[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Przestań przede mną uciekać.Jestem już tym zmę- czony.To nie ja.To rodzicedziewczynki.Chelsea Grant.Jej ojciec jest senatorem.Nie zastanowiłem się, wspomina- jąc otobie matce dziewczynki.Chelsea nie miała żadnych szans.Zero.Jej rodzice byli tegoświadomi.Chelsea badało wielu lekarzy, nie tylko ja.Pan Grant kazał cię sprawdzić.Kilkubyłych pacjentów bez oporów opowiedziało mu o to- bie i twoich niezwykłych działaniach.Francesca spojrzała na palce Brice'a zaciskające się na jej ramieniu.W przeszłościmuśnięcie tych palców wywo- ływało ciepło w jej sercu; teraz ją irytowało.Czyżby była takpłytka, że mogła z taką łatwością i w tak krótkim czasie zmieniać uczucia? Czy może raczejoszukiwała się dotąd w sprawie Brice'a, ponieważ była samotna? Pragnęła choć raz wejść zkimś w związek, zanim zakończy życie.Teraz jednak widziała, jak ważny jest dla Brice'arozgłos.Jak za- leżało mu na zdobyciu sympatii żony senatora.- Tak bardzo, że sprzedał mnie bez zastanowienia - po- wiedziała na głos.- Chciałeś,żeby żona senatora winna ci była przysługę.- Wybacz, Francesco, ale przede wszystkim miałem na względzie dobro pacjentki.Jednak prawdą jest też, że rodzi- ce Chelsea mogą znacznie ułatwić dostęp do mojego wyma-rzonego szpitala.Do miejsca, w którym moje umiejętności będą w pełni wykorzystane.- Myślałam, że zależy ci na chorych dzieciakach.- Oczywiście, że mi na nich zależy Poświęciłem dla nich życie.Ty nie musiałaś sięuczyć, że nie ma nic złego w tym, że człowiek pragnie zarobić na przyzwoite życie.Jesteś za-można, Francesco.Posiadasz więcej, niż potrzebujesz, choć rozdajesz swój majątek wzastraszającym tempie.W przeci- wieństwie do ciebie ja muszę pracować, żeby się utrzymać.Zresztą leczenie chorego dziecka z bogatej rodziny wymaga tyle samo poświęcenia, coleczenie bezdomnych sierot.- Takich jak Skyler - zauważyła cicho Francesca.- Tyle że ona w żaden sposób niemoże ci pomóc w karierze.Nie chcesz jej w swoim życiu i próbujesz zrobić wszystko, żebynie znalazła się również w moim.To doprawdy godne po- gardy, Brice.To dzieckopotrzebuje domu i ja mogę jej taki zapewnić.To niewybaczalne, że próbowałeś nie dopuścićdo tego, żebym wzięła do siebie Skyler.Jak mogłeś tak postąpić?- A niech to szlag, Francesco.To ty się zmieniłaś, nie ja.Znasz moje pragnienia.I nie98chodzi o mnie, a o niego, o Ga- briela, Kim on właściwie jest? Rządowym szpiegiem? Szefemmafii? Czy on cię czymś szantażuje? A może ma w garści sę- dziego? Wszyscy się go boicie?Nie myśl, że nie zauważyłem, że coś z nim jest nie tak.Czy siedział w więzieniu za jakieśprzestępstwo? Gdzie się podziewat przez te wszystkie lata?- Słyszałeś, co mówił sędzia.Wie wszystko, co trzeba, na temat Gabriela.Jegoprzeszłość jest utajniona, dostęp to tych informacji mają tylko osoby upoważnione.Brice pohamował wybuch przekleństw.- I to ci właśnie powiedział? A ty mu po prostu uwie- rzyłaś? Nie widzisz tego,Francesco? To może być krymina- lista.Jesteś zbyt ufna.Facet przychodzi znikąd, pojawiasię nagle w twoim życiu, a ty go przyjmujesz bez zastrzeżeń.Podobnie twój prawnik.MójBoże, nie widzisz tego? On nie jest taki jak my.- Nie jest.Jest dobry i życzliwy i nie kieruje się ukry- tymi motywami, jeśli chodzi oSkyler.- Czarne oczy Fran- ceski rzucały gromy.Była tak piękna, że Brice miał ochotę wziąćją w ramiona.Na chwilę przymknął powieki i nie za uważył, kiedy zdążyła się od niegoodsunąć.Jego wyciągnię- te ręce opadły bezwładnie.- Mówisz o mnie jakieś okropieństwa.Ja też pragną- łem, żeby Skyler się polepszyło.Przecież sam cię poprosi- łem, żebyś ją obejrzała.Jej ojciec nie miał pieniędzy.Nie za-pominaj o tym, Francesco, kiedy tak mnie oskarżasz.I nie sądz, że twój wspaniały Gabriel niekieruje się ukrytymi motywami w kwestii Skyler.Jego motywem jesteś ty.On ciebie pożąda iwykorzysta każdego, żeby cię zdobyć.On cię czymś szantażuje, prawda? O to chodzi?Możesz mi to spokojnie wyjawić.Pomogę ci.On nie jest aż tak potężny, żebyśmy razem niedali sobie z nim rady.Francesca z trudem powstrzymała wybuch śmiechu.Brice nie miał pojęcia, na czymnaprawdę polega moc Ga- briela.Nikt nie był w stanie go pokonać, ani oni dwoje, ani całaarmia.- Nie, Brice.Nie boję się Gabriela, ale dziękuję, że się o mnie troszczysz.Jestem ciwdzięczna za chęć pomocy.- Dlaczego tak łatwo przyjęłaś go z powrotem? - dopy- tywał się lekarz.- Wystarczyło,że zapukał do twoich drzwi, a ty go wpuściłaś bez słowa sprzeciwu.Dlaczego? Dlaczego niedałaś sobie trochę czasu, żeby go lepiej poznać? Nie widzisz, że popełniasz ogromny błąd?Jestem twoim przyja- cielem i patrzę na Gabriela bardziej obiektywnie niż ty.On jestniebezpieczny, Francesco.Naprawdę niebezpieczny.To jakiś kryminalista.Przecież to jasne.Francesca ze znużeniem pokręciła głową.- Brice, nie chcę się już dłużej z tobą sprzeczać, ale za- pewniam cię, że Gabriel nie jestkryminalistą.Sędzia zna jego przeszłość i zgodził się, żeby Skyler z nim zamieszkała, więc ity musisz zaakceptować fakt, że Gabriel jest uczci- wym człowiekiem.Dobrze wiesz, że niejest przestępcą.Po prostu jesteś zły, bo przyjęłam go z powrotem do mojego ży- cia.Niewiem jeszcze, co zrobię z Gabrielem, ale to będzie wyłącznie tylko moja decyzja, niczyjainna.Nigdy też nie zwodziłam cię w kwestii naszych relacji.Nigdy ci nie mówi- łam, że ciękocham, i nigdy nie byliśmy parą.- Od dawna wiesz, co do ciebie czuję, i nic się w tym względzie nie zmieniło.Przykromi, że jestem zazdrosny, ale i tak bardzo bym chciał, żebyś spędziła ze mną trochę czasu.-Głos Brice'a stał się nagle proszący przymilny.- Pojedz do mnie.Spędzmy razem noc
[ Pobierz całość w formacie PDF ]