[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie był wcale pewien, czy potrafił uwierzyć, że zginęło wielemilionów, jak twierdził to Nestor, nie chciał w to uwierzyć.Nie chciał jednakwywoływać kłótni, zwłaszcza kiedy ciotka Beatrice co raz to podchodziła doniego i powtarzała, jak bardzo przypomina swoją zmarłą matkę i świętejpamięci Jorge, którzy są teraz wśród aniołów.że razem się kąpali i bawili,kiedy byli jeszcze małymi dziećmi.Ciotka Beatrice zwariowała, bez dwóch zdań.Wuj Humberto był jednakjeszcze gorszy.Bez przerwy wpatrywał się w Chrisa wielkimi czarnymioczami, w których czytał pytanie: Jak to możliwe, że ty żyjesz, a biedny Jorgenie?", aż dostrzegł, że Chris również mu się przygląda.Posłał mu wtedy pusty,sztuczny uśmiech.234 W.E.B.GRIFFINMallinowie zjawili się oczywiście na kolacji.Po pierwsze, należeli doodpowiedniego kręgu społecznego, a po drugie wprost nie do pomyśleniabyło, aby nie zaprosić ich, kiedy okazali tak wiele gościnności kochanemuChrisowi, zaraz po jego przyjezdzie.Nie zaproszono jednak Księżniczki Dziewicy.Obiad u ciotki Beatrice byłprzyjęciem dla dorosłych, nie było tu miejsca dla małych dziewczynek.Chrisnie był do końca przekonany, czy czuł rozczarowanie czy raczej ulgę,wkrótce doszedł jednak do wniosku, że było to rozczarowanie.W czasie kolacji nikt nie próbował rozmawiać z Chrisem czy Tonym,żaden z licznych gości restauracji nawet im się nie przyglądał.Podobnie było w kasynie, pozostali gracze spojrzeli na nich tylko raz,kiedy Tony krzyknął niespodziewanie z typowym akcentem chłopaka z Chi-cago Jasna cholera1", kiedy do pary piątek i dwójki wyciągnął króla przy grze wdwadzieścia jeden i przegrał prawie tysiąc dolarów.Stało się to około północy i Chris uznał, że pomylił się, co do możliwościnawiązania kontaktu w kasynie.Nestor polecił im, aby spędzili wieczór wkasynie, ponieważ tego właśnie należałoby oczekiwać od Amerykaninaodwiedzającego Urugwaj w interesach.- Idziemy spać - powiedział, kiedy Tony przeliczył pozostałe mu pieniądze.Tony posmutniał, ale prawdę powiedziawszy nie miał po temu żadnegopowodu.- Zarobiłem na czysto sześć stów - oznajmił w windzie.- Gdybym niedostał tego pieprzonego króla!- Nie bądz zachłanny.Zachłanni gracze zawsze przegrywają.- Mój ojciec ciągle to powtarza - zauważył Tony.- Twój też?- Sądziłem, że sam na to wpadłem - powiedział Chris, starając się zacho-wać poważny wyraz twarzy.Tony poszedł do swojego pokoju, ale już po niecałych dwóch minutachzawołał Chrisa do siebie.Chris poszedł do sypialni Ton^ego.Tony był już w bieliznie, trzymałprzy uchu coś, co wyglądało jak sporych rozmiarów telefon.- Co to u diabła jest?- Walkie-talkie.-Co?- Krótkofalówka, przenośna radiostacja nadawczo-odbiorcza.- Taki drobiazg?- Pokazywali nam w Bragg.To nowy wynalazek, nie są jeszcze normalnieużywane.Pelosi wskazał niewielką skórzaną torbę leżącą na łóżku, niewiele większąod damskiej torebki.- Leżała na półce w nogach łóżka, kiedy tu wszedłem - powiedział.-W środku było jeszcze to.WIZY HONORU235Podał Chrisowi typową amerykańską kartkę z kartoteki o wymiarach sie-dem na piętnaście centymetrów, zapisaną na maszynie.(1) Mówcie po angielsku(2) ) Wasze hasło Aowca"(3) Odzew Budzik"(4) Macie do dyspozycji 45 minut, maksimum 1 godzinę (zzapasowymi bateriami 90 min.maks.2h)(5) Zostawcie walkie-talkie w garderobie w Punta del E.przed wyjazdemChris wziął od Tony go krótkofalówkę i przyjrzał się jej niedowierzająco.Pudełeczko miało tabliczkę znamionową AN/PRC-6 MOTOROLA CORP.CHICAGOILL.- I to naprawdę działa?- Tak.Teraz już wiemy, jak mamy porozumieć się z samolotem.Chris przyłożył walkie-talkie do ucha i usłyszał odległy szum.- Mamy dwie? - zapytał.- Tak, wez jedną i idz do swojego pokoju, sprawdzimy czy działają.Chriswrócił do swojego pokoju, przyjrzał się raz jeszcze krótkofalówce,wyciągnął antenkę, która wyglądała tak jak gdyby zdemontowano ją z jakie-goś samochodu, przyłożył walkie-talkie do ucha i nacisnął pięciocentymetro-wy klawisz oznaczony NADAWANIE.- Doktorze Watson, czy pan mnie słyszy?- Tak jest.- Niech mnie cholera, doktorze Watson.Koniec, over.Wrócił do pokoju Ton ego.- Jaki to ma zasięg?- Nie wiem - odparł Tony, pomyślał przez chwilę.- Może dwa kilometry.Może więcej, skoro mamy kontaktować się z samolotem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]