[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Krew spływała kropla po kropli do jego gardła.KrewEleny, która zmieniła się, odkąd wróciła ze świata duchów.Kiedyś była wspaniała, tryskałaenergią.Teraz.teraz to była klasa sama w sobie.Nie do opisania.Nigdy nie doświadczyłniczego takiego jak krew ducha, który powrócił.Była nasycona, mocą.Wampirom picie krwi sprawiało nieopisaną rozkosz.Człowiek takiej rozkoszy niedoświadczał.Serce Stefano biło tak mocno, \e niemal wyskoczyło z piersi.Elena delikatnie ugryzła jego kieł.Czuł jej satysfakcję, kiedy ból zmieniał się w rozkosz, poniewa\ była z nim związana iponiewa\ nale\ała do tych ludzkich istot, którym sprawia przyjemność karmienie wampirawłasną krwią.Nale\ała do elity.Przeszedł go dreszcz.Krew Eleny sprawiała, \e świat wirował.Elena oblizała wargę.Odchyliła głowę, nadstawiając mu szyję. To było ju\ za du\o, nawet dla niego.Nie mógł się oprzeć.Znał siatkę jej \ył takdobrze jak rysy jej twarzy.A jednak.W porządku.Wszystko jest dobrze.Elena przekonywała go telepatycznie.Zatopił dwa obolałe kły w cienką \yłę Eleny.Byty tak ostre, \e nie poczuła bólu.Jejkrew wypełniła jego usta.Radość dawania wprawiła Elenę w ekstazę.Istniało ryzyko, \e Sterano wypije za du\o krwi albo nie odda jej dość własnej, byutrzymać ją przy \yciu.On potrzebował jednak tylko odrobinę, Obawy zniknęły, doznalinieziemskiej rozkoszy.Matt szukał kluczyków, kiedy usadowili się na przednim siedzeniu jego gruchota.Trochę wstydził się parkować obok porsche Stefano.Tapicerka na tylnym siedzeniu byłapodarta, miała zwyczaj przyklejać się do pleców i pośladków ka\dego, kto tam usiadł.Naszczęście filigranowa Bonnie zmieściła się z przodu, pomiędzy Mattem i Meredith.Mattzerknął na nią, bo wiedział, \e niechętnie zapina pasy.Wąska droga przez Stary Las, pełnaostrych zakrętów, była niebezpieczna, nawet jeśli akurat nie było na niej innych samochodów,które trzeba by wyminąć.Dość umierania, pomyślał Matt, ruszając z parkingu.Dość cudownychzmartwychwstań.Widział ju\ tyle cudów, \e wystarczy mu do końca \ycia.Tak jak Bonniechciał, \eby wszystko wróciło do normalności, \eby mógł \yć jak zwykły człowiek.Bez Eleny, drwiąco szepnął jakiś głos w jego głowie.Poddajesz się bez walki?Nie mógłbym pokonać Stefano w \adnej walce, nawet gdyby miał obie ręce związaneza plecami i worek na głowie.Zapomnij.To skończone, chocia\ mnie pocałowała.Teraz totylko przyjaciółka.Ale wcią\ czuł na swoich wargach gorące usta Eleny, która nie wiedziała jeszcze, \eprzyjaciele się nie całują.Czuł te\ jej ciepłe i smukłe ciało.Cholera, wróciła jako kobieta doskonała, przynajmniej z wyglądu, pomyślał.- Kiedy myślałam, \e wszystko ju\ będzie w porządku.- Bonnie przerwała smętnerozmyślania Mata.- Kiedy myślałam, \e wszystko się uda.- To chyba niemo\liwe - tłumaczyła jej Meredith.- Ciągle ją tracimy.Ale nie mo\emybyć samolubni.- Ja mogę - odparowała Bonnie.Ja te\, wyszeptał głos w głowie Matta.Stary, dobry Matt; Matt nie będzie miał nicprzeciwko; dobry kumpel Matt.No có\, tym razem stary dobry Matt ma coś przeciwko.Aleona wybrała innego faceta, więc co mogę zrobić? Porwać ją? Zamknąć? U\yć siły?Ta mysi podziałają jak kubeł zimnej wody.Matt otrząsnął się i skupił na drodze. - Miałyśmy razem iść do college'u - ciągnęła Bonnie.- A potem wrócić do Fell'sChurch.Do domu.Wszystko miałyśmy zaplanowane prawie od przedszkola, a teraz Elenaznów jest człowiekiem i myślałam, \e to znaczy, \e wszystko będzie znowu tak, jak powinnobyć.Ale nigdy, nigdy ju\ tak nie będzie, prawda? - Ostatnie słowa wyszeptała, prawiepłacząc.- Prawda? - powtórzyła, ale to właściwie nie było pytanie.Matt i Meredith spojrzeli na siebie.Współczuli Bonnie, ale nie potrafili jej pocieszyć.Bonnie, to tylko egzaltowana Bonnie, pomyślał Matt, ale on tak\e nie mógł pogodzićsię z tym, \e choć Elena wróciła do świata \ywych, nic nie jest tak jak dawniej.- Wszyscy na to liczyliśmy, kiedy Elena wróciła - tłumaczył Bonnie.Kiedytańczyliśmy w lesie z radości, dodał w myślach, - Spodziewaliśmy się, \e ona i Stefano będąmogli \yć spokojnie gdzieś niedaleko i \e będziemy się z Eleną przyjaznić tak jak wcześniej,zanim Stefano.Meredith pokręciła głową.- Nie Stefano - powiedziała z naciskiem.Matt zrozumiał, o co Meredith chodzi.Stefano przybył do Fell's Church, \eby pomócludziom, a nie, \eby zabrać pewną dziewczynę od jej bliskich.- Oczywiście.Chciałem powiedzieć, \e Elena i Stefano mogliby pewnie znalezćsposób, \eby \yć tutaj spokojnie.To wszystko wina Damona [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl