[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Robię tylko to, co uważam za dobre dla mojego brata i dlarodziny.Zdecyduj, Zachary.Zgódz się, a ja załatwię pannie Witfeldprywatną podróż do Londynu i pomogę znalezć stosownezakwaterowanie.- A jeśli się nie zgodzę, będzie zostawiona sama sobie?- Ty nie możesz wystarać się jej o miejsce, nie narażając jejreputacji.Rodzina Griffinów natomiast może.- Chcę porozmawiać z Caroline.- Porozmawiaj.Wydaje mi się jednak, że podjęła już decyzję.- Jesteś aroganckim draniem, Sebastianie, i mam nadzieję, żektóregoś dnia dostaniesz za swoje i życie odpłaci ci tym, co samdajesz.- Chyba już dostałem - odparł cicho brat i sięgnął po książkę.Sebastian, rzecz jasna, miał na myśli stratę żony.W innychokolicznościach Zachary przeprosiłby brata za tę uwagę, lecz dzisiajnie miał na to ochoty.Dziś miał wielką ochotę rąbnąć w coś pięścią.Caroline wybrała, ale nie jego.Gdyby została przyjęta do pracowni wWiedniu, to byłaby inna historia; od kiedy ją poznał, wiedział, że tojej marzenie.Byłoby mu ciężko, ale by zrozumiał.404RS Tymczasem stracił ją przez zastawioną w ostatniej chwilipułapkę.Jej niezachwiane marzenie nie było czymś, z czym mógłwalczyć - gdyby był to inny mężczyzna, można byłoby wyzwać go napojedynek na pistolety o wschodzie słońca.Tym razemprzeciwnikiem była ona sama.Melbourne miał całkowitą słuszność.On po prostu to dostrzegł i wykorzystał.Zachary wyraznie widział, że to, czego szukała, nie wypełni jejżycia do końca.Może ciągle jeszcze mógł pomóc jej to zrozumieć.Jedynym słabym punktem jej zdrowego rozsądku i logiki zdawała sięwłaśnie sztuka.Szczerze mówiąc, nie chodziło też tylko o nią.Niewiedział, jak długo jeszcze będzie mógł znosić ból po ich rozstaniu.Posłał Melbourne'owi ostatnie ponure spojrzenie i wyszedł zbiblioteki, by poszukać Caroline.Drzwi jej sypialni były na wpółotwarte.Popchnął je i wszedł bez pukania.Służąca taszcząca naręcze ubrań zapiszczała:- Panno Witfeld! Przyszedł lord Zachary, proszę pani.Caroline odwróciła się do niego.- W tej chwili jestem trochę zajęta, lordzie Zachary.Możeznajdę czas na rozmowę podczas obiadu.- Jak śmiesz - wysyczał.- A ty, Molly, wyjdz!- Ale- Wyjdz!Mrucząc coś niepochlebnego pod nosem, służąca wymknęła sięz sypialni.Zachary zatrzasnął za nią drzwi.405RS - Nie wydawaj poleceń mojej służącej - rzekła pobladła nagleCaroline.- Jest mi tutaj potrzebna.Zachary zgarnął kolejny stos przygotowanych ubrań i cisnął dootwartego kufra.- Proszę bardzo, ja ci pomogę!- Przestań, Zachary! Nie słuchał jej.- A teraz może trochę książek? - Cisnął kilka na ubrania.- O nie,poczekaj, przecież nie będziesz czytać, a malować.- Wyjął książki icisnął nimi o podłogę.Ujęła się rękami pod boki, a na jej twarzy odmalowała sięwściekłość.- Zachary.- Może portret rodzinny? O tak, bardzo dobrze! Będzieszwidziała ich twarze na płaskim płótnie.Czy potrzebujesz do szczęściaczegoś więcej? Tak przecież wszystko widzisz? Płaskie na płótnie.- Wyjdz stąd natychmiast.Nie będę tego tolerować.Zachary zauważył swój portret oparty o fotel i wziął go w ręce.- Nie możesz go mieć.- Odłóż to zaraz!- Nie.Jeżeli chcesz mnie widzieć, musisz patrzeć na mnie wrzeczywistości.Nie będziesz udawała, że żyjesz, patrzyła na obraz iwspominała, jak się kochaliśmy i jak bardzo wtedy czułaś, że żyjesz.-Patrzył na nią twardo, chcąc, żeby pojęła.- Chociaż, dobrze, wez go.-Postawił portret na podłodze i podszedł do niej.- Chcę, żebyśzapamiętała.Chcę, żebyś zrozumiała, że osiągnięcie jednej rzeczy nie406RS oznacza, że się już w życiu spełniasz.Jeśli szukasz czegoś, cowykluczy wszystko inne, wtedy nie znajdujesz prawdziwego życia.Wszystko co masz, to portret.Spoliczkowała go.Mocno.Dłonie same zacisnęły mu się wpięści wobec nagłego przypływu furii i frustracji, a mięśniezesztywniały.- Jak śmiesz? - odparowała.- Jeszcze parę tygodni temu miałeśzamiar wstąpić do armii [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl