[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Wsiadaj powiedziałam. Zabieram cię do domu. Nie mogę.jest zbyt wielu chorych. Jesteś tak samo chory, jak twoi pacjenci.Albo wkrótce będziesz, jeśliSRnatychmiast nie odpoczniesz.Glenie, proszę.wsiądz do samochodu.Musiszprzynajmniej coś zjeść.Wszedł na stopień i w końcu zwalił się na siedzenie obok mnie. Jestem zmęczony przyznał. Masz rację.Powinienem odpocząć.Musiałmi ktoś o tym powiedzieć.Kiedy dotarliśmy do domu, Nora była gotowa, by jechać do fabryki z fartuchamiPatty.Spojrzała na Glena i ze współczuciem pokiwała głową, ale nie powiedziała anisłowa, za co byłam jej wdzięczna.Nakarmiłam Glena, choć niezbyt mu dopisywałapetyt.Potem zmusiłam go, by poszedł na górę, rozebrał się i położył do łóżka.Zanimopuściłam pokój, już zapadł w sen.Poszłam do kuchni i nalałam sobie filiżankę kawy.Usiadłam i zaczęłamzastanawiać się nad tragedią, która nas dotknęła.Na pewno w Cameron zajdą wielkiezmiany.Po śmierci Evelyn i Gabriela właścicielkami fabryki zostanę ja i Helen.Dysponowałyśmy taką samą ilością udziałów.Chyba że zrealizuję mój pierwotnyzamiar i sprzedam moje udziały.W tej chwili nie wiedziałam co zrobić.Korciło mnie,by wślizgnąć się do sypialni i poradzić zwierciadła, ale doszłam do wniosku, że niejest na to odpowiednia pora.Poza tym bałam się go.Przepowiadało same katastrofy.Byłam bardzo zmęczona, ale potrafiłam jasno rozumować.Glen miał szansęzostać dyrektorem wielkiego, nowego szpitala.Wiedziałam, że od lat o tym marzył.Póki zachowam udziały w fabryce, wątpiłam, by opuścił Cameron, więc najlepiejbędzie, jeśli się ich pozbędę.Wtedy wyłączną właścicielką fabryki zostanie Helen.Ale co będzie, jeśli coś jej się stanie? Niewątpliwie wszystko odziedziczy Nora.W tlecały czas czekał na swoją szansę Loran.Wiedziałam bardzo dobrze, że jeśli Lorandostrzeże choćby najmniejszą okazję, by przejąć kontrolę nad fabryką, skwapliwie zniej skorzysta, nie zważając na to, co będzie zmuszony zrobić, by zrealizować swójzamiar.Nie sądziłam, by miał jakieś kłopoty z Helen.Zresztą nigdy nie interesowałasię fabryką i po zakończeniu wojny chciała znów wyjechać za granicę.Wtedyuświadomiłam sobie, że ostatecznie właścicielem fabryki zostanie Loran.Bardzomożliwe, że uknuł cały plan i tylko czeka na okazję, by wprowadzić go w życie,SRgotów wykorzystać wszystko, by osłabić władzę, jaką posiadali nad fabryką jego brati bratanica.Wypuściłam filiżankę z dłoni.Głośno stuknęła o spodeczek.Może nawet amyśl ta rozpaliła moją wyobraznię posunie się do tego, by pozbawić swojąbratanicę życia.Już dwadzieścia lat temu przygotował scenę do obecnych wydarzeń.Dotąd ani razu nie przyszło mi to do głowy, ale teraz myśl ta opętała mnie zniesłychaną mocą.Nagle Loran znalazł się w sytuacji umożliwiającej muzaspokojenie życiowych ambicji.Pozbycie się Helen nastąpi gładko i bez wstrząsów.Wystarczy ją wyprawić daleko stąd, jeśli to możliwe razem z Norą.Wtedy nikt już niebędzie mu się sprzeciwiał.Nawet ja!Jeśli odmówię sprzedania swoich udziałów, stanę się jego wrogiem.Możezawsze nim byłam.*Glen obudził się dopiero o siódmej wieczorem.Ani Patty, ani Nora nie wróciłydo domu, więc kiedy Glen golił się i mył, przygotowałam mu kolację.Kiedy zszedł na dół, byłam tak wstrząśnięta jego wyglądem, że nie potrafiłamtego ukryć.Jego gładko ogolona twarz była strasznie blada i zmęczona.Oczy miałzapadnięte i rozbiegane.Nawet nie złościł się na mnie o to, że pozwoliłam mu takdługo spać, gdy powinien ten czas poświęcić swym pacjentom.Miał jednak świeżewiadomości. Ubiegłej nocy rozmawiałem z doktorem Burnette z Bostonu.Jest członkiemDepartamentu Zdrowia stanu Massachusetts.Uważa, że epidemia wygasa. Och, Glenie, gdyby to była prawda. Cóż, nie zaszkodzi łudzić się nadzieją.Tutaj niezbyt dobrze zdawaliśmysobie sprawę ze spustoszeń, jakie poczyniła choroba.Powiedział mi o tym DickBurnette ostatniej nocy.Do dnia dzisiejszego w samym stanie Nowy Jork umarłoczterdzieści pięć tysięcy ludzi.Każdego dnia notowano setki zgonów.W Filadelfiiwskaznik umieralności jest siedemset razy wyższy od normalnego.Raporty,napływające z całego świata, nie są zbyt ścisłe, ale szacuje się, że może nawetSRdwadzieścia milionów ludzi umarło na grypę. Dwadzieścia milionów! wykrzyknęłam. W ciągu trzech, czterech miesięcy ten diabelski wirus zabił więcej ludzi niżczteroletnie działania wojenne.W Niemczech również szerzy się epidemia.Nikt sięprzed nią nie uchronił.Choroba dziesiątkowała armie.Kiedy statki z posiłkamikierowanymi do Francji przybijały do brzegu, połowa żołnierzy była złożona chorobą,wielu nie żyło.Jesteśmy świadkami jednej z największych katastrof w dziejachludzkości.Pokiwałam z przerażeniem głową. Uczono mnie, że nie było i nie będzie nic gorszego niż klęska głoduwywołana nieurodzajem kartofli w Irlandii.Ale to. Miejmy nadzieję, że wkrótce będzie po wszystkim.Bo muszę przyznać, żejestem już u kresu sił.Przyjrzałam mu się uważnie. Glenie, jeśli dziś wieczorem nie odwiedzisz pacjentów, czy wzrośnie liczbazgonów wśród chorych? Nie wiem.Zdają się umierać bez względu na to, co robię. W takim razie dziś wieczorem nigdzie już nie pójdziesz.Jeśli ktoś przyśle pociebie, powiem, że nie mogę cię znalezć.Glenie, nalegam.Wolno skinął głową. Nie musisz nalegać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]