[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Bo, przestrzegano za Arystotelesem: jeśli żołnierze nie mają kobiet, wykorzystują mężczyzn. I nie o przenośnię tu tylko chodzi. W XIII i XIV wieku przez Europę, szczególnie przez Francję przetoczyły się ożywione dyskusje, czy Kościół może czerpać korzyści materialne z prostytucji? Czy te kobiety mogą wpłacać na rzecz Kościoła odpowiednie sumy pochodzące z ich pracy publicznej! Kiedy paryskie prostytutki chciały sfinansować jeden z witraży w Katedrze Notre Dame, szukano argumentów, aby pieniądze przyjąć. Ostatecznie zdecydowano, że pieniądze te pochodzące z pracy, godne są przyjęcia. Inaczej byłoby gdyby robiły to dla przyjemności, gdyby oddawały swoje ciało z czystej żądzy rozkoszy. Wtedy nie wykonywałyby pracy i pieniądze tak uzyskane byłyby równie godne pogardy jak i ich rozwiązłość. Zw. Tomasz tak argumentował tę decyzję: Jeżeli nawet sposób pozyskiwania (pieniędzy) jest sprzeczny z prawem boskim, to, co się pozyskało, nie jest przez to niesłuszne; w przypadku prostytutki hańbiąca jest jej kondycja, nie zaś jej zarobek i jeśli nawet nie może ona uczynić daru ze swych dóbr na rzecz Kościoła, Kościół ma pełne prawo, aby przyjmować od niej jałmużnę. Było powszechnym zwyczajem, że miasta, w tym papieskie, popierały podatki od prowadzących zakłady nierządu. Najlepszym dowodem współistnienia obu instytucji był fakt, iż domy publiczne w papieskim Rzymie funkcjonowały niemal zawsze (z wyjątkiem dwóch, krótkich okresów przerwy) do XIX wieku. Tymczasem zakazane zostały w wielu miastach należących do Kościoła. Kiedy w Awinionie rezydowali papieże, marszałek dworu Jego Zwiątobliwości przynajmniej od roku 1337, pobierał specjalne opłaty na rzecz skarbca papieskiego od kobiet podejrzanej konduity i ich towarzyszy. Chociaż papież Innocenty VI w 1358 roku zakazał tych praktyk, czas pokaże, że współpraca była korzystna dla obu stron, jeszcze przez wiele stuleci. Papież Innocenty IV (1243 1254), który objął urząd po jednej z najdłuższej z przerw w ciągłości władzy papieskiej (wakans trwał aż 18 miesięcy), ponad połowę swojego pontyfikatu (6 lat) spędził wraz ze swoim dworem w Lyonie. Kiedy stamtąd odjeżdżali w 1250 roku, pozostawili w mieście jeden dom uciech. Przynajmniej taką relację zostawił w tej sprawie kardynał Hugo. Kiedy przyjechali były trzy albo cztery domy publiczne, gdy wyjeżdżali, pozostał jeden ale za to sięgał od jednej bramy miejskiej do drugiej. Prostytutki były wreszcie nieodłącznym elementem krajobrazu każdego zgromadzenia biskupów. Szczególnie sobory, zbierające się dość często w średniowieczu były zgromadzeniami duchownych o dużych potrzebach i możliwościach seksualnych. W niewielkiej Konstytucji, w czasie Soboru w latach 1414 1418 na stałe rezydowało kilkaset dam dla zaspakajania potrzeb obradujących duchownych. Ten sam Sobór potępił papieża Jana XXIII (dziś jego pontyfikat uznany jest za nielegalny) za kazirodztwo i cudzołóstwo. Do dziś obyczaje panujące w trakcie Soboru w Konstancji wzbudzają żywe emocje. Przed paroma laty w tym pięknym niemieckim mieście, położonym nad Jeziorem Bodeńskim, w samym jego centrum, naprzeciw nowego ratusza, przy ulicy Obere Laube, ustawiono pomnik upamiętniający tamte wydarzenia. Obelisk przedstawia papieża, duchowych Ojców Soboru w otoczeniu rzesz kurtyzan oraz przedstawieniem scen pijaństwa i obżarstwa. Pomnik nie jest tylko wizja artysty. W powszechnej opinii mieszkańców Konstancji Sobór właśnie takie w nich budzi skojarzenie. Sam pomnik został przez większość zaakceptowany. Od niego rozpoczynają zwiedzanie miasta tysiące turystów. Kościół natomiast od początku sprzeciwiał się zarówno samej idei budowy pomnika, a przede wszystkim jego wyglądowi. Biskupi niemieccy protestowali. Do akcji potępiania włączył się także Watykan, mimo to pomnik stoi nadal. Opłaty od dziewek były wcale intratnym zródłem dochodów kościołów lokalnych. Biskupi i metropolici, chętnie szli w tej sprawie w ślady najwyższych nauczycieli. Np. w XIV wieku biskup Strasburga otworzył własny dom kobiet , czerpiąc z niego dochody. W Moguncji, miejscowy arcybiskup prowadził poważne spory z miastem o pieniądze, zarobione tam przez upadłe żony i córki. Było powszechnym zwyczajem, niemal w całej Europie, że biskupi tolerowali związki duchownych z kobietami, o ile ci wpłacali do kiesy ordynariusza odpowiednie sumy. Od wczesnego średniowiecza po pózny renesans, w spisach kobiet pojawiających się na papieskich dworach równie dużo było świętych, godnych wiary, co upadłych, rozpustnych. Kilka przykładów przypomnimy w dalszej części tego rozdziału. Niemniej zawsze tym przykładom towarzyszyła myśl o grzechu i potrzebie zbawienia. Wybitni myśliciele Kościoła dowodzili w specjalnych traktatach, że życie intymne miało swój korzystny wpływ na psychikę duchowych. Zw. Tomasz musiał znalezć usprawiedliwienie dla duchownych mężczyzn. W życiu grzesznym, ktoś musiał być winny za grzechy. Wszystkiemu ostatecznie winna była kobieta. W samej jej naturze leżała lubieżność, rozwiązłość i nienasycenie. Im była urodziwsza, tym więcej miała w sobie naturalnych skłonności do grzechu. Duchowny mężczyzna, kiedy zadawał się z taką właśnie niewiastą, mniejszą ponosi winę. O grzech można było się prawie wcale nie martwić, kiedy kontakty odbywały się z bezbożnymi i rozpustnymi prostytutkami. Gorzej było w przypadku kobiet pełnych cnót i pobożnych. W takich razach grzech był ciężki. Ale czy na pewno takie kobiety były pełne cnót
[ Pobierz całość w formacie PDF ]