[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie mogę uwierzyć, aby ktokolwiek z klasztoru zostawił ją otwartą na stole - powiedziała Margaret.- Jest zbyt drogocenna, żeby tak niedbale się z nią obchodzić.Gareth zerknął na okno, które wychodziło na zagon z miętą.Słońce sączyło się do komnaty przezgrube zielone szkło szyby.- Zastanawiam się, czy morderca nie był o krok od kradzieży ksiąg, kiedy zdał sobie sprawę, że ktoś zzewnątrz go obserwuje.- Myślisz, że zabił biedną Beatrice, a potem uciekł?- zapytała Clare.- Może.- Gareth rozważał to przez chwilę.- Zanim jednak uciekł, pofatygował się, żeby zanieśćzwłoki pustel-niczki z powrotem do jej celi.- W jaki sposób zamknął ją w środku? - zapytała Clare.- Klucz do jej drzwi cały czas wisi w celi.A morderca nie wrócił do biblioteki po księgę, na której takbardzo mu zależało.Tej nocy Gareth jak zwykle czekał, aż Clare przytuli się do niego, otworzy sięprzed nim, wbije w jego ramię swoje małe, ostre zęby.Potem wszedł w nią, szczęśliwy iusatysfakcjonowany.Aatwo pokonał wstępny opór jej małej, wilgotnej jaskini, a potem sięgnął głębiej.Zamknęła się wokółniego, napięta i gorąca, zapraszająca.Staczał co noc walkę, starał się trzymać w ryzach,powstrzymywać się, dopóki nie drżała i nie krzyczała w jego ramionach.- Gareth!Po raz ostatni przeszył ją do głębi, i w końcu poddał się miażdżącym falom własnego wyzwolenia.Kiedy w końcu wysunął się z niej i przewrócił na plecy, cała pościel była mokra, a nad zamkniętymłóżkiem unosiło się powietrze ciężkie od zapachu pożądania.Bosymi stopami rozchylił kotarę.Przez okno sączyło się światło księżyca i oświetlało łóżko.Przez długą chwilę Clare leżała nieruchomo, nie odzywała się.Gareth myślał, że zasnęła.Byłzaskoczony, kiedy przemówiła leżąc w jego ramionach.- Tak się ze mną kochasz, jakbyś się obawiał, że mogłabym uciec w środku nocy - powiedziała pocichu.- Czy wszyscy mężowie traktują swoje żony w taki sposób?Gareth znieruchomiał.- Masz jakieś zastrzeżenia co do sposobu, w jaki się z tobą kocham?- Ja nie narzekam, i dobrze o tym wiesz.- Clare oparła się na łokciu i spoglądała na niego z góry.Wbladym świetle szukała oczyma jego twarzy.- Chwilami cię nie rozumiem, Gareth.- Co tu jest do rozumienia? - Przyczesał palcami jej włosy.- Jestem mężczyzną dopiero co po ślubie i zgłębiam przyjemności małżeńskiego łoża.Nie ma w tymnic dziwnego.- Wydaje mi się, że chodzi o coś więcej.Czego się obawiasz, panie?- Nie ciebie, pani.- Powoli zaczął się do niej uśmiechać.- Nie jestem tego tak całkiem pewna.Gareth przyciągnął jej usta do swoich i pocałował ją namiętnie.Nie dał za wygraną, dopóki niezmiękła i nie rozchyliła warg.- Jedyną rzeczą, jakiej się obawiam z twojej strony, pani - powiedział kiedy udało mu się rozproszyćjej uwagę- to to, że mogę oszaleć z namiętności.- Drażnisz się ze mną, panie.- Naprawdę? - Pocałował ją w szyję.- Tak, zauważyłam, że często to robisz, kiedy chcesz uniknąć poważnej rozmowy.- Czy właśnie teraz chcesz prowadzić poważną rozmowę? - Ujął pierś Clare, a kciukiem delikatniedrażnił sutek.Zesztywniał pod jego dotykiem.- Nie zauważyłem.- Zauważyłeś.Po prostu wolisz udawać, że nie zauważyłeś.- Wolałbym się z tobą kochać.- A widzisz? - Clare gwałtownie usiadła, podwinęła pod siebie nogi.Oparła łokcie na kolanach, apodbródek oparła na dłoni.- Dokładnie to mam na myśli.Za każdym razem, kiedy próbuję z tobąporozmawiać o naszym małżeństwie, zaczynasz się ze mną kochać.- Czy to taki okropny grzech? Pogłaskał ją po udzie, aż do kolana.- Na wszystkich świętych, jaką maszdelikatną skórę.Jeśli chcesz przeprowadzić poważną rozmowę, to przynajmniej wybierzmy ciekawytemat.- Jaki to miałby być temat? - zapytała podejrzliwie.- Pomówmy o namiętności, żono.- Chcesz rozmawiać o namiętności, panie? Bardzo dobrze, porozmawiajmy.Tyle że tym razem jabędę przewodzić dyskusji.- Naprawdę?- Tak.Wyciągnęła rękę i zdecydowanie oplotła palcami jego włócznię.Pociągnęła delikatnie.- Och! - Gareth zatrzymał oddech.- Zanosi się na to, ze będzie to bardzo obiecująca rozmowa.- Poraz pierwszy zapoczątkowała taką poufałość.Podziałało to w zaskakujący sposób na jego zmysły.- Wierzyłam, że tak to odbierzesz.- Pochyliła się nad nim, chowając w dłoniach jego męskość.Jejwłosy musnęły uda męża.- Z pewnością można długo mówić na ten temat.On z minuty na minutęstaje się coraz bardziej obszerny.Gareth założył ręce pod głowę i przywoływał wszystkie potężne siły, żeby nad sobą zapanować.- Niechciałbym, byś znudziła się tym tematem.- Nie, panie.Nie zanosi się na to.Bez żadnego ostrzeżenia pochyliła głowę i pocałowała rosnącą męskość.- Do diabła! - Gareth był tak zaskoczony śmiałością Clare, że usiadł wyprostowany na łóżku.- Czujesz się nieswojo, panie? Czy nie podoba ci się ten temat?Położył się, opierając się na łokciach.- Co ty robisz, na wszystkich świętych?- Zgłębiam temat tak dokładnie, jak tylko to możliwe.Wiesz, jestem bardzo dobrą uczennicą.- Jejmały język dotykał go znowu, ciepły, wilgotny, prowokacyjny.- Czy masz jakieś zastrzeżenia, panie?Gareth jęknął i padł na poduszki.- Nie, pani.Ufam, że zajmiesz się każdym najmniejszym szczegółem.- Postaram się być bardzo dokładna.Wystarczy tej dziwnej rozmowy na temat naszego związku - pomyślał Gareth z zadowoleniem.Terazpodjęli znacznie bardziej bezpieczny temat
[ Pobierz całość w formacie PDF ]