[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na twarzysturmbannfuehrera pojawił się niepokój.- Hans - powiedział.-Twoja sytuacja jest bardzo kiepska, ale.w końcu znamy się tylelat.Dwaj oficerowie tej samej służby, choć wrogich armii, mogą się przecież dogadać.-Obserwował pilnie twarz Klossa.- Zmieniłeś ton.- Okoliczności zmieniają się co chwila.Nie jestem głupi.Czas! Kloss rozumiał, że przede wszystkim trzeba wygrać na czasie, od tego zależałożycie tamtych i jego.W drzwiach stanął SS-man.- Przyjechały ciężarówki - zameldował.- Precz! - ryknął Brunner.- Po co mi teraz ciężarówki? Mam wozić maszyny dozablokowanego portu? -SS-man zniknął.- Co zamierzasz zrobić z fabryką? - zapytał Kloss.Brunner uśmiechnął się.171-To zależy od wielu rzeczy.Od ciebie także.Mam pewną propozycję.- Sądzisz, że będę z tobą handlował?- Chyba tak, Hans.- Chodzi o fabrykę i tych ludzi?-Nie tylko, Kloss.Nie tylko.Mam jeszcze coś równie cennego.Czy możesz dać migwarancje?Milczenie.- Gwarancje - powiedział Brunner.-Ja nie mam złudzeń, mój drogi.Wiem, co warte sąobietnice oficerów wywiadu.- Machnął ręką.- Ale jestem skłonny ci wierzyć.Pomyśl, żemogę zastrzelić ciebie, zlikwidować sześciuset waszych i wysadzić w powietrze fabrykę.Dużo wart jest Brunner, co? A poza tym.- Masz także Glassa - powiedział spokojnie Kloss.- Skąd wiesz?- Sfingowałeś morderstwo i schowałeś gdzieś profesora.Zręczne! Ale robota niezbytdokładna.-Ta koszula, co? Głupstwo.Amerykanie lub Anglicy ozłociliby mnie za Glassa.-Już nie ozłocą - rzekł Kloss: - Nam mniej na nim zależy.Chodziło o to, aby się nieewakuował.- %7łartujesz.Pomyśl dobrze: robotnicy, fabryka i Glass.Czy to nie warte życia Brunnera?Czy nie war-te? _ powtórzył.- A tylko ja wiem, gdzie jest profesor.Zapał jeszcze papierosa.Proszę bardzo, nie krępuj się.Kloss sięgnął do kieszeni.- Ręce na stół! - ryknął Brunner.Kloss wyjął zapałki.-Jesteś cholernie nerwowy-powiedział.-Twoi SS-mani obmacali mnie dokładnie.Sądzisz,że mogłem schować broń? Nawet oficerowie polskiego wywiadu, mój drogi, nierozporządzają nadludzkimi możliwościami.- Więc jak będzie? - zapytał Brunner.- Jesteś wyjątkowa kanalia, Hermann.Już wczoraj schowałeś profesora, żeby móc dzisiajhandlować.I mnie chciałeś wrobić w sfingowane morderstwo.Sturmbannfuehrer uśmiechnął się krzywo.Słowa Klossa potraktował jak pochwałę.- Nawet aliantom - stwierdził - będą potrzebni dobrzy specjaliści.- Audzisz się, Brunner.W tej chwili mocny wybuch targnął murem fabrycznym.Terkot broni maszynowej, bliskijuż, nieustanny, osaczał ich ze wszystkich stron.Przeszli przez kanał - myślał Kloss.- Przeszli przez kanał i zaskoczyli!Pękła szyba, tynk posypał się na podłogę; światło zgasło na chwilę i zabłysnęło znowu.Brunner skoczył z fotela.Kloss wykorzystał to natychmiast.Pchnął z całej siły stół nagestapowca i chwycił jego broń.- Nie ruszaj się, Brunner, ja też nigdy nie pudłuję.- Oszalałeś - powiedział sturmbannfuehrer.- Przecież się dogadujemy.Na dole w hali strzelono parokrotnie.Potem rozległ się krzyk, długi, ucichający powoli.- Mam Glassa - szepnął Brunner.Terkot broni maszynowej, wybuchy granatów stawały się z każdą chwilą bliższe.- Słuchaj, Brunner - mówił cicho Kloss.- Włączysz teraz mikrofon stojący na biurkuGlassa.Widzisz?-Tak.-Wezwiesz tutaj inżyniera, który minował fabrykę.-Tak.-Jak on się nazywa?172-Kroll.-Także Kroll.Teraz rozumiem.Każesz wyłączyć zespół zaminowania.Jeśli tego niezrobisz, zastrzelę cię.Brunner podszedł do biurka.Nie spuszczając z oczu Klossa trzymającego gotową dostrzału broń, włączył mikrofon.Krzyczał, ale jego głos ginął w terkocie broni i wybuchachgranatów.- Nic z tego, Hans, nic z tego - szeptał Brunner.-Czego się zresztą boisz? Dogadamy się.Fabryka nie wyleci w powietrze.- Nie chcę niespodzianek.Gdzie to jest?Sturmbannfuehrer nie zdążył odpowiedzieć.Otwarte gwałtownie drzwi odsłoniły widokna korytarz pełen dymu i szkielet dyżurki pozbawiony szklanych ścian.Na progu stał inżynierAlfred Kroll.Przyszedł tu bez wezwania.Kloss zdążył jeszcze cofnąć się za Brunnera; lufępistoletu wpychał w plecy gestapowca.Kroll od progu widział tylko sturmbannfuehrera istojącego za nim więznia.Mógł się nie domyślić.- Czy to Kroll? - szepnął Kloss.- Mów!- Gdzie jest centrala zaminowania? - zapytał Brunner.- W kasie pancernej.Ale możemy także uruchomić z dziedzińca, po opuszczeniu fabryki.Dołączyłem dodatkowy przewód.- Niech pan zniszczy - rozkazał Brunner.-Co?-Wyłączyć! - krzyknął sturmbannfuehrer czując ciągle pod łopatką lufę pistoletu.W tejchwili bardzo bliski wybuch wstrząsnął murami; przez okno wdarły się tumany dymu i kurzu.Krótkie serie broni automatycznej zaterkotały na dziedzińcu.Brunner zachwiał się, zatoczył iodsłonił Klossa.Alfred Kroll zobaczył broń w ręku człowieka, o którym wiedział, że jestwrogiem Niemiec.Zrozumiał.- Tchórz! - krzyknął.- Tchórz!Wyrwał z kieszeni pistolet, który przed paroma minutami otrzymał od dowódcy ochronyfabryki.Nie celując strzelił do Klossa.Korytarzem biegł SS-man.- Die Polen - ryczał.- Die Polen.- Zniknął na schodach prowadzących do hali
[ Pobierz całość w formacie PDF ]