[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Spacerowali od pół godziny we czterech -dwóch z jednej, dwóch z drugiej strony ulicy Zmiałej na %7łoliborzu i omawiali swe sprawy.Naraz - buda najeżona automatami.- Halt! Hande hoch! - Widocznie jakiś agentzaobserwował ich i przywołał żandarmerię.Są we czterech, bez broni, otoczeni przez grupęniemieckich żandarmów, z których każdy trzyma wymierzoną w nich broń maszynową.Krótka indagacja, pobieżna rewizja, u któregoś coś podejrzanego znajdują w kieszeni - i terazjuż bez żadnych wahań każą wsiadać do auta.Jeden z zatrzymanych, wielki, postawny chłop,Kruszynka, przypomina sobie przygodę Jeremiego w podobnej sytuacji.I oto nagle opuszczaobie dotąd w górze trzymane ręce: jedną uderza w pistolet żandarma z prawej, drugą wali połbie żandarma z lewej i pędem biegnie w stronę placu Inwalidów.Gdy Niemcy zaczynająstrzelać za umykającym Kruszynką, Bronek Lot chwyta pilnującego go hitlerowca za klapymarynarki i z całej siły rzuca nim w strzelających.Rozbiegają się wszyscy.Zupełnezamieszanie.Jeden z uciekających - Mruk - pada ciężko ranny, Kruszynka drze się na całegardło: mordują! , powodując tym niebywały popłoch na ulicy i placu, ułatwiający ucieczkę.Niestety - dwóch tylko chłopców wyszło z tej przygody zupełnie cało: Bronek Lot iKruszynka.Obydwaj w trzy miesiące potem wezmą udział w akcji na Kutscherę. Parasol miał w paru podobnych sytuacjach dużo szczęścia.Szczęścia? Warto przysposobności zauważyć, że tak zwane szczęście jest zwykle udziałem ludzi dzielnych iodważnych, przedsiębiorczych i męskich, odmawia natomiast z dziwnym uporemtowarzyszenia ludziom i zespołom biernym, zalękłym, wahającym się.Kiedyś, jakimśdotychczas nie wyjaśnionym sposobem, gestapo obsadziło lokal na Wspólnej 8 m.20, wktórym miało się odbyć zebranie robocze jednej z grup przyszłego Parasola.Zanim młodziludzie zaczęli się schodzić, gestapowcy już okupowali mieszkanie i kolejno przyjmowaliwchodzących.Gestapowców było czterech, parasolarzy - dziewięciu.Tamci naturalnie zbronią, ci - bezbronni.A jednak cała dziewiątka wyszła z opresji cało.Pierwszy rzucił się doucieczki Murzyn; zauważywszy, iż drzwi kuchenne są zamknięte tylko na zasuwkę,gwałtownym ruchem wypchnął pilnującego go gestapowca z kuchni do pokoju, gdzie byłareszta, szarpnął zasuwkę i w paru sekundach zjechał po poręczy z trzeciego piętra.Biegnącego przez podwórze trafiła kula strzelających z góry hitlerowców, ale rana w prawyobojczyk nie była grozna.Gdy wzburzeni zajściem gestapowcy ryglowali drzwi, młodziludzie wzrokiem porozumieli się ze sobą: nie ma co czekać zmiłowania boskiego! Robertskoczył na jednego z gestapowców i począł wyrywać mu pistolet.Gustaw szarpnął ze stołubudzik i z całej siły walnął nim w łeb drugiego.Dowódca grupy, Artur, chwycił trzeciegogestapowca za gardło.Dzika kotłowanina - bez stów, bez krzyków.Robert wyrywa wreszciebroń przeciwnikowi i strzela mu w brzuch.Trzeci gestapowiec celuje do Gustawa zodległości jednego metra.Rysiek podbija mu pistolet i pięścią drugiej ręki wali w szczękę - iznów, i jeszcze raz.Właścicielka lokalu, Ola, gdy mężczyzni szarpią się ze sobą, otwieradrzwi.Już dwóch naszych ma wyrwaną gestapowcom broń.Jeden gestapowiec zabity, drugiciężko krwawi.Walka trwa.Ola krzyczy: - drzwi otwarte! - Strzelając do ostatniegogestapowca wybiegają.Robert jest ranny w bark, ale ocaleli wszyscy.Nie tylko ocaleli -zdobyli jednego visa i dwa pistolety FN.A oto inny przykład szybkiej orientacji.Florian-Jagiełło, zastępca dowódcy kompanii Rudy , jedzie na rowerze przez miasto.W teczce zawieszonej na ramie między kierownicą asiodełkiem - broń i instrukcje bojowe.Nagle na wiadukcie przy Dworcu Gdańskim - patrol.Halt! Florian hamuje, lecz zamiast zeskoczyć z roweru staje okrakiem nad ramą, zasłaniającswym ciałem teczkę.Dowód osobisty, obmacują kieszenie na piersiach, przednie i tylnekieszenie spodni.Puścili.I jeszcze jeden wypadek.Pewna piątka zebrana na Sowiej przechodzi zaznajamianie zbronią.Jest to jedna z najelementarniejszych, codziennych czynności w dywersji.Jakiśnieumiejętny ruch.i strzał.Ktoś pada, jest poważnie ranny.Dwóch wybiega natychmiast,aby sprowadzić pomoc.Na szczęście znają chody na Dużą Zosię z sanitariatu.Na szczęścierównież Duża Zosia jest w domu.Duża Zosia nie jest wcale ani wysoką, ani grubą osobą.Przeciwnie - jest niska idrobna.Dużą zaś została dlatego, że jest ważna , jest szefem sanitariuszek Zośki.Studiowała na konspiracyjnych kompletach medycznych.Z kompletów tych ściągnęła do Zośki wiele swych koleżanek i stworzyła wraz z nimi trzon sanitariatu Grup Szturmowych.Ma dwadzieścia trzy lata, jest więc o rok lub o parę lat starsza od większości swychpodkomendnych, ale nie to jest zródłem jej autorytetu w Grupach Szturmowych.AutorytetDużej Zosi płynie z jej fantastycznego związania się ze służbą.Nie ma trudu, nie ma zadania,którego by się nie podjęła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]