[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Sąinne anomalia.Proszę zwrócić uwagę na brak przykurczów - ani śladuskrócenia mięśni, jakie zwykle widuje się w wypadku tak powa\nychoparzeń.Proszę te\ zauwa\yć, \e gorąco spowodowało pęknięcia kościkończyn.Bli\ej środka ciała kości zostały wypra\one.Czy macie panowie94 | P a g epojęcie, jakiej temperatury potrzeba, \eby spowodować tego rodzajuzniszczenie? Znacznie powy\ej progu spalania.A jednak nie nastąpiłozapalenie się pokoju.Prawdę mówiąc, wygląda na to, \e nawet nie istniałotakie niebezpieczeństwo.Ciepło było skupione na ciele i tylko na ciele.- Jakiego rodzaju ciepło zastosowano?Lekarz pokręcił głową.- Na razie nie mam pojęcia.- Spontaniczne samozapalenie?Doktor przyjrzał mu się uwa\nie.- Jak Mary Reeser, chce panpowiedzieć?- Zna pan ten przypadek, doktorze?- Na medycynie to coś w rodzaju legendy.A w istocie - \art.Zdaje się, \eFBI zajmowało się tą sprawą.- Tak.I jeśli mo\na wierzyć aktom, SPS - spontaniczne samozapalenie,jak jest to określane - nie ma nic wspólnego z \artem.Doktor roześmiał się cicho, cynicznie.- Wy z FBI i wasze skróty.Niesądzę, \eby znalazł pan SPS" w Podręczniku medycznym Mercka, paniePendergast.- Na świecie są rzeczy, o których nie śniło się filozofom, doktorze, aniPodręcznikowi Mercka.Przyślę akta sprawy, \eby mógł się pan z nimizapoznać.- Jak pan sobie \yczy.- Doktor wyszedł z ludzmi z wydziału specjalnego,zostawiając ich sam na sam z ciałem.D'Agosta wyjął notes i pióro.Nic mu nie przychodziło do głowy, alepotrzebował czegoś, co pozwoli oderwać wzrok od tej sceny, a to wystarczyło.Zmusił się do działania i napisał: 23 pazdziernika, 2.20, Piąta Aleja 842,mieszk.17B, Cutforth".Pióro posuwało się niepewnie, kiedy próbowałoddychać tylko przez usta.Od tej pory miał zamiar zawsze nosić ze sobąsłoik maści Vicks VapoRub.Na randki.Podczas wakacji.Przy okazji gry wkręgle.Zawsze.Usłyszał stłumione głosy w salonie: detektywi z wydziału zabójstw.Przesłuchiwali pracownika z działu konserwacji na zewnątrz, w korytarzu - zdala od smrodu - i DAgosta był zadowolony, \e udało mu się przemknąćobok nich, kiedy wchodził do mieszkania.Nie chciał, \eby jacyś starzykumple zobaczyli go z naszywką z Southampton i belkami sier\anta napagonach.Ponownie skupił się na stronach notesu.Jego umysł nie działał.Poddałsię i podniósł wzrok.Wyglądało na to, \e Pendergast przezwycię\ył odrazę i teraz naczworakach badał zwłoki.Podobnie jak chłopcy ze specjalnego miał w rękachparę szczypczyków oraz szklaną probówkę - gdzie on to trzymał w takimdopasowanym fraku? - i coś do niej wkładał, przemieszczając się bardzoostro\nie.Potem podszedł do ściany, gdzie się zatrzymał, \eby zbadaćspalony fragment za pomocą szkła powiększającego.Spędził tyle czasu,wpatrując się w to miejsce, \e D'Agosta te\ zaczął się tam gapić.Farba natym kawałku była zbrązowiała i pokryta bąblami.Nie dało się zauwa\yćśladu kopyta, ale kiedy D'Agosta tak się przyglądał, zaczął czuć pełznącewzdłu\ kręgosłupa i przez czaszkę mrowienie.Niewyrazne, zamazane.Ale -cholera - czy to było jak przy tych testach z plamami z atramentu, tylko wjego umyśle?95 | P a g ePendergast nagle się odwrócił i zauwa\ył jego wzrok.- Te\ to widzisz?- Tak myślę.- A co dokładnie?- Twarz?- Jakiego rodzaju?- Brzydka jak cholera, grube wargi, wielkie oczy, usta otwarte, jakbychciały ugryzć.- Albo połknąć?- Taa, raczej jakby połknąć.- Dziwnie przypomina fresk Vasariego z diabłem połykającymgrzeszników.Ten z wnętrza kopuły Duomo.- Taa? To znaczy tak.Pendergast z namysłem cofnął się o krok.- Czy jest ci znana historiadoktora Faustusa?- Faustusa? Znaczy Fausta? Tego faceta, który sprzedał duszę diabłu?Pendergast skinął głową.- Istnieje wiele wariantów tej opowieści.Większość została nam przekazana w zapisach manuskryptowychsporządzonych w średniowieczu.Ka\de sprawozdanie ma pewne cechywyjątkowe, ale wszystkie opisują śmierć podobną do poniesionej przez paniąMary Reeser.- To ta sprawa, o której dopiero co wspomniałeś lekarzowi.- Właśnie.Spontaniczne samozapalenie.W średniowieczu nazywano toogniem od wnętrza.D'Agosta skinął głową.Mózg cią\ył mu jak ołów.- Tu, w osobie Nigela Cutfortha, mamy, jak się zdaje, klasyczny tegoprzykład.Nawet bardziej ni\ w przypadku Grove'a.- Mówisz mi, \e twoim zdaniem po tego faceta przyszedł diabeł?- Przedstawiam spostrze\enie, nie dołączając \adnej hipotezy.D'Agostapokręcił głową.Cała ta sprawa była upiorna.Normalnieupiorna.Poczuł, \e jego ręka sama wędruje w kierunku krzy\yka.To niemogła być robota diabła.prawda?- Dobry wieczór, panowie.- Głos rozległ się z tyłu: damski, głębokikontralt, spokojny, kompetentny.D'Agosta odwrócił się, \eby zobaczyć kobietę stojącą w obramowaniudrzwi, ubraną w szary prą\kowany garnitur, z kapitańskimi belkami nakołnierzyku białej koszuli.Za nią widział kilku detektywów.Przyjrzał sięuwa\nie: drobna, szczupła, du\y biust, lśniące czarne włosy otaczającebladą, delikatną twarz.Oczy w intensywnie niebieskim kolorze.Wyglądałanajwy\ej na trzydzieści pięć lat: zdumiewająco młoda jak na kapitana wwydziale zabójstw.I wydawała się znajoma.Znał ją.Wróciło mdlące uczucie.Mo\e trochę przedwcześnie pogratulował sobie, \e nie natknął się na \adnegoze starych kumpli.- Jestem kapitan Hayward - stwierdziła energicznie, przyglądając sięD'Agoście nieco zbyt intensywnie, \eby go uspokoić: wyglądało na to, \e te\go rozpoznaje.- Wiem, \e przy wejściu przedstawiliście panowie dokumentyto\samości, ale czy mogłabym ponownie je zobaczyć?- Oczywiście, pani kapitan
[ Pobierz całość w formacie PDF ]