mojego ortopedy.ZadzwoÅ„do niego i poproÅ›, żeby przyjechaÅ‚ do szpitala D.C.General.- Mam ciÄ™ zostawić? Samego na podÅ‚odze?- Musisz.JeÅ›li wypadÅ‚ mi dysk, lepiej żebym niepróbowaÅ‚ wstawać.Tylko siÄ™ pospiesz - dodaÅ‚, obolaÅ‚yi nieszczęśliwy.Nie tracÄ…c czasu, wybiegÅ‚a z biblioteki i pognaÅ‚az powrotem do recepcji.ZadzwoniÅ‚a po pogotowie,potem do ortopedy Randa.- Pomoc jest już w drodze! - zawoÅ‚aÅ‚a, odkÅ‚adajÄ…csÅ‚uchawkÄ™.- Laptop i telefon komórkowy! - doleciaÅ‚ jÄ… gÅ‚osz biblioteki.- Zapakuj je i wez z sobÄ…! Aha, i konie­cznie zaÅ‚atw za mnie zastÄ™pstwo w sÄ…dzie.SpróbujSpencera albo White'a.Powiedz, żeby wystÄ…pili o od­roczenie.Lucy odnalazÅ‚a numer Spencera.Dziesięć minutpózniej, kiedy odÅ‚ożyÅ‚a sÅ‚uchawkÄ™, z windy wyÅ‚onilisiÄ™ pracownicy pogotowia [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl