[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.On także jak gdybyzblakł.Wydawał się nieomal pospolity, jak głos pierwszegolepszego młodzieńca. Chodz na górę.Ciotka Tam chce cię zobaczyć powiedziałaz pewnym przymusem: a potem popatrzyła na niego zniepokojem: Ale czujesz się dobrze? Nie jesteś chory ani nicpodobnego? Nie, nie jestem chory.Poszedł za nią na górę po schodach do małej bawialni ze stołem,przykrytym purpurowym pluszem.Tam, w pełnym, gorącymświetle, wlewającym się przez okno, Agnieszka przyjrzała mu sięznowu bacznie i szybko i przekonała się, że to nie jejwyobraznia nadała mu dziwnie mglisty charakter.Wydawał sięszczuplejszy, jak gdyby kości u skroni w jakiś sposób ściągnęłysię, a zamglone oczy nie były takie same.Wokół zmysłowych ustrysowały się zmarszczki, znamionujące zmęczenie, nieomalgorycz.Poczuła nagle, że musi wyjść z pokojui znalezć czas na przystosowanie się do czegoś, czego nie mogłajeszcze zrozumieć, toteż rzekła: Pójdę i powiem ciotce Tam. Czy nie mogłabyś zaczekać? Czy nie moglibyśmy być przezchwilę sami? Przez sekundę w głosie jego zabrzmiało coś ztego, co pamiętała czy też wyobrażała sobie jakaś iskra zpłomienia, który spodziewała się, że ją pochłonie zpłomienia, który w jakiś sposób miał związek z tym, co zdarzyłosię na San Cristobalu" i z nostalgicznymi pieśniami Cezara.Musiała wyjść z pokoju.Gdyby nie mogła wydostać się, stałobysię coś okropnego. Będziemy mieli pózniej dosyć czasu rzekła i zostawiła gosamego.Po jej odejściu rozejrzał się po pokoju, nie widząc nic, gdyż sambył trochę oszołomiony.Na widok Agnieszki nie czuł tegonagłego podniecenia w żyłach, które dawniej zawsze sprawiało,że stawał bardzo prosto, kołysząc się na rozstawionych nogach izmieniał ton głosu.Była ładniejsza, aniżeli ją pamiętał.Nieulegało wątpliwości, że była godna pożądania.Byłaby z niejidealna żona, ale może idealna żona nie była tym, czego pragnął ipotrzebował.Przez moment wróciła do niego myśl, aby pojechaćw ślad za młodą baronową.Może tam właśnie było jego miejsce w tym innym, mrocznym świecie, pełnym barwy,tajemniczości, okrucieństwa i podniecenia.Usiłował opanowaćswoje myśli myśleć rozsądnie, jak ongiś był w stanie myślećnawet w najbardziej emocjonalnych okolicznościach, ale mu sięnie udawało.W mózgu miał tylko chaos, niezdecydowanie ibardzo wyrazny obraz młodej baronowej w białym peniuarze,opierającej się o drzwi.Zaczął kląć i klął jeszcze, gdy otworzyłysię drzwi i ciotka Tam wysoka, chuda, z końską twarzą wesz-ła razem z niską, o rozłożystych biodrach generałową, a za nimiAgnieszka.Pomyślał: Teraz już jest po mnie" i usiłował nabraćtchu przed czekającą go rozmową.Kochał kobiety, ale nie cierpiał ich grupowo, a teraz obie starszekobiety zarzuciły go macierzyńskimi wykrzyknikami wwybuchu intymnych uczuć, które przekraczały granicestosunków, jakie w rzeczywistości istniały kiedykolwiek międzynimi.Miał uczucie, że go chwycono, porwano i uwięziono wbrewjego woli.Twarz generałowej zaczerwieniła się z zadowolenia.Obie kobiety wydawały krótkie, bezsensowne, ptasie okrzykipodniecenia, podczas gdy Agnieszka stała obok, przyglądając się.Potem potoczyła się lawina słów.Chciały się dowiedzieć, co się z nim stało i w jaki sposóbwydostał się na wolność.Pytały go o zdrowie i o to, jakzabezpiecza się przed straszliwą zarazą.Zalewany falamisentymentalizmu kobiet w średnim wieku, Tom spochmurniał iwydął dolną wargę, jak mały chłopczyk.Wtedy po raz pierwszyAgnieszka odnalazła w nim trochę z tego Toma, któregospodziewała się znalezć.Ale podniecenie dosięgło szczytu histerii, gdy powiedział, żewięziony był w domu, zwanym Bel Manoir.W tym podnieceniuuczestniczyła nawet sama Agnieszka.Gdy to się już skończyło i obie starsze damy odeszły, abypozostawić młodą parę samą, Agnieszka usiadła sztywno,spoglądając na niego przez stół przykryty purpurową pluszowąserwetą. No, więc? powiedziała. Nie wiedziałem, że tam jesteście.Przysięgam.Byłemwięzniem. Młoda baronowa wiedziała.To dziwne, że ci nic niewspomniała. Może nie wiedziała, że się znamy. Mówiłam jej, że jadę do Nowego Orleanu, aby się zobaczyć ztobą.Powiedziałam nawet, jak się nazywasz.Nie wspomniała mi,że mieszkasz w jej domu w Nowym Orleanie.Wzruszył ramionami, odczuwając niechęć, gdyż Agnieszkawydała mu się nagle jedynie młodszą odmianą dwu kobiet, któredopiero co wyszły z pokoju.Kobiety! Kobiety! Kobiety!Wymagał od nich bardzo mało, a one zawsze go tropiły.Zdawałsobie również sprawę z niechęci i niejasnej podejrzliwości wstosunku do młodej baronowej.Miał mgliste uczucie, że zostałoszukany przez nie wszystkie.Może tylko tego można się byłospodziewać po kobietach występujących zbiorowo żetrzymały się solidarnie. Tomie rzekła obcesowo. Jeżeli nie chcesz, nie musiszżenić się ze mną. Chcę się z tobą ożenić.Jesteś jedyną kobietą, z którąkiedykolwiek chciałem się ożenić.To prawda. Jeżeli wolisz ode mnie młodą baronową, ożeń się z nią.Niemam nic przeciwko temu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]