[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Och, Luc, tak bardzo za tobą tęskniłam – wyszeptała, tuląc się doniego z całej siły.RS– Chyba nie aż tak bardzo, jak ja za tobą – odparł, wyraźnie wzruszony.42ROZDZIAŁ CZWARTY– Już o nas mówią – szepnęła Belle, gdy Luc częstował ją kolejnymciasteczkiem.– Ostrzegałam cię, że tak będzie.Poza tym nie wiem, czyzauważyłeś, ale twoi rodzice przypatrują się nam uważnie już co najmniej odgodziny.– Uhm.– mruknął potakująco.– Podobnie zresztą jak twoi.– Cóż, przyznasz chyba, że to raczej nietypowe, żeby para po rozwodziezachowywała się tak.– No jak? – zainteresował się, wkładając jej do ust kolejne ciastko.– Tak po przyjacielsku – dokończyła.– Po przyjacielsku? – powtórzył z zawadiackim uśmiechem.– Cóż,jeśli wobec wszystkich przyjaciół zachowujesz się tak jak zeszłej nocy wobecmnie.– Błagam, tylko nie kończ – przerwała mu, odwzajemniając jego wesołespojrzenie.– Już lepiej nic nie mów.RS– Kochanie, czy mogłabyś mi wyjaśnić, co się tu dzieje? Matka Lucaspytała mnie właśnie, od jak dawna ty i Luc ze sobą w ogóle rozmawiacie i,szczerze mówiąc, nie miałam pojęcia, co jej odpowiedzieć.– Postanowiliśmy, że najwyższy czas puścić w niepamięć dawne urazy –Belle wyjaśniła matce jakieś pół godziny później.– Cóż, rozumiem to i jak najbardziej pochwalam, ale.– Mamo, Carol cię szuka – przerwała jej, widząc, że starsza siostrabezskutecznie próbuje zwrócić na siebie uwagę matki, machając rękami jakszalona.Był to miły zbieg okoliczności, jako że dzięki temu udało jej się uniknąćdalszych pytań zdezorientowanej rodzicielki.Nie ulegało wątpliwości, że43obydwoje z Lucem wywołali niemałe poruszenie wśród tłumu weselników,widać było, że większość przypatruje im się podejrzliwie.Jedna tylko pannamłoda zdawała się być zupełnie nieświadoma tych nastrojów.– Och, ciociu Belle, tu jesteś – zawołała radośnie.– Chciałam tylko cipowiedzieć, jak bardzo jesteśmy tobie i Lucowi wdzięczni za prezent.Nieprzypuszczałam.– A więc podoba ci się? – uśmiechnęła się Belle.– Och, tak, bardzo! – potwierdziła entuzjastycznie.– Nie miałampojęcia, że wiecie.– Twój mąż wspomniał kiedyś, że widziałaś je w sklepie i z miejscazapragnęłaś je mieć – wyjaśniła Belle.– Och, tak! Oczywiście zrozumiałe, że ty i Luc podarowaliście namwspólny prezent, przecież byliście kiedyś razem.– Urwała zmieszana.– Wkażdym razie naprawdę bardzo wam dziękujemy.Zawsze podobało mi się to,które mieliście ty i Luc.Ojej! – Posłała ciotce przerażone spojrzenie.– Nic się nie stało, kochanie – uspokoiła ją Belle.– Wiem, co miałaś naRSmyśli.– Och, Andy! – Joy zawołała z ulgą do swego świeżo poślubionegomałżonka.– Mówiłam właśnie cioci Belle, jak jesteśmy zachwyceniprezentem, który dostaliśmy od niej i od Luca.– Łóżkiem? – upewnił się pan młody, podchodząc do nich.–Rzeczywiście, Joy wręcz nie posiadała się ze szczęścia.Muszę powiedzieć, żewcześniej ciągnęła mnie do sklepu przynajmniej raz w tygodniu.– Niesłychanie się zdenerwowałam, gdy powiedziano mi w sklepie, żełóżko zostało sprzedane – kontynuowała panna młoda.– Wprawdziewiedziałam, że i tak nie byłoby nas na nie stać, ale nie mogłam znieść myśli, że44ktoś inny będzie na nim spał.Nie chciałam uwierzyć własnym uszom, gdy Lucoznajmił nam, że to wy.– O co chodziło? – zainteresował się Luc, który powrócił do stolika wchwilę po tym, jak młoda para oddaliła się, by pogawędzić z innymi gośćmi.– Młodzi chcieli nam podziękować za prezent, który im podarowaliśmy– wyjaśniła, sięgając po właśnie przyniesiony przez niego napój [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sp2wlawowo.keep.pl