[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Więc co? odezwała się, kiedy pospiesznie podsunął jej zapalniczkę. Co proponujesz? Może Mantilini dostanie choroby morskiej&Roześmiała się głośno, z nieoczekiwaną beztroską, i przytuliła się do niego.Kiedyoderwali się od siebie, jej spojrzenie padło na rysunki, które rozłożył na stole.Były to szkicezmodyfikowanych wersji kompleksu East River, drapacza chmur, który miał zbudować wHelsinkach oraz domu Mantiliniego w Connecticut.Ich widok przejął ją dreszczem. To takie piękne, cudowne rzeczy powiedziała cicho. Czy ja cię zniszczyłam, Esko? Stworzyłaś mnie odparł.Nie chciała spojrzeć mu w oczy. To moja wina szepnęła, drżąc na całym ciele. Nie powinnam była za niegowychodzić.To był zły wybór, dokonany ze złego powodu.Ale lubiłam go& Nie był złymczłowiekiem& Wiem powiedział. I w końcu go zabiłam. Zrobiliśmy to obydwoje. Esko pochylił się ku niej nad stołem. Dlatego, że próbowałmnie zabić.I co tu kryć, cieszę się, że to on nie żyje, bo w przeciwnym razie martwy byłbyEsko Vaananen.Spojrzała na niego i czubkami palców lekko dotknęła jego warg. Czy naprawdę możemy być razem szczęśliwi, ty i ja? Czy mamy jakąś szansę nanormalne życie? Co teraz zrobimy? Zapomnimy odparł, całując jej palce i wargi. Wydarzyło się dużo złych rzeczy, alemimo wszystko nie jesteśmy złymi ludzmi.Pozbędziemy się niedobrych wspomnień izaczniemy życie od nowa.Będziemy szczęśliwi, zobaczysz.Esko poczuł, jak statek zaczyna wibrować i pulsować pod jego stopami.Silniki poszły wruch i wielkie łopaty potężnych śrub okrętowych Ile de France zaczęły powoli obracać sięgłęboko pod wodą.Niedługo potem ujrzeli przez okno apartamentu sunący do tyłu zarysManhattanu, ostro odcinający się od jeszcze błękitnego nieba.Esko wiedział, że oboje musząstawić czoło pewnym sprawom, ale postanowił odłożyć to na pózniej.Ten wieczór i nocmiały należeć wyłącznie do nich.Bez słowa wziął Katerinę na ręce i zaniósł do łóżka.Następnego dnia przed lunchem Esko znalazł Mantiliniego w barze pierwszej klasy.Paulsiedział sam, palił papierosa i sączył whiskey.Słysząc skrzypnięcie drzwi, podniósł wzrokznad swego czarnego notesu i w wiszącym za kontuarem baru lustrze z lekko matowego szkłaobserwował, jak Esko idzie ku niemu i siada obok. Nie jesteś chory? zapytał, przenosząc spojrzenie na malowidło ścienne nad lustrem,przedstawiające postaci w szybkim tańcu, prawdopodobnie w rytm jakiejś jazzowej melodii.Niektóre z nich leżały na podłodze, inne podnosiły się, jeszcze inne wirowały, posłusznemuzyce. Nie przyszedłeś na kolację. Nie mam skłonności do choroby morskiej rzekł Esko. A ty? Nie.Ocean nie robi mi krzywdy.Jesteśmy prawdziwymi szczęściarzami, prawda? Mantilini uważnie oglądał swoje wypielęgnowane dłonie o długich palcach, spoczywające nabłyszczącym kontuarze, tuż obok popielniczki, do której odłożył papierosa. Zgadnij, kogowidziałem przed chwilą na pokładzie? Widziałeś Kate Małyszewą odparł spokojnie Esko, przywołując barmana. I wieszjuż, że była żoną MacCormicka, człowieka, którego zabiłem.Tak, mamy romans.Tak,byliśmy kochankami już wtedy, gdy zastrzeliłem jej męża.Tak, Kate mieszka ze mną.Mantilini zakołysał się na barowym stołku, ze świstem wypuszczając powietrzespomiędzy warg.Parsknął głośno, może gniewnie, a może z politowaniem, i westchnąłciężko.Potem przycisnął palce do skroni i mocno potarł oczy.%7łyły na jego szyi nabrzmiały izaczęły pulsować. Ty idioto powiedział. Ty pieprzony idioto! Jezu, Esko& Potrząsnął głową,wycierając dłonią usta. Co jeszcze powinienem wiedzieć? Nic.To wszystko. To wszystko! Jeeezuuu&Mantilini zerwał się na równe nogi.Chyba miał zamiar kopnąć stołek, ale wszystkie byłyprzyśrubowane do pokładu, więc się rozmyślił.Poprawił krawat, krótkim spojrzeniem wlustro sprawdził, czy dobrze wygląda, rzucił uśmiech barmanowi i szybko się opanował. Czy nadal chcesz, abym wybudował ci dom? zapytał Esko.Paul pogroził mu palcem. Nie drażnij mnie, Esko, nie drażnij, bo jeżeli przesadzisz, to zaraz po powrociewybudujesz mauzoleum, w którym zamuruję twoje zwłoki.Czy teraz powiedziałeś mi jużwszystko? Wszystko. Lepiej, żeby to była prawda. Mówię prawdę.Mantilini wrócił na stołek przy barze, położył przed sobą czarny notes i wyjął złotyołówek.Dokonał jakiegoś błyskawicznego obliczenia, zapisując i dodając liczby, potem zaśenergicznie zatrzasnął notes. Chodzmy rzekł z uśmiechem, który był teraz odrobinę bardziej ostrożny, zupełniejakby Esko odebrał mu jego zwykłą pogodę i jasność. Chcę przedstawić ci moją żonę idzieci.Pózniej Esko opowiedział Katerinie, co zaszło między nim i Mantilinim. Nie podobało mu się to, ale z jego punktu widzenia i tak niczego to nie zmienia.Tyle żezapewne od dziś nie będzie mi całkowicie ufał. Czy to ma jakieś znaczenie? zapytała, biorąc go pod ramię.Spacerowali po pokładzie, zmagając się z ostrym wiatrem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]