[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przyniosła na biurko kubek z kawą, zapaliła nowego papierosa i zagłębiła się wlekturze.Modex hybrid był trójskładnikowym materiałem wybuchowym używanym jakozapalnik w detonatorach pocisków klasy powietrze-powietrze.Gorący, szybki iniebezpieczny. Trójskładnikowy" znaczyło, że był mieszaniną trzech podstawowychmateriałów wybuchowych, połączonych razem, by stworzyć związek silniejszy itrwalszy od każdej z części składowych.Starkey wyjęła notes i zapisała składniki:RDX, TNT, kwas pikrynowy, sproszkowane aluminium, wosk i chlorek wapniowy.RDX, trotyl i kwas pikrynowy były substancjami silnie wybuchowymi.Sproszkowanego aluminium używano dla wzmocnienia siły wybuchu.Wosk i chlorekwapniowy pełniły funkcję stabilizatorów.Chen znalazł w modeksie zanieczyszczenia i po konsultacji z producentemdoszedł do wniosku, że materiał użyty w bombie, która zabiła Riggia, nie pochodził zprodukcji rządowej.Zrobiono go sposobem chałupniczym, zatem można byłowytropić zródło jego pochodzenia.Starkey zakonotowała sobie w pamięci tę okoliczność, po czym poszukała wpodręcznikach informacji na temat składników podstawowych.Trotyl i kwas pikrynowy były powszechnie dostępne na rynku.Konstruktorbomby mógł je kupić niemal wszędzie.Z RDX rzecz przedstawiała się inaczej.Podobnie jak modex, produkowano go dla wojska wyłącznie na zamówienia rządowe,ale - w odróżnieniu od modeksu - był zbyt skomplikowany, by można go wytworzyć wwarunkach domowych.Na przykład w mikrofalówce.Takiej właśnie informacjiszukała, otwierając podręczniki.Amator mógł wyprodukować modex, mając pod rękąskładniki, lecz nie był w stanie wyprodukować wszystkich potrzebnych składników.Musiał w jakiś sposób zdobyć RDX, to zaś znaczyło, że można będzie ustalićpochodzenie komponentu.Starkey postanowiła od tego zacząć.Podeszła ze swymi notatkami do komputera połączonego z sieciąwewnętrznego obiegu informacji w systemach policyjnych, nalała sobie świeżąfiliżankę kawy, wypełniła odpowiedni blankiet na ekranie i poprosiła o materiały natemat RDX.Zanim wystukała wszystko na klawiaturze, pojedynczo zaczęli sięschodzić inni detektywi.Skończyła się cisza.Czar prysnął.Starkey pozbierała swoje rzeczy i wyszła.Kiedy podjeżdżała pod kwiaciarnię, Marzik pakowała właśnie do bagażnikaprodukty Amwaya.Wszędzie ze sobą woziła ten cholerny chłam i wciskała go ludziomw najmniej odpowiednich chwilach, nawet w trakcie przesłuchiwania świadków czy -bo i to się dwa razy zdarzyło - podejrzanych.Starkey poczuła skurcz w żołądku.Postanowiła nie opieprzać Marzik za to, żedoniosła na nią porucznikowi Kelso, mimo to aż się w niej zagotowało.Spotkały się na chodniku.Marzik przywitała ją pytaniem:- Czy ten fiut z ATF odbierze nam sprawę?- Twierdzi, że nie, ale diabli wiedzą.Beth, mam nadzieję, że nie handlowałaśtutaj tym gównem Amwaya?Marzik z wściekłością zatrzasnęła bagażnik.- Bo co? Nie mieli nic przeciwko temu.Zrobiłam dobry interes.- Wyświadcz mi przysługę i nie wywlekaj tego z bagażnika, dopóki pracujemynad tą sprawą.- Pocałuj mnie gdzieś! Ja mam dzieci do wykarmienia.Starkey już miała ostre słowa na końcu języka, gdy z kwiaciarni wyszedł chudy,niski latynoski nastolatek i wlepił oczy w Marzik.- Pani detektyw, ojciec każe mi jechać z poranną dostawą.Marzik przedstawiła mu Starkey jako kierownika grupy dochodzeniowej.Starkey podała chłopcu rękę.Dłoń Lestera Ybarry była w dotyku wilgotna, cozawdzięczała zapewne powietrzu kwiaciarni.Chłopak pachniał nawozami i oseskiem.- Siemasz, Lester.Dziękuję, że zgodziłeś się nam pomóc.Lester zerknął na Marzik i uśmiechnął się skromnie.- Drobiazg.Marzik zagaiła:- Lester widział kogoś, kto korzystał z telefonu po drugiej stronie ulicy międzypierwszą a pierwszą piętnaście w dniu wybuchu, zgadza się, Lester?Chłopak kiwnął głową, a Marzik mu zawtórowała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]