[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyjechawszy ze stajni, Sean i Iannagle zatrzymali siÄ™ przed domem.Przed drzwi wejÅ›ciowe zajechaÅ‚ wÅ‚aÅ›nie powóz, a po chwiliwoznica otworzyÅ‚ drzwi i wysiadÅ‚a Caroline Saunders, owiniÄ™ta w obbszyty futrem pÅ‚aszcz.- Sean, kochany, dokÄ…d siÄ™ wybierasz? Wiesz, że mieliÅ›my plany na Nowy Rok.- Nie teraz, Caroline - przerwaÅ‚ jej Sean i ruszyÅ‚ przed siebie.- Sean! Wracaj tu! - Wdowa wyraznie wpadÅ‚a w gniew.- Nie zniosÄ™ tak obrazliwego traktowania! -zapiszczaÅ‚a.Ian, mijajÄ…c jÄ… z peÅ‚nym zadowolenia uÅ›miechem, zawoÅ‚aÅ‚:- Nie teraz, Caroline.Spróbuj w przyszÅ‚ym roku!Mamie pochyliÅ‚a siÄ™ nad roztrzÄ™sionÄ… przyjaciółkÄ…" leżącÄ… na brzuchu na łóżku w swoim pokoju.Azy pÅ‚ynęły Arianie po twarzy, wiÄ™c Mamie bardzo ostrożnie usuwaÅ‚a nożyczkami zakrwawionestrzÄ™py sukienki.ZdusiÅ‚a okrzyk przerażenia, kiedy zobaczyÅ‚a, że plecy przyjaciółki sÄ… pokrytekrwawymi, spuchniÄ™tymi prÄ™gami, tak wieloma, że nie można byÅ‚o ich zliczyć.- Santa Maria! - wyszeptaÅ‚a.PrzygryzajÄ…c usta, siÄ™gnęła po miskÄ™ i dzban z ciepÅ‚Ä… wodÄ…, które dostaÅ‚y z kuchni, zanim WhitingzamknÄ…Å‚ je na klucz.Gdy wykrÄ™caÅ‚a jeden z kawaÅ‚ków porwanego przeÅ›cieradÅ‚a, zastanawiajÄ…c siÄ™,jak, na Boga, zdobÄ™dzie siÄ™ na odwagÄ™, żeby dotknąć tego biednego, zbitego ciaÅ‚a, usÅ‚yszaÅ‚a jÄ™kAriany.- Cii, leż spokojnie.- powiedziaÅ‚a cicho.- Mamie? To ty?- To ja, nie ruszaj siÄ™.Jestem tutaj.PomogÄ™ ci, skarbie.Mamie rozwinęła materiaÅ‚ i najdelikatniej, jak potrafiÅ‚a, poÅ‚ożyÅ‚a go na najbardziej krwawiÄ…cymmiejscu na plecach przyjaciółki.Ariana wzdrygnęła siÄ™ i tylko cicho westchnęła.MamieprzeżegnaÅ‚a siÄ™, dziÄ™kujÄ…c Bogu i ZwiÄ™tej Panience, za dobre serce Archiego Sykesa, który zabraÅ‚fiolkÄ™ laudanum z toaletki Barbary, gdy nikt nie widziaÅ‚.Cierpliwie opatrywaÅ‚a krwawiÄ…ce ciaÅ‚o z najwiÄ™kszÄ… delikattnoÅ›ciÄ…, a Ariana leżaÅ‚a półprzytomna,cicho jÄ™czÄ…c.WÅ›ród niespójnego majaczenia Mamie zrozumiaÅ‚a niektóre sÅ‚owa:-.nie podpisaÅ‚am tego, wiesz? Nie podpisaÅ‚am tego.Sean i lan zwolnili, gdy zbliżyli siÄ™ do Grosvenor Square.Blade styczniowe sÅ‚oÅ„ce schowaÅ‚o siÄ™ za chmury, które przywiaÅ‚ wzmagajÄ…cy siÄ™ wiatr.Duże zadbane domy w tej modnej części miasta staÅ‚y jak niemi wartownicy, których Å›ciany z cegÅ‚yi stiuku chroniÅ‚y prywatnoÅ›ci swoich uprzywilejowanych mieszkaÅ„ców.Na uliicach nie byÅ‚ożywego ducha, gdy dwaj bracia wyjechali z South Audley Street i skierowali siÄ™ w stronÄ™ domu wstylu georgiaÅ„Å„skim, stojÄ…cego przy północno-zachodnim rogu placu.Nagle ciszÄ™ przerwaÅ‚ stukot kół powozu.SÅ‚yszÄ…c, że pojazd zbliża siÄ™ ze stajni na tyÅ‚ach BelmontHouse, bracia poÅ›piesznie skierowali konie w najbliższÄ… uliczkÄ™.Zdążyli siÄ™ schować, gdy przedfront domu podjechaÅ‚ powóz lady Barbary Belmont.Po chwili otworzyÅ‚y siÄ™ drzwi i pojawiÅ‚ siÄ™lokaj, który pomógÅ‚ Barbarze wsiąść do powozu.Wysoki, szczupÅ‚y hrabia Harbray powiedziaÅ‚ coÅ›do woznicy, po czym wsiadÅ‚ i odjechali.-Mamy szczęście! - zawoÅ‚aÅ‚ lan, gdy patrzyli za oddalaallIcym siÄ™ powozem.- Kiedy para naszychpodstÄ™pnych szczuuI ()w bÄ™dzie daleko, nam powinna pójść Å‚atwo kradzież ich ofiary.Sean uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ ponuro, sÅ‚yszÄ…c nonszalancjÄ™ w gÅ‚osie hrata, ale na twarzy lana malowaÅ‚o siÄ™napiÄ™cie.Nie mieli l'hwili do stracenia.W tym domu dziaÅ‚o siÄ™ coÅ› bardzo zÅ‚ego.Sean czuÅ‚ to.ZatrzymaÅ‚ siÄ™ niepewnie i pomyÅ›laÅ‚, że może siÄ™ myli, może siÄ™ okaże, że dziewczynie nic niegrozi, ze jest szczęśliwa; może bÄ™dzie zdziwiona caÅ‚ym zamieszaniem, kiedy ich zobaczy.A lezaraz przypomniaÅ‚ sobie okrutne szare oczy i wszelkie wÄ…tpliwoÅ›ci minęły·_ Jedzmy - powiedziaÅ‚ do lana.Ruszyli bocznÄ… uliczkÄ…, bydotrzeć na tyÅ‚y domu Belmontów.TrasazostaÅ‚a wczeÅ›niej dokÅ‚adnie ustalona za pomocÄ… mapy, którÄ… stworzyli wspólnie lan i Terrence.Kiedy dotarli do stajni, lan, na znak brata, objechaÅ‚ jÄ… i znalazÅ‚ siÄ™ na terenie posiadÅ‚oÅ›ci graniczÄ…cejz Belmont House.Sean zsiadÅ‚ z konia i poprowadziÅ‚ zwierzÄ™ do drzwi stajni, gdzie dostrzegÅ‚mÅ‚odego lokaja, którego widziaÅ‚ w porcie, gdy przyjeechaÅ‚ po ArianÄ™.DotknÄ…Å‚ kurtki, aby siÄ™upewnić, że pistolet jest na miejscu, i podszedÅ‚ do chÅ‚opaka.Sykes najwyrazniej siÄ™ go spodziewaÅ‚,bo na jego widok zerwaÅ‚ siÄ™ na nogi._ Pan Harrason? - zapytaÅ‚ Archie zachrypniÄ™tym szeptem.Sean skinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…._ PoznaÅ‚em pana, sir, z portu.Jestem Sykes, proszÄ™ pana,Archie Sykes._ KtoÅ› podaÅ‚ panu moje nazwisko - spytaÅ‚ Sean z nieskazitelnym angielskim akcentem.- Kto?_ Och, to ta Travers, sir, to znaczy, panna Travers.- MÅ‚odzieniec otworzyÅ‚ drzwi stajni.RzuciÅ‚okiem na dom i daÅ‚ znak, że można wejść.Sean podążyÅ‚ ostrożnie za Sykesem z rÄ™kÄ… przy kurtce, którÄ… częściowo rozpiÄ…Å‚.WewnÄ…trz byÅ‚o dosyć ciemno, ale dostrzegÅ‚ w sÅ‚abym Å›wietle wiszÄ…cej wysoko lampy czterywysokie postaci i jednÄ… niższÄ… w spódnicy, stojÄ…ce stÅ‚oczone przy jednym boksie.ZamarÅ‚ i siÄ™gnÄ…Å‚do kurtki.- Och, proszÄ™ siÄ™ nimi nie martwić, panie - powiedziaÅ‚ Sykes
[ Pobierz całość w formacie PDF ]