[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Właśnie wtedy zjawił się u Lopeza wysłannikCarona.Przywódca partyzantów przyjął go niechętnie.Coprawda Caron, zwłaszcza na tle Vargi, zapisał się w pamięcispołeczeństwa niezwykle pozytywnie, ale byłprzedstawicielem klasy, której interesy były całkowiciesprzeczne z dążeniami większości partyzantów.Na dodatekproponował współpracę w chwili, kiedy Lopez święciłnajwiększe triumfy i oczami wyobrazni widział już siebie nastanowisku szafa państwa.W efekcie, po parogodzinnejdyskusji odprawił wysłannika bez żadnej konkretnejodpowiedzi.Powtórzyło się to kilkakrotnie i w końcurozmowy zostały przerwane.Miesiąc pózniejniespodziewanie przybył do partyzanckiego sztabu samCaron i zażądał od Lopeza rozmowy w cztery oczy. Słucham pana? odezwał się Lopez, kiedy zostali sami. Proponuję od razu przejść do sprawy odpowiedziałspokojnie Caron. Na początek ustalmy fakty, Startpańskiej ofensywy był rzeczywiście imponujący, ale patrząctrzezwo na ten problem należy stwierdzić, że sprawuje pankontrolę nad terytorium o niewielkim zaludnieniu i oznikomym znaczeniu gospodarczym.Wiem, że podejmowałpan próby dalszych ataków że zakończyły się oneniepowodzeniem.Przyczyna tego jest prosta.Pańscy ludzienie posiadają broni ani sprzętu pomocniczegopozwalającego na nawiązanie równorzędnej walki zwojskami Vargi w sytuacji, kiedy tracą sprzymierzeńca wpostaci trudno dostępnego, pokrytego dżunglą terenu.Zgadza się pan ze mną? Załóżmy mruknął niechętnie Lopez. Pytanie jest proste: Czy chce pan otrzymać nowoczesnąbroń oraz inne środki niezbędne do obalenia Vargi? Oczywiście, ale skąd?! Ja mogę je panu dostarczyć. Na jakich warunkach? Zawrzemy umowę o utworzeniu wspólnego frontu.Pousunięciu Vargi ja zostanę prezydentem. Nie! zaprotestował Lopez. Proszę pozwolić mi skończyć.Ja zostanę prezydentem, apan moim zastępcą i ministrem obrony.Jeśli wyrazi panzgodę, za dwa tygodnie otrzyma pan pierwszy transportwyposażenia.Będzie to broń automatyczna, trochę lekkiejartylerii oraz środki transportu: samochody terenowe i dwatransportery opancerzone. Jakim cudem mi je dostarczycie? spytał oszołomionynieco Lopez. Przez południową granicę.Sprawa jest już uzgodniona ztamtejszymi władzami. Muszę się zastanowić. Dobrze, ale najpierw przedstawię pozostałe argumenty.Niezależnie od zgody na przerzut broni nasi sąsiedzi dadząnam do dyspozycji dwa stałe szpitale z kompletnympersonelem oraz wyznaczą miejsca na zorganizowaniepotrzebnej ilości szpitali polowych.O ile wiem, ma panteraz spore kłopoty z leczeniem rannych.I ostatnia sprawa.Przystając na moje warunki otrzyma pan dostęp doinformacji ze sztabu Vargi o planowanych przez niegooperacjach, uzbrojeniu i liczebności poszczególnychoddziałów, trasach, którymi będzie transportowana broń iwojsko i tym podobne.Z mojej strony to wszystko.Czekamna pańską decyzję. Zgoda, panie prezydencie odpowiedział po chwilinamysłu Lopez. Bardzo się cieszę, panie ministrze.Jest tylko jedenproblem. Jaki? To, co panu powiedziałem, proszę zachować wyłączniedla siebie.Dotyczy to zwłaszcza pomocy, jakiej udzielą namnasi sąsiedzi. Rozumiem.Czy fakt, że działamy wspólnie, również mapozostać tajemnicą? Im dłużej pozostanie tajemnicą, tym lepiej.To da namdodatkowy atut w walce z Vargą zaskoczenie. Racja, panie prezydencie potwierdził skwapliwieLopez.Wkrótce przekonał się, jak słuszną podjął decyzję.Dostawy sprzętu oraz informacje dostarczane przez Ca-rona pozwoliły na opanowywanie coraz to nowych terenów ito przy znacznie mniejszych stratach własnych.Kiedy Varga utracił kontrolę nad blisko połową terytoriumkraju, pospieszyli mu z pomocą jego zwolennicy, główniekapitał zagraniczny, któremu pozostawiał niemalnieograniczoną swobodę działania.Dostawy naj-nowocześniejszego sprzętu wojskowego zmieniły ponownieukład sił i pozwoliły na zatrzymanie partyzanckiejofensywy, a nawet na odbicie pewnych terenów.Potem obiestrony umocniły się na swoich pozycjach i przez kilkatygodni nie przejawiały ochoty do prowadzenia działańzaczepnych.Lopez wykorzystywał okres względnegospokoju na przygotowanie się do zdobycia Belmy, ważnegoośrodka przemysłowego i węzła komunikacyjnego.Niestetynie zdołał nawet przystąpić do realizacji starannieprzygotowanego planu.Masakra wioski, w którejstacjonował jeden z oddziałów oczekujących na rozkaz doataku, była pierwszym z całego szeregu podobnych posunięći partyzanci, nie dysponujący środkami do walki z broniąchemiczną, zostali zmuszeni do odwrotu.Dla Vargiodniesiony sukces stał się sygnałem do rozszerzeniaterroru.Akcją pacyfikacyjną objęte zostały również obszaryzamieszkałe wyłącznie przez ubogą ludność cywilną, która,w obawie przed represjami, coraz częściej odmawiałapartyzantom pomocy.Na koniec przyszedł ciosnajdotkliwszy zamordowanie Mario Carona. Idioci, kto wam pozwolił?! krzyczał Lopez, wy-machując pięścią przed nosami dowódców trzech od-działów, które na wieść o śmierci Carona zaatakowały bezprzygotowania garnizony wojsk rządowych i poniosłyogromne straty. Wystarczyło trochę pomyśleć! Przecieżoni wcześniej od nas wiedzieli o śmierci Carona i zpewnością przygotowali się na przyjęcie takich durniów jakwy! Niesłusznie masz do nas pretensje, komendancie odpowiedział spokojnie jeden z besztanych, patrzącmajorowi w oczy. Ja, na przykład, wcale nie dałemrozkazu do ataku.Moi ludzie wpadli w szał i nie byłem wstanie ich zatrzymać.Oczywiście mogłem z nimi nie iść, alewtedy straty byłyby jeszcze większe. U mnie było podobnie dodał drugi oficer
[ Pobierz całość w formacie PDF ]