[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ze sklepienia zwisały sztucznestalaktyty, ręcznie zdobione milionami miniaturowych kryształków.Widok olśniewał brylantowym blaskiem.Claudia tańczyła z Gilesem, z mężczyznami w lisich maskach i rycerskich hełmach, zrozbójnikami i arlekinami.Ogarnął ją lodowaty spokój.Nie wiedziała, gdzie jest Finn, ale miałanadzieję, że ją widzi.Rozmawiała, trzepotała wachlarzem, spoglądała zalotnie przez skośnewycięcia maski i wmawiała sobie, że doskonale się bawi.Kiedy kurant zegara, dzwięczący jakmilion maleńkich leśnych dzwonków, wybił jedenastą, piła mrożoną herbatę z różowej szklanki,skubała ciasta i sorbety, roznoszone przez służące w przebraniu nimf.Potem ich zobaczyła.Nosili maski, ale rozpoznała Radę Prywatną - grupę hałaśliwychmężczyzn w pięknych strojach, niektórzy byli w długich szatach.Mówili głosami zachrypniętymipo długiej dyskusji.Podeszła do stojącego najbliżej mężczyzny.Dzięki masce była anonimowa.- Czy rada wydała werdykt?Mężczyzna ukryty za maską sowy mrugnął do niej i uniósł kieliszek w toaście.- Z całą pewnością, moja śliczna koteczko.- Zbliżył się do niej, owionął ją jego cuchnącyoddech.- Spotkajmy się za pawilonem, a może nawet powiem ci jaki.Dygnęła, zatrzepotała wachlarzem i zniknęła w tłumie.Pretensjonalni głupcy! Ale to zmieniało wszystko.Królowa nie zaczeka do jutra.NagleClaudia zrozumiała, że dała się podejść.Usłyszą werdykt tutaj, za chwilę, a przegrany zostaniearesztowany na miejscu.Sia ich przechytrzyła.Musiała znalezć Finna.Finn stał odwrócony plecami do dalekiej groty, na pogrążonym w mroku trawniku nadjeziorem.Nie zwrócił uwagi na jedwabisty głos, który uparcie jeszcze raz powtórzył słowa,bezlitosne jak cios nożem.- Uzgodnili werdykt.Obaj wiemy, jaki będzie.Ohydnie zdeformowana orla maska odbijała się w kieliszku.- Zatem zakończmy to teraz, tutaj.Oprócz nich na trawnikach nie było widać żywego ducha.Na jeziorze roiły się oświetlonepochodniami łódki.Giles roześmiał się cicho, z rozbawieniem.- Wiesz, że się zgodzę.Finn przytaknął.Ogarnęła go wielka ulga.Rzucił kieliszek, odwrócił się i dobył szpady.Ale Giles skinął ręką na służącego, który wyłonił się z mroku, niosąc małą, obitą skórąkasetę.- O, nie - powiedział pretendent cicho.- To przecież ty mnie wyzwałeś.Zasady pozwalająmi wybrać broń.Uniósł wieko.Dwa długie pistolety z kolbami wykładanymi kością słoniową zalśniły wblasku gwiazd.Claudia torowała sobie drogę w tłumie, wypełniającym roziskrzoną grotę.Ktoś porwał jądo tańca, wyrwała się, wśliznęła się za zasłonę, wpadając na całujące się pary, ominęła trupyminstreli.Ten bal zmieniał się w koszmar pełen groteskowych twarzy.Ale gdzie jest Finn?Nagle pod łukowatym wejściem drogę zastąpił jej błazen w czapce z dzwoneczkami.- O, Claudio, czy to ty? Koniecznie musisz ze mną zatańczyć.Te kobiety ruszają się jakkłody!- Caspar! Widziałeś Finna?Malowane wargi błazna wygięły się w uśmiechu.Szepnął jej prosto do ucha:- Tak.Powiem ci, gdzie jest, jeśli ze mną zatańczysz.- Caspar, nie bądz głupi&- Inaczej go nie znajdziesz.- Nie mam czasu! - Ale on chwycił ją i pociągnął do gawota, do wielkiej, statecznej grupytancerzy, kroczących i łączących ręce w takt muzyki, dobranych w dziwaczne pary, w którychdiablica tańczyła z kogutem, a bogini z jastrzębiem.- Caspar! - Wyciągnęła go spomiędzy tańczących i przyparła do roziskrzonego muru.-Mów, gdzie go znajdę, albo wbiję ci kolano tam, gdzie bardzo zaboli! Nie żartuję!Skrzywił się i potrząsnął gniewnie głową z brzękiem dzwoneczków.- Strasznie nudzisz.Zapomnij o nim.- Aypnął na nią chytrze.- Moja kochana mamusiawszystko mi wyjaśniła.Widzisz, kiedy zostanie wybrany pretendent, Finn zginie, a po parutygodniach ogłosimy, że i nasz wybraniec jest oszustem.Wówczas na tronie zasiądę ja.- To oszust?- Oczywiście!Wpatrzyła się w niego z takim osłupieniem, że dodał:- Dziwna jesteś.Nie mów, że nie wiedziałaś.- Wiesz, że kiedy Finn zginie, zabiją i mnie?Caspar milczał przez chwilę.Potem powiedział:- Matka nigdy by tego nie zrobiła.Nie pozwoliłbym jej.- Caspar, ona cię pożre żywcem, jeśli tylko zechce! Gdzie jest Finn?Błazen spoważniał.- Z tamtym.Nad jeziorem.Przez sekundę patrzyła na niego ze zgrozą.Potem ruszyła pędem.Finn stał w mroku, patrząc na unoszącą się lufę pistoletu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]