[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jak widać, był w swoim trybieMistrz i Dowódca.Ale mam szczęście.- Dlaczego jesteś tutaj? Wiedziałeś, że mam zaplanowany wieczór,widziałeś, jak wychodziłam.Luc był Domu, kiedy wychodziłam, tak jak i resztastrażników.Oni wszyscy są o niebo lepiej doświadczeni niż ja.Mogłeś wezwaćjednego z nich.Poprosić o pomoc ich… I, dając mi chwilę przerwy - dodałamcicho.- Dać mi szansę, by odpocząć od treningów, mieć przerwę od Celiny,mojego ojca i wampirzego problemu.Żebym po prostu mogła być sobą.- Luc jest zajęty ochranianiem naszych wampirów - powiedział.- Luc jest twoim ochroniarzem.Przysiągł, że będzie cię bronił.Potrząsnął głową z rozdrażnieniem.- Ty jesteś od tego.- Luc był przy tym, kiedy objaśnialiśmy techniawy, pomagał ułożyć planjak mnie w to wszystko wplątać, i jestem pewna, iż wprowadziłeś go wewszystkie szczegóły, jakie zaplanowaliśmy do tego czasu.On wie tyle, co i ja.- Luc był zajęty.- Ja też byłam zajęta.- Luc nie jest tobą.- Słowa te były szybkie, cięte i bardzo zastanawiające.To był już drugi raz, kiedy udało mu się mnie zaskoczyć, i to w przeciągu paruminut.Catcher pojawił się na korytarzu, wracając ociężale, zanim mogłam ułożyćjakąkolwiek odpowiedź.W ręce trzymał ucho czarnej, siatkowej torby, wdrugiej czarną lakierowaną pochwę swojej katany.- Twój dziadek jest teraz wtajemniczony - powiedział, kiedy w końcu donas doszedł, następnie spojrzał na Ethana.- Jeśli ja idę, znaczy to, iż robimy tooficjalnie.Wchodzę w to w imieniu biura Ombuda, a więc, w imieniu prawiepołowy miasta.- Więc nie będzie potrzeby kontaktowania się z jakimiś dodatkowymiwładzami - wydedukował Ethan.Wymienili znaczące skinienia.Usłyszałam kroki Mallory na schodach.Pojawiła się z parą starych,wysokich do kolan butach w ręce.- W przypadku, wiesz, płynów - powiedziała, podając mi buty, pomyślałamsobie, że im wyższe, tym lepsze.Z butami w ręku, spojrzałam na Mallory, która, kiedy odwróciła wzrok naCatchera, podniosła brwi.Po tym, jak zaciskała szczęki łatwo było poznać, iż nie zamierzała dać sięwplątać tak łatwo, jak on mógłby tego chcieć.- 162 -- To będzie dobra lekcja - powiedział jej.- Mam całe tygodnie szkoleń na zrealizowanie praktyk, Catcher.Jestem odspraw reklamy, albo, raczej byłam.Nie mam żadnego interesu w bieganiu poChicago w środku nocy… - pomachała nerwowo ręką w powietrzu -…sprzątając po wampirach.Bez urazy, Merit - powiedziała, robiąc do mnieprzepraszającą minę.Pominęłam to milczeniem wiedząc, że lepiej się nie kłócić.Catcher zacisnął usta, widać było, jak narasta w nim irytacja.Było ją widaćw skurczach szczęki, w ruchach magii w powietrzu, która już narastała, jeszczeniewidoczna, ale łatwa do wyczucia.- Potrzebuję partnera - powiedział.- Drugą opinię.- Zadzwoń po Jeffa.Podczas tych wszystkich lat, kiedy znałam Mallory, nie jestem pewna, czykiedykolwiek widziałam ją wtedy tak upartą.Albo nie była chętna, by odwiedzić miejsca techniawy, lub nie byłazachwycona pomysłem sprawdzenia żadnych mocy, których praktyki wymagałod niej Catcher.Stawiałabym na jedno i drugie.Catcher zacisnął wargi, po czym puścił torbę na podłogę.- Dacie nam minutkę? - przytaknęłam.- Chodź - powiedziałam do Ethana, łapiąc go za rękę i ignorując tę małąiskierkę dotyku, która przebiegła mi po palcach, kiedy pociągnęłam go w stronędrzwi wejściowych.Podążył za mną bez szemrania i trzymał swoją dłoń w mojej, dopóki niedoszliśmy do wejścia, dopóki nie puściłam jego ręki, by poszukać kluczy wtorebce.Wieczór był zimny, kiedy wyszliśmy na zewnątrz, świeże powietrze byłoulgą.Usiadłam na stopniu i zaczęłam zmieniać moje randkowe buty na terobocze, następnie podeszłam do samochodu, chwyciłam swój mieczzamknęłam drzwi.Kiedy się odwróciłam, Catcher i Mallory stali już na stopniach, patrząc nadrzwi za nimi.Mal zeszła pierwsza i przystanęła, kiedy doszła do mnie.- Wszystko OK? - zapytałam ją.Kiedy przewróciła oczami z irytacją,wiedziałam, że wszystko będzie w porządku.- Kocham go, Merit, przysięgam na Boga, że go kocham, ale on jestpoważnie… poważnie… dupkiem.Popatrzyłam nad nią na Catchera, który posłał mi chytry uśmieszek.Mógłbyć sobie dupkiem, ale wiedział, jak rozpracować strach naszej dziewczyny.- Ma swoje momenty - przypomniałam jej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]